Znalazłam sny z dziecięcych lat przewiązane białą wstążką
Nie taki w nich zmyśliłam świat, nie tak miałam żyć
Zasłaniam ręką twarz, bo jest mi wstyd
Sprzedałam swoje "ja", by tylko kochaną być
Jest mnie coraz mniej i mniej co dnia
Zasłaniam ręką twarz, smutno mi...
Ludzie wciąż pytają mnie, czego jeszcze chcę
Oni zawsze wiedzą lepiej, co jest dla mnie dobre, a co złe
Zasłaniam ręką twarz, bo jest mi wstyd
Sprzedałam swoje "ja", sprzedałam im
Już prawie nie ma mnie, już nie mam nic
Zasłaniam ręką twarz, smutno mi...
I coraz bardziej lubię niebieskie sukienki
Coraz szybciej jeżdżę samochodem
Coraz częściej jest mi wszystko jedno
I milczę coraz częściej!
Zasłaniam ręką twarz, bo jest mi wstyd
Przed sobą z tamtych lat, gdy miałam sny
Codziennie uczę się nowych kłamstw
Zasłaniam ręką twarz, smutno mi...
Varius Manx
Słowa powyższej piosenki (pomijając żeński podmiot literacki) są głównym kluczem do interpretacji obrazu, w który z premedytacją został wmanipulowany Kimonek.
Generalnie temat WSTYD, przewałkowano przez różnych malarzy i fotografów doszczętnie. Jednakże wszystko co znam, zrobione jest na jedno kopyto - zawstydzona persona, z opuszczoną głową, trwożliwie zakrywa swoje łono.
Booooooooooring...
A gdyby tak zrobić coś w totalnej kontrze?
Krocze to organ, jak każdy inny (ręka, noga, wątroba), z niewiadomych przyczyn, napiętnowany mianem "zakazanego owocu". Opowiastka o zjadaniu jabłek z drzewa, to wielka bujda, w świetle jeszcze istniejących plemion, gdzie nagość jest absolutnie naturalnym stanem.
Czego tu się wstydzić?
Wstydliwe są emocje wypisane na twarzy (grymasy, barwa skóry, łzy)!
Koncepcja takiego wizerunku, chodziła mi po głowie od paru lat.
Dodatkową (późniejszą) inspiracją, stał się cykl numerowanych aktów Wojciecha Ćwiertniewicza, na których nagość przedstawiona jest zupełnie naturalnie, wręcz obojętnie.
Przy okazji prezentacji obrazu "Manipulation" (swoją drogą dość okropnego), z właściwą sobie subtelnością, zaoferowałem Marianowi modelingowe usługi, widząc z jednej strony spory potencjał do wyzwolenia, z drugiej niezrozumiały wstyd w operowaniu nagością na obrazach.
Dalszą historię z grubsza znacie: wygrane Candy, konkurs związany z obrazem itd.
Gdzieś po drodze, przy okazji planowania zabawy, odbywaliśmy długie rozmowy na gg, podczas których "mimowolnie" drążyłem temat aktów i lęku przed pokazywaniem pełnej (genitalnej) nagości. Najczęstszymi odpowiedziami w tej delikatnej polemice, były jakieś śmieszne, pensjonarskie, małomiasteczkowe, zahukane, pseudoartystyczne wywody, w rodzaju piękna niedopowiedzeń.
Pewnej nocki rzuciłem rękawicę, która dopiero niedawno została podjęta.
Poniżej zapis fragmentu rozmowy, dotyczącej tematu:
hds
2011-03-27 03:14:53 wymyśliłem sobie kiedys baaardzo odważną pozycję do aktu
Kimonek
2011-03-27 03:15:05 czyli :D
hds
2011-03-27 03:15:21 pt Wstyd
Kimonek
2011-03-27 03:15:34 ???
hds
2011-03-27 03:16:21 stoję dosłownie i w przenośni, z twarzą ukrytą w dłoniach
Kimonek
2011-03-27 03:16:38 do 2011-03-27 03:16:47 ŚMIECH
hds
2011-03-27 03:18:02 mam dużo durnych pomysłów ;]
2011-03-27 03:18:02 mam dużo durnych pomysłów ;]
O filmowym "Wstydzie", pierwszy raz usłyszałem przy okazji zeszłorocznego (przełom sierpnia i września) Festiwalu w Wenecji, gdzie wzbudził skrajne emocje. Okazało się, że porusza problematykę osobiście mi bliską. Gdzie człowiek staje się niewolnikiem własnych zachcianek, ogólnodostępnego konsumpcjonizmu. Bojąc się emocjonalności, buduje gruby, "lodowy" pancerz, a największym wstydem jest uczuciowe odsłonięcie "miękkiego podbrzusza".
Paradoksalne jest to, iż omawiany akt, porusza w jednym ujęciu te same kwestie.
wielkość 250 x 200
Nie mam najmniejszego zamiaru, wyflaczać się przed Wami z własnych słabości, skąd się wzięły, jak wpływają na najbliższych. Ciekawskich zapraszam do obejrzenia filmu, przeczytania tejże recenzji, wsłuchania się w treść piosenki, popytania odpowiednich specjalistów, przejrzenia moich lutowych wpisów (poukrywałem w nich sporo tropów) oraz oględzin obrazu.
Pytanie, dlaczego on taki maluśki?
Bynajmniej nie wynika to z nagłego zawstydzenia własną nagością ;p
Po pierwsze, chodzi o zwykły, złośliwy pstryczek w kimoni nochal, który bez wcześniejszego uzgodnienia, w kilku zapowiadających wpisach i zamieszczonych w nich dość szczegółowych zdjęciach oraz szkicach, zdradził koncepcję całego obrazu, przez co czar niespodzianki prysł, niczym bańka mydlana.
Zatem po detale zapraszam tutaj, tutaj, tutaj oraz tutaj.
Nie potrafię zrozumieć, jak świadomie można, tak rozwadniać, wręcz niszczyć efekt końcowego zaskoczenia finalnym produktem.
Zamiast subtelnego rozpalania ciekawości czytelników, serwuje się drobiazgowe raporty z placu boju.
To jest coś, czego mimo moich usilnych starań, Kimon nigdy nie załapał i również z tego powodu jest mi wstyd.
Po drugie, jakość zamieszczonych zdjęć jest żałosna. Spowodowane jest to wielgachnymi rozmiarami płótna, na którym moja sylwetka przedstawiona jest w skali 1:1. Przez tą wielkość, ciężko go było rozwiesić tak, aby nie zaginał się, a także wystawić do naturalnego światła. Zatem zdjęcia są nieostre, z zaburzoną paletą barw. Jest to wielka plama na honorze malarza, za co kazał widzów serdecznie przeprosić, obiecując poprawę.
Wiem, że już nie miało być piątkowych wpisów. Ten jeden raz, dałem sobie dyspensę.
UPDATE 27.02.2012.
Odrobinę lepsze jakościowo zdjęcia obrazu, można obecnie podejrzeć here.
I Sydonia napisała powyżej to, co mi się skojarzyło. Ciekawam jak to w naturze wygląda, w sensie praca, nie model, wszak modela było mi dane oglądać nie raz ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje za łaskawość i dbanie o moje pozytywne samopoczucie ;) choć krytyka (jeśli chodzi o chrabąszcze) mi nie straszna- brak górnolotnych ambicji, więc jest zupełnie odwrotnie.
OdpowiedzUsuńzdjęcia obrazu są fatalne (jak napisał hds) i nie chciałem ich publikować- ale z racji, że termin wrzucenia pracy był podany już wcześniej z racji premiery filmu, musiało wystarczyć to co jest- z niekorzyścią dla mnie (niestety).
blog to tylko blog- jest ryzyko, jest zabawa...
Jak będą lepsze zdjęcia, będzie i publikacja.
Na hds'owego ,,pstryczka" pozwolę sobie oficjalnie odpowiedzieć u siebie na poletku...
Hm. Żadna to kontra totalna, a jedynie znak czasów, co nalepiej widać np. tu: cam4.com. Autor i model i tak są nad wyraz powściągliwi, na powyższej stronie wstyd ulega niejednokrotnie dobrej, prostej, starej dekapitacji. Nic nowego pod słońcem. :)
OdpowiedzUsuńA zajrzałem tu z ciekawości jako, że ta jest kolejnym stopniem do piekła :)
OdpowiedzUsuńObraz jest skromny w wyrazie w sensie, że nie epatuje cielesnością wulgarnie, cielesność nie jest tu narzędziem. Podoba mi się kompozycja, zakryta twarz i penis w erekcji. Część ciała kompozycyjnie scala się z wyższą partią ciała, a złożone ręce dodatkowo to podkreślają. Obraz w gruncie rzeczy jest portretem fallicznym opisanym i wpisanym w kontur sterczącego stercza ;)
A co do zakazanego owocu. Oczywiście rozumiem kontekst, którego używasz, ale dla mnie to osobiście piękne móc nazywać ten narząd owocem, bo nawet słowo narząd , czy wogóle narząd rozrodczy (? - przecież nie służy tylko do rozrodu i dlaczego wpisywać go tylko w takie ramy?) jest obarczone dystansem. A dystans do własnego ciała może rodzić poważne zaburzenia związane np. z brakiem akceptacji ciała.
Faktycznie nie ma czego się wstydzić, natomiast wielką przykrością może okazać się, gdy partner tudzież partnerka nie okazuje akceptacji cielesnej dla osoby, z którą jest. Ale wybiegłem troszkę za daleko :)
Nie taki penis straszny jak go malują oraz rzeźbią i fotografują...;)
Kochajmy owoce oraz pamiętajmy o ich myciu ;)
Pozdrawiam
Tomek:))) stercz to gruczoł krokowy (prostata), choć fanie to brzmi (np. jako tytuł sztuki): "sterczący stercz";DDD
Usuńpróbuję sobie wyobrazić
Sydonia
(nie chce mi się logować)
Sydoniu, z tym Wyczółkowskim to mnie zaskoczyłaś ;)
OdpowiedzUsuńLubię prost(o-a)tę ;DDD
Choco, również jestem ciekawy efektu na żywo, ale i tak jestem bardzo zadowolony z tego jak obraz wyszedł, choć fotki zamazane ;)
Kimonku, pstryczek Ci się należał ;P
JIM, słuszna uwaga z tym znakiem czasów, ba również taki był zamiar w tej kontrze.
Cam4 pierwszy raz widzę ;>
Tomku, z tym fallicznym portretem jako całości, prawidłowo wykoncypowałeś ;)
Dołączam się do hasła: Kochajmy owoce oraz pamiętajmy o ich myciu ;DDD
Sama wcześniej nie pamiętałam o profesorze, jakoś malutko aktów mu się popełniło, dopiero jak zobaczyłam to mi się skojarzyło:D
Usuń:))) Zacieszam się do monitora z tego stercza sterczącego, bo tak sobie myślę, że jak już sterczy to nic dobrego nie zwiastuje, jak ino problemy z siusianiem;D
Pewnie, że w prost(o-a)cie wielka siła jest:DDD
ps...jak film???
Na temat filmu, dzisiaj napiszę recenzję, natomiast teraz mogę enigmatycznie powiedzieć - BARDZO...
OdpowiedzUsuń;DDD
no tak... to wiele mówi ;)
Usuń;P
OdpowiedzUsuńRecenzja już jest ;)))
Ale pisać gramatycznie to ty nie umiesz. Naucz się stawiać poprawnie przecinki, bo z twoja ortografią jest bardzo fatalnie..
OdpowiedzUsuńDrogi Anonimowy, znam doskonale swoje ograniczenia ;]
OdpowiedzUsuńDo ortografii raczej nie miałbym większych zastrzeżeń, ale zgadzam się że interpunkcja leży i kwiczy ;/
Choć jak poczytuję inne blogi, albo słucham ludzi na ulicy lub nawet w pracy, to stwierdzam że jednak z moją polszczyzną jest nie najgorzej ;)