piątek, 22 lipca 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 16 Update


Tak łatwo i bezboleśnie się ode mnie nie uwolnicie na tym blogu buahahahahahahaha

Wpadłem tutaj tylko na chwilę, bo jest taka potrzeba!!!

Macie zapewne w pamięci, że Kimon przepadł z kretesem na egzaminach wstępnych do ASP, więc próbował swoich sił, zdając na dwuletnie magisterskie tydzień później.
Oczywiście tam też się skompromitował, irytując swoją niewiedzą jednego z członków komisji, który w kilku teatralnych gestach i słowach powiedział, że z tym Panem Marianem to on już nie będzie dyskutował.

Zatem informuję Was, że K.I.M., zdobył jednak uczelniany kredyt zaufania, uzyskując 12 punktów z piętnastu możliwych.
Tym samym zajął ósme miejsce w rankingu!

GRATULACJE!!!

Masz małpo całe lato, na nadrobienie wiedzowych zaległości!
Szlaban na Bloggera!!!

czwartek, 21 lipca 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 16


Kimonek ostatnimi czasy, stał się jakoś tak mocno rozchwiany blogowo.
Podejrzewam, że są to w dużej mierze skutki, sporego napięcia psychicznego, związanego z egzaminem na studia oraz organizacją wystawy.
Z jednej strony, zapowiada stopniowe wycofanie się z blogowej rzeczywistości, a z drugiej nagle dubluje bloga.
Gdzie tu logika?
Niby jakaś pokrętna jest.
Ten stary ma być typowo reprezentacyjny, do pokazywania nowych wytworów, natomiast nowy ma służyć emocjonalnym wynurzeniom tfurcy, udostępnionym wybranym.

Kimon już się „poskarżył”, że pomysł ten niezbyt przypadł mi do gustu, ale z drugiej strony nie mam nic do gadania, bo tylko gościnnie, grzecznościowo tutaj występuję.
Generalnie jestem zwolennikiem teorii nie mnożenia bytów (blogów) przez te same osoby, chyba że są one od siebie diametralnie różne.
Tej subtelnej różnicy, póki co nie zauważam.
Nie dość, że wizualnie są podobne, to zapowiadanego rozdziału treści, również brak.
Poza tym nie lubię, gdy miejsca, do których jestem już przyzwyczajony, nagle są drastyczne zmieniane. W tym przypadku chodzi mi o to, że stary blog został mocno ocenzurowany z wielu wpisów.
Powoduje to sporą dysharmonię z lektury bloga, jako zamkniętej całości.
W środowisku bloggera, pewne wpisy wynikają z innych, do tego istnieje korespondencja międzyblogowa (linkowanie) i obecnie niektóre linki, nagle trafiają w próżnię, przez co napisane kiedyś zdania, często tracą sens.
To jest tak, jakby ze znanej i lubianej powieści, pousuwać całe rozdziały.
Skutki są katastrofalne.
Oczywiście za parę miesięcy, już nikt nie będzie pamiętał o takim podziale, a różnice w obu blogach zaczną być widoczne (mam nadzieję).

Chwilowo (czas niesprecyzowany), zawieszam sarkastyczną działalność w tym miejscu.
Dziękuję serdecznie Arkowi za anielską cierpliwość, jaką wykazywał się w stosunku do niektórych moich zdań, ale choć ostre jak brzytwa, pisane były tylko dla jego dobra ;)
Również Wam, namiętnym czytelnikom, dziękuję za uwagę i gorące dyskusje prowadzone w komentarzach.
DARZ BÓR!
hds

sobota, 16 lipca 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 15


Sobotnim wpisem, próbuję odrobinę zniwelować perturbacje czasowe, wynikające z poprzedniego, poniedziałkowego.

Żeby zbytnio nie przedłużać, oddaję głos Tajnemu Wysłannikowi, będącemu na otwarciu kimonkowej wystawy.
Przedstawiam Państwu mojego stryja – Max von Pluto.

Zostałem poproszony przez Hadesika o zrecenzowanie wystawy prac K.I.M., znanego w środowisku artystycznym jako Kimonek.
Uroczyste otwarcie, odbyło się tydzień temu, czyli 08.07.2011., o godzinie 20:00, w krakowskim ArteFakt Cafe (lokal znajduje się zupełnie niedaleko głównego dworca PKP).

Gdy spóźniony (godzinę) dotarłem na miejsce, goście zajęci byli już dopijaniem resztek obowiązkowego w takich wypadkach wina oraz w niewielkich grupkach rozmawiali na swoje własne tematy. Zatem na spokojnie mogłem zająć się oceną wernisażu.

Ceglana, przestronna, piwniczna sala, w której były powieszone prace, prezentowała się okazale.
Wiszące w półmroku twory, w ilości dwudziestu jeden, zostały podświetlone miękkim, punktowym światłem.
Znalazły się tam szkice i obrazy, wcześniej prezentowane przez autora na jego blogu oraz w innych miejscach internetowej promocji artystycznej.
Właściwie tylko jedna praca, była mi kompletnie nieznana.

W pracach tego młodego człowieka, pomimo sporych braków warsztatowych (zdarzają się niewielkie błędy w kadrowaniu oraz cieniowaniu, kiksy anatomiczne, brak zdecydowanej dominanty), widać niesamowitą radość tworzenia i poszukiwanie własnej drogi twórczej.
Momentami przebłyskuje budzący się geniusz (ciekawe tło, intrygująca kreska, zabawa podjętym tematem), jednakże we wszystkich pracach uderza brak cierpliwości i dopracowania. Sprawiają one wrażenie robionych szybko, bez wytchnienia i zastanowienia.

Irytujący był również fakt, niechlujnego powieszenia prac, które dyndały na żyłkach krzywo!!! Jeżeli wszystkie leciałyby na lewą stronę (jak większość), pomyślałbym, że taki był artystyczny zamiar. Jednak część pochylała się na prawo, a jeden obraz stał (sic!) oparty o ścianę. Wnioskuję zatem, że wystawa musiała być wieszana w wielkim pośpiechu.

Jeżeli traktować ten wernisaż, w kategorii prezentacji początkującego twórcy, pokazującego swoje dzieła na żywo, bez okłamującego (barwa, faktura, wielkość, nasycenie) internetu, jest to doskonały pomysł. W tym wypadku, brakowało mi jedynie najwcześniejszych i najnowszych prac, żeby pokazać drogę, jaką autor przeszedł w ciągu dwóch lat zmagań z tematem.
Pod względem artystycznym nie broni się ona w żaden sposób, choć z perspektywy tego niewielkiego okresu, efekty są obiecujące.
Przy tak błyskawicznym rozwoju artystycznym, możliwe są dwa scenariusze.
W pierwszym, nagłe załamanie „kariery”, przy sztucznie pompowanym ego, wywołanym zachwytem klakierów i potakiwaczy, z jednoczesnym brakiem zrozumienia przez środowisko artystyczne.
Drugi wymaga wielu wyrzeczeń, determinacji, której do teraz Kimonkowi nie brakuje oraz pracy nad sobą (charakterem, wiedzą akademicką). Jednakże przy odrobinie szczęścia oraz trafieniu we właściwą koniunkturę, są spore szanse na ewolucję małpki w salonowego lwa.

Na sam koniec, w ramach kronikarskiej rzetelności wspomnę, że po oficjalnej części, podczas rozmów Polaków przy stole, zawiązała się wielce ciekawa dyskusja, którą w jednym zdaniu można zatytułować - „Źródło Sztuki. Serce czy Rozum?”.
Niestety ten intrygujący temat, wraz ze wzrostem stężenia alkoholu we krwi, szybko stał się zwykłym, pijackim bełkotem.

Serdecznie dziękuję Arkowi za zaproszenie na wernisaż.
Mam nadzieję, że powyższa krytyka, podziała na niego stymulująco i nie zniweczy drzemiącego w nim ogromnego potencjału.

Z wyrazami uznania,
Max von Pluto


Ze swojej strony zapraszam jeszcze na krótką fotorelację z otwarcia.
Jednocześnie przepraszam za słabą jakość zdjęć.

Widok ogólny (na pierwszym planie komiks-dedykacja dla Kimonka)

Artysta Kimonek wraz z recenzentem Maxem von Pluto, pozują do wspólnej fotografii

Autor z fankami. Proszę zwrócić uwagę na słynne sandały, działające na gołębie jak kocimiętka na koty

Kapro „Ale Lew?”, w otoczeniu wizerunków tego królewskiego zwierzęcia (torebusia oraz rzeźbiona głownia laski)

Maszka z Ryśkiem

Zamyślony Madzior (po lewej)

Aneta „Pipa Gradowa”, zasłaniająca oblicze Fafikiem, z którym dzień później odbyła ciekawą wycieczkę

Obowiązkowa dedykacja muzyczna.

poniedziałek, 11 lipca 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 14


Hey hey what can I say
DayDayDayDaDayDaDayDay


Nie dość, że nie tego dnia co zwykle (piątek), to jeszcze zaczynam nietypowo, bo od dedykacji muzycznej, która od zeszłego tygodnia szaleje po kimoniej głowie.
Im go dłużej znam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ten jego cały radosny pląs i has przez życie, wygląda trochę jak w przytoczonym teledysku.
Nie wiadomo zatem, czy tak skacze sam z siebie, czy to wpływy muzy zmysły stymulującej ;)

Wnikliwi obserwatorzy bloga, zapewne zauważyli tutaj subtelne zmiany.
Poczynając od rzadszych, stonowanych, bezemotikonowych wpisów autora, poprzez znikome udzielanie się Kimiego w komentarzowej chaterii, kończąc na wypadnięciu mojej skromnej persony, ze stanowiska Artystycznego Freak’a Muzowego.
Zabolało ;] Jednak po szybkiej interwencji, zdołałem powrócić na stołek.
Chyba jeszcze jakieś nutki grają lol
Cóż, ludzie się rozwijają, poszukując nowych wzorców i natchnień, szczególnie gdy trafiają w nowe środowisko, a trzeba przyznać, że chyba nie ma takiej osoby, która zdołałaby się oprzeć urokowi krakowskiej, artystycznej bohemy.
Wydaje mi się, że jestem zajebistą, wieśniacką muzą, jednak ile można ograniczać się do maleńkiego poletka ;)
Czas rozwinąć skrzydła w wielkomiejskiej aglomeracji ;D

Kimon wycofuje się z ekshibicjonistyczno-emocjonalnych wynurzeń, wracając do swoich blogowych korzeni, czyli suchego prezentowania swoich chrabąszczy.
Moim zdaniem dobrze ;) Więcej pracy nad sobą = mniej czasu na głupoty (czy jakoś odwrotnie).
Wobec tego, jedynym źródłem wiedzy o życiu Czarnego Mariana (to jego najnowsza ksywa), będą niestety moje kąśliwe wpisy (dopóki dzieć nie straci do nich cierpliwości).

Arkady coś bąka, że przestaje robić obrazy na zamówienie (sic!).
Żałujcie Ci, którzy nie zamawialiście gdy namawiałem ;P
Decyzję dość mętnie tłumaczy (w wielkim skrócie), że taki sposób ekspresji zbytnio go ogranicza.
Moja odpowiedź brzmi:

BULL SHIT!!!

Przyznaję. Nie znam się wcale, zatem podeprę się cytatem ze świeżutkiego artykułu „Odczepcie się od kapitalizmu”, napisanym przez Jana Winieckiego, wybitnego… ekonomistę ;D

…wielkie dzieła sztuki od starożytności do odrodzenia były robione na zamówienie: władców świeckich i duchowych, ale także np. rad miejskich miast włoskich w okresie kapitalizmu kupieckiego. Nie będzie zapewne przesadą, jeśli stwierdzę, że więcej arcydzieł powstało na zamówienie niż ze spontanicznej potrzeby twórców.

Z treścią całkowicie się zgadzam, lecz na chwilę obecną, artykuł jest w sieci niedostępny, więc polecam zakup dzisiejszego „Newsweeka”.

Miniony tydzień był dla Kima szczególnie intensywny:
1. Finał uczelnianych zmagań;
2. Otwarcie wystawy;
3. Publikacja skromnego o nim felietonka.

W pierwszym przypadku, nie mam dla Was pomyślnych informacji.
Gupik był zbyt mało uzdolniony… oralnie, jednak… nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Więcej nic nie powiem, żeby nie zapeszyć . Spiskowa teoria mówi, że jeszcze się nie dostał, bo zbyt dużo o tym paplano na blogu.
Wyleję tylko odrobinę żółci, dobitnie zaznaczając, że jest ona moja własna!
Nie wierzę, że po poprzedniej, zeszłorocznej porażce, Kimi mógł znowu z własnej woli zawalić egzamin! Dla mnie jest to wybitny dowód na to, że wszelakie Akademie Sztuk Pięknych, to siedlisko nepotyzmu oraz kółko wzajemnej adoracji!!!

O wystawie nie wiem nic, bo mój tajny, krakowski wysłannik, znawca tematyki Max von Pluto, jeszcze nie przesłał mi swojej relacji do zredagowania.
Jedno mgliste foto, dla zaspokojenia ciekawości oraz udowodnienia jak trudnym obiektem dla paparazzi jest nasz znajomek ;)

Letni numer (lipiec-sierpień 2011) czasopisma „Lounge” rzeczywiście się ukazał, a w nim bardzo wdzięczny tekst Maggie Piu, ilustrowany kilkoma tworami. Papieru jeszcze w łapie nie miałem, natomiast wersja elektroniczna do przejrzenia tutaj (zapraszam na 26 stronę).

Oczywiście otwarcia wernisażu i artykułu serdecznie Arkowi gratuluję, natomiast w kwestii (nie)ostatniego, uczelnianego słowa, po cichutku cisnę kciuki ;-*
Baju.

piątek, 1 lipca 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 13


Punkt dwunasta w południe.

Dzisiaj za wiele nie będę się rozpisywał, bo zaraz pędzę przygotowywać doroczną imprezę działkową pt. "Noc okołokupałowa".
Na jednej z nich, został fotogenicznie zmasakrowany powyższy golf.
W trakcie zabawy, zabrakło drewna na opał, zatem jako gospodarz, postanowiłem odrobinę porąbać, już rano okazało się, że ciąłem również wdzianko kolegi.
Ciemności oraz alkohol we krwi zrobiły swoje ;D

Przechodząc do meritum.
Jeszcze raz przypominam tym, którzy ten news przegapili.
Są jeszcze tacy???
Już za tydzień Kimon organizuje Party w Krakowie!
Okazja nie byle jaka, bo po raz pierwszy, publicznie, na dużą skalę, będą prezentowane wytwory jego wyobraźni i dłoni.

Miejsce: Kraków, ulica Topolowa 40, ArteFakt Cafe
Czas: 8 lipca 2011, godzina 20:00

Zabierzcie dużo pozytywnych wibracji, jakiś minigifty dla Kimuszki, wina nie bierzcie (przynajmniej oficjalnie).
Oj będzie się działo, dzisiaj i za tydzień i za miesiąc ;D


Nawet nie wiecie jak bardzo się namęczyłem, żeby dotrzeć do najbliższej rodziny Kima i wybłagać od niej dzisiejsze zdjęcie do serwisu plotkarskiego.
Dzieciątko w wieku 15 lat, żyjące we własnym, kolorowym świecie, nie zdające sobie sprawy ile radości i smutków stoi przed nim.

Kim chwilowo (mam nadzieję) wycofał się z uprawiania grządki w moim ogródku ;(
Żeby jeszcze Was dobić, muszę zakomunikować, że... nadal mam zamiar wprowadzać tutaj odrobinę szaleństwa i niepoważnego tonu (chyba że gospodarz mnie pogoni).

Jeżeli pisarska absencja małpki, będzie się niepokojąco przedłużać, mam już na oku godnego, felietonowego następcę.
Rozmów jeszcze nie prowadziłem ;)

GO TO PARTY!!!