,,Nic Więcej..."
auto-tryptyk
akryl na płótnie + faktura
3 x 50x70
2010
,,Nic Więcej..."
akryl na płótnie + faktura
50x70
akryl na płótnie + faktura
50x70
Minęło półtora roku kiedy powstał cykl prac, w których po raz pierwszy zamknąłem swój stan emocjonalny... Pierwszy raz zrobiłem coś, co zgromadziło w sobie cały swój lęk, strach, słabość, małość, bezsilność wobec swoich skrajnych emocji, które stawały się poprzeczką do niemożności stanięcia przed prawdą...
Lustrem...
Odbiciem...
Pierwsze prace, które obnażyły to co głęboko skrywam dla oka pod słowem ,,has" & ,,pląs".
Ujawniły się ,,noce duszy", ujawniła się melancholijna i mroczna natura rozwydrzonego ,,dziecka".
Wraz z przybyciem obrazów powstały pierwsze nocne raporty (na łamy bloga), które po jakimś czasie zniknęły z poletka- a wiem, że dzięki nim przybyło mi wtedy wielu stałych czytelników.
To było konieczne.
,,Nic Więcej..."
part II
akryl na płótnie + faktura
50x70
akryl na płótnie + faktura
50x70
Nie lubiłem tego tryptyku- nigdy...
Nie tylko dlatego, że zbyt osobiście do niego podszedłem (i gdy na niego patrze przeszywa mnie strach), nie zważając na formę i proporcję, ale uważam, że jest po prostu... słaby technicznie.
Za namową Doro, wyciągnąłem go zza szafy i przez kilka dni powiesiłem na ścianie pracowni.
Nie dałem rady- zniknął znów za szafą, by wraz z kurzem nie wychodzić na światło dzienne...
Podczas egzaminów na ASP wyszedł po raz drugi na światło dzienne, po raz trzeci podczas wystawy w Artefakcie (relacja hds'a), i znów za szafę- będąc jeszcze owinięty brązową taśmą...
tak pozostało do dziś.
do dziś...
,,Nic Więcej..."
part III
akryl na płótnie + faktura
50x70
akryl na płótnie + faktura
50x70
Nieoczekiwanie (i pod moim wielkim zaskoczeniem) tryptyk znalazł swojego odbiorcę...
Jest mi niezmiernie miło, że ktoś zupełnie mnie nie znając, nie śledząc poczynań, patrząc naglę na to co robię, widzi w tym ,,coś więcej" (Nic Więcej?).
Przecież to tylko chrabąszcze...
To forma autoterapii, by nie zwariować i wyrzucać z siebie emocje...
Tym bardziej, że malarstwo (z całą świadomością tego słowa) może reprezentować ktoś tak uzdolniony w tej materii jak Kapro (przed którym zawsze będę zrzucał czapkę z głowy z wielkim szacunkiem).
Tym bardziej, że malarstwo (z całą świadomością tego słowa) może reprezentować ktoś tak uzdolniony w tej materii jak Kapro (przed którym zawsze będę zrzucał czapkę z głowy z wielkim szacunkiem).
Uderzyło mnie to totalnie, słysząc od zupełnie obcej sobie osoby, takiej interpretacji prac, że staniecie w osłupieniu to mało.
Pierwszy raz (pierwszy raz!) zrozumiałem, że nie robię tego tylko dla siebie...
Kiedy pada słowo ,,dzieło", zastanawiam się czy to dotyczy tego co robię, szczypiąc się dwa razy...
To nie zamówienie sobie portretu... To nie zamówienie stylizowanego aktu...
to chęć posiadania tego co we mnie wylazło pod wpływem chwili, emocji- dość skrajnej...
Pakując obrazy popatrzyłem na nie po raz ostatni- jest we mnie niepewność i strach, a za razem czuje ulgę- jakbym stracił zalegający w sercu balast
(nie tylko z racji zwolnionego miejsca za szafą)
Mam nadzieje, że znajdzie swoje miejsce wśród ,,prawdziwych dzieł" artystów w Olsztyńskich progach.
Czy można wierzyć w przypadek, że dzieje się to akurat teraz?