sobota, 24 marca 2012

Tonight...


dziś tylko muzyczna inspiracja :)

Mimo, że ostatnimi czasy moje funkcjonowanie przypomina ukochane ,,Tango..."(klik), to chyba nie zmieniłbym je na inne...

piątek, 23 marca 2012

,,Message What U Waiting 4..."


 ,,Message What U Waiting 4..."

tusz na kartonie

100x70




,,Wiadomość Na Którą Czekasz..."

na białym obłoku 
zostaną wyraźne ślady 
do diabła z nimi 
niech wiedzą jak można 

seksu z myślenia nie będzie
 daleko tak blisko 
rozniecone płomienie pożądania 

klepsydry nie oszukamy 
nie nadrobimy straconych przyjemności 
pragnienie zżera lakier z paznokci 
gwałtownie uderza puls 

czuję wilgotność warg 
resztę dopowie niemy język 

nie odpisuj 
otwórz drzwi

Jolanta Steppun


Dziś zapraszam na wernisaż Joanny Kaiser

,,Bio"

23 marca 2012 r. 
godz. 19.00
Galeria Łącznik, 
pl. Matejki 4/12, 
Kraków

(I'll be there)

chyba nie muszę ukrywać, że ukradkiem podkochuje się w tej Pani ;>
ałć

muzycznie z racji wczorajszego gin'u z tonikiem w doborowym towarzystwie ;)



Królowa jest tylko... jedna ;)
(klik)

środa, 21 marca 2012

Marzan a.k.a. TransBitch...

 Czas oficjalnie przywitać wiosnę za oknem ;)





 Nasza uczelniana przyjaciółka- wynik kooperacji K.I.M. & Dziedzic, czyli K.M.I.C.I.C.- ,,TransBitch"- Marzan (klik), oprócz, że łamie kanony tolerancji i seksualności w progach Akademii, stał się również maskotką pracowni Wklęsłodruku, ochoczo pomagając przy odbitkach na prasie- jak widać dobrze Jemu to wychodzi.



 Asystent Tomek odział Marzana w sukienkę (proszę zwrócić uwagę na te kwieciste wzory), a prof.O nadal mu stabilności poprzez stelaż ;)

Mimo, że pozazdrościłem mu popularności, to z emocjonalnego przywiązania (mimo zdrady stanu) zabierałem go ochoczo na papierosa- nie tylko dlatego, że w swej kieszonce trzymał... trunki ;>




Przyjaźnie zakwitły wraz z przybyciem wiosny, a czułości z pączkowaniem i pojawianiem się zalążków emocji nie miały końca ;)



 Zawstydzony (SIC!) przyjmował na swój policzek niekończące się pokłady pocałunków, doprowadzając do takiego stopnia, że nie chciał zostać złożony w ofierze na rzecz pożegnania zimy- jak tej emocjonalnej tak i atmosferycznej...


 Ostatnie pożegnania...
ostatnie minuty...

Taki był jego akt stworzenia...
los... 
byt...
który lada moment miał zakończyć swój bieg, poświęcając swoją świetlaną przyszłość na łamach uczelni...


Nie mogłem mu tego zrobić...

Marzan miał stać się Marzanną- niczym Wanda, która Niemca nie chciała- i umrzeć za miliony złamanych serc- łącznie z moim ;P

Dlatego pod napływem myśli jadąc w trójkę w tramwaju (Ja, Kurka & Marzan), podczas obserwacji przez pobocznych ludzi, doszliśmy do konceptualnej wizji naszego działania w przestrzeni miejskiej...



 Kimon coś kręci...
i tym razem nie jest to ciasto czekoladowe (klik)


 Doszliśmy do Krakowskiej Kładki Bernatki (klik), gdzie całe tabuny zakochanych par (SIC!) przypina sobie kłódeczki na znak, że ich miłość zostanie nierozerwalne przez jakiekolwiek czynniki zewnetrzno- wewnętrzne (SIC!). Właśnie z tego miejsca, gdzie i ja miałem zapiąć sobie ,,kooperacyjną" sznurówkę (o_O), Marzan poprzez zatopienie swych smutków miał zamknąć stary, dość burzliwy, rozchwiany i chwilami niezrozumiały okres- który oficjalnie rozpoczął się dokładnie równy rok temu- na przywitanie wiosny (klik) ;)




Jednak podpalenie i zatopienie byłoby zbyt... proste... i takie logiczne!
(mimo że niebezpieczne pod względem prawym buhaha)

To jak zamiatanie problemu pod dywan!
Jak celowe zadanie śmierci, powiedzenie wypierdalaj- któro jest najłatwiejszym rozwiązaniem.

Zero satysfakcji ;P


 W samym sercu Kładki, Marzan został stabilnie zainstalowany- poddany Matce Naturze a raczej Losowi- który z nim zrobi to co ma zrobić i co chcieć będzie... 

Ja próżnie umywam swoje zwinne ręce i odpuszczam wszystko luzem.


 Zostanie tam na dłużej, poprzez deszcze i wiatry ,,zeszmacony" i poniewierany?

Może stanie się symbolem tego miejsca- ukazując różnorodność emocji?

Może ktoś sam stwierdzi, że Marzannę trzeba utopić- bo taka jest tradycja i zima (duchowo) inaczej nie odejdzie i wyrzuci Dziada z kładki, by dopłynął Wisełką na ,,Daleką Północ" robiąc mi przysługę?

 Może zostanie po prostu przez kogoś zabrany do ciepłego domu, ktoś zajmie się nim opieką, godnym jego khym khym emocji?

Lub jakiś homofob go zniszczy zostawiając na poboczu rozerwanego na czynniki pierwsze?

Może po prostu Aneta podczas spaceru na swe domostwo zawinie go pod pazuchę z racji zbieractwa ,,dziwnych" przedmiotów?

Pytania się nie kończą- a raczej ciągle rodzą- decyzja w mym wypadku jest jak najbardziej słuszna ;P



 Tym oto sposobem TransBitch stał się Marzannem- czekającym na swój przyszłościowy los (przykuwającym swoją osobą uwagę przechodniów buhahaha)

Zapewne niebawem skończy jak oryginalny Ofelion (klik) ;)
i to mnie wcale nie martwi...

A ja codziennie będę doglądał (moja trasa biegarska) czy jeszcze stoi waćpan czy nie ;)


Stety- Niestety TransBitch dozna efektu klonowania- i będzie można go ujrzeć jeszcze w wielu innych krakowskich miejscach- powróci w nowym wcieleniu również do Pracowni Wklęsłodruku- bo jakoś tak smutno się zrobiło- stanie również na trawniku przed ASP ;) 

Również ta akcja jest preludiumem do naszych przyszłościowych działań kooperacji K.M.I.C.I.C.- bo mamy zamiar powiedzieć jeszcze nie jedno słowo na krakowskich przedmieściach- bądźcie czujni- zaczynamy z Kurką spiskowanie ;)


jeszcze jeden kisior na pożegnanie- niech się cieszy- tylko to mu pozostało :D



chciałem dać inną dedykację muzyczną- ale gdybym to zrobił stwierdziłbym, że doszczętnie mnie pojebało ;)

MIŁEGO WIOSENNEGO!!!

p.s.
ciąg dalszy wiosennych wieści niebawem- min. dlaczego zgoliłem swojego wąsa ;)
ps.2
rozdział oficjalnie zamknięty ;)

wtorek, 20 marca 2012

Żabia perspektywa

Hibernuje czy martwa?
Obstawiałem to drugie, ale godzinę po zrobieniu zdjęcia już jej tam nie było ;)

Wiosna tuż, tuż i niedługo opadną rzekotki z drzew.
Tymczasem po zmroku, nadal trzeba się dogrzewać zieloną herbatą, z ulubionego kubeczka.
Żabcie to ogólnie bardzo fajowiutkie stworzonka ;DDD
Warte naśladowania, szczególnie gdy trzeba utrzymać się na powierzchni cuchnącego bajorka, dzielnie pozując do grafiki, która przeszła moje najśmielsze wyobrażenia.
Poniższe zdjęcie jest dowodem jak malownicze jest to miejsce, jak ciemna jest tam woda, oraz jaki syf osiada po kąpieli w niej.
Tatuaż prześwitujący wśród brudu, potwierdza moją tożsamość ;)

,,Ofelion..." part 2... akwatinta... wersja ostateczna


 ,,Ofelion..."
part 2
akwatinta
(lawowanie kwasem azotowym, gładzik i papier ścierny)
100x70


 Z racji, że jutrem pierwszy Dzień Wiosny (ręce w górę raz)- dziś przygotowania do topienia marzanny- a raczej ,,marzanna", więc z tej okazji oficjalne ukazanie ukończonej drugiej odsłony tryptyk ,,Ofeliona" (przygotowania można było zobaczyć tu & tu).




Efekt końcowy (odwrotnie jak w przypadku części pierwszej- klik), mimo zaliczonej wpadki z za bardzo ,,zakwaszonym" tłem, doprowadzając do czerni- sam w sobie przeszedł moje oczekiwania ;)
bałem się, ze nie uzyskam już półtonów szarości- okazało się, ze wszystko można zrobić z matrycą ;)

Czarną kalafonię wystarczyło ,,ściąć" kwasem, posmyrglać miejscami ,,na sucho" papierem ściernym i za pomocą gładzika zrobić smugi wody ;)

Wyszła prawda, że tak na prawdę gówno jeszcze wiem na temat technik Wklęsłodruku :D


Jutrem, podczas przywitania wiosny czas pokusić się o małego chochlika- czyli ,,performance" związany z pożegnaniem zimy duchowej i emocjonalnej ;)  buhaha
Wiadome jest, że przeszedłem ostatnio zmiany wizualne- czas wziąć się też za ducha i zamknąć raz na zawsze przeszłość i pewien dość gorący w swych relacjach okres ;) 

,,TransBitch..." (klik) rzeczywiście zostanie w swych smutkach zatopiony... w Wisełce ;P
ale więcej nic nie powiem- zaproszę tylko na jutrzejszy, gówniany pokaz ;)


Skoro mowa o ,,gównie" ;)

w ostatnim poście ,,Ofelionowskim" (klik), rzeczywisty Pan Topielec (hds) zostawił bardzo wymowny komentarz:

,,Rzeczywiście gówno widać na fotografiach ;]
Może dlatego grafiki są bardziej smakowite ;DDD
"

Oczywiście słowa mają głębokie znaczenie w swej ,,dosłowności" ;)




 Swego czasu, model był bardzo rozpalony materiałami fotograficznymi do chrabąszczy- sam ochoczo podłapywał każdy temat- to już podczas wakacji i nauk pływania (klik) był skłonny zrobić (dla Kimuszki) wszystko (SIC!) ;)
tak tyż się stało ;)

Pierwsza część do ,,Ofeliona..." powstała na jeziorze, w którym pobierałem nauk pływania, sterowania łódką płynąc tyłem w stronę danego celu, robiąc węzły i ogólnie takie takie ;)

Podczas jednych ze spacerów leśno- preriowych, natrafiliśmy na oczko wodne, którym pod jarałem się jak dziki bąk :D dlatego, że było... czarne!!!
Nie było nic widać, zaraz za powierzchnią wody.
Niestety unoszący się z niego zapach (SIC!), mówił sam za siebie, a sama woda była tak mętna i brudna, że zanurzając dłoń, była cała pokryta pływającym tam.. gównem :D

ale czego nie robi się z miłości do... sztuki ;D

Pan Ofelion taplał się w tym czarnym gówienku jak kaczuszka- a ja oczywiście w amoku śmiechu starałem się zrobić dobry materiał fotograficzny- zyskując oczywiście na czasie, by próżnie wyżywać się nad tym aktem (s)tworzenia ;)

Moment gdy wyszedł naguśki z wody... (buhaha) sprawił mnie o zdumienie i jeszcze większa bolączkę śmiechu- ponieważ Pan hds wyglądał jak Potwor Z Bagien, pokryty całym tym, śmierdzącym gówienkiem, z którego nie mógł się domyć- mając te paprochy w każdej ,,dziurce" swojego ciauka, wydłubując je z dnia na dzień z innego zakamarka, a jechał obornikiem przez następnych kilka dni ;> myślałem, że nawet patykiem go wtedy nie ruszę- może jestem nienormalny- ale jarało mnie to jeszcze bardziej i rozochociło o_O buhaha

Z racji, że mam zabronione fotograficzne ukazywanie Jego oblicza (a jest dokumentacja wychodzenia hds'iora z bajorka buhaha sam model pokusił się o publikację swej wiszącej rodzynki), udostępniam dowód na istnienie ,,czarnej, gównianej wody" :P

btw
zajebiste miejsce do sesji- aż żal, że wszystko się popindliło ;)


 Z racji, że ostatnio ,,sądzimy" się nad prawami autorskimi, publikacjami i wizerunkiem do chrabąszczy (SIC!)- stąd ostatnio moje celowe zaczepki w tej materii- to mam jednak nadzieje, że tym razem konflikt zostanie raz na zawsze zażegnany i wszystkie deklaracje- czy pisemne, czy werbalne- w końcu zostaną oficjalnie zakończone pozytywnym happy endem ;P


;)


podziękował :D


piątek, 16 marca 2012

,,TransBitch..." part 2


Dzisiejszego posta sponsoruje Kurka ;)
(Jej blog- klik)
oraz ekshibicjonistyczne ADHD

 Wiosna (przedpremierowo) przyszła, a ja od wczoraj nie przestaje się chichrać. 
i nie zawaham się tego nadużywać (vivat prawa autorskie- mam szacha i mata) ;)
Jest to skutek rzecz jasna słońca i możliwości hasania w samym sweterku i czapce, oraz nadmiernego przebywania w pracowni w oparach kwasu, denaturatu, benzyny, rozpuszczalników, werniksu i oczywiście doborowego towarzystwa- z którym można smażyć pierogi ze szpinakiem na piecyku do blach (buhaha- sezon grillowy czas zacząć) ;)

Oficjalnie zamieszkałem na Humberta (Wklęsłodruk), dokonując (dziś) po miesiącu czasu wyboru (w prawo czy w lewo)- dobrego? To jeszcze nie wiem ;)

Zatem relacja na żywo z warsztatu:

Z racji tak pięknego dnia czas zaprezentować kolejnego chrabąszcza kooperacji K.M.I.C.I.C. (klik & klik), powiązanego z moją starą kooperacją HamKid (wszystko kiedyś się kończy)- jedynie z przymrożeniem oka i jakimś zalążkiem nadziei (bo głupi jestem) na ,,dobre czasy" ;)

nom nom nom


 ,,TransBitch... part 2"

akwatinta + kredki

format bliżej nieokreślony ;)

czyli ,,Ofelion..." jako Drag Queen
(jeśli ktoś nie wie (o_O a niestety są takie osoby- nawet u nas w pracowni) kto to- zapraszam do linku)

oraz...
dzieci nawdychały się oparów i niszczą swe pierwszaki ;>


 To taka mała, wiosenna odpowiedź na drugie oblicze utopionego w smutkach narcyza ;)
(rzecz jasna mowa o grafice, bo w naturze i realu ma się dobrze, rzekłbym nawet bardzo dobrze- ale brak mu gustu mimo wszystko- nie żebym był zazdrosny czy coś...)

Zapraszam oczywiście do oryginalnego posta pod tym samym tytułem (klik), gdzie można zobaczyć modela w swej prawdziwej naturze ;>
(będąc złośliwą małpą polecam zobaczyć kadry Jego występów też tu, tu i tu)


dziękuje PIĘKNEJ Kurce za wsparcie, a raczej dla Drag Queen oparcie ;)

Muzycznie zakładam na siebie queer'owe wdzianko (zostałem dziś okrzyknięty- i wcale nie samozwańczo- misterem grafiki dostając nawet szarfę buhaha) i czas rozpocząć kolejny, błogi weekend (czyli jednym słowem zacierka od pracy) ;)


dla 
Maszki, bo to nasz kawałek :*

oraz druga:


for
others my Ladie's ;)

ps.
niebawem- wieści od Doro, kolejne chrabąszcze Joli, ukończony Ofelion, Mały Czart, oraz kilka perełek trzymanych za pazuchą ;)

p.s.2
przysięgam...
jak coś się nie zmieni- to puszcze swoim zachowaniem pracownie z torbami ;>
jestem koniem

p.s.3
nadal problemy z pocztą

p.s.4
muzyczna dedykacja dla zuchwałych w temacie queer:
Lil' Kim & Amanda Lepore (klik)- 2:52 ;)

środa, 14 marca 2012

,,Ofelion..." part 2, akwatinta- podejście 2 & 3


 ,,Ofelion..."
part 2

akwatinta
(podejście próbne 2)

100x70


 Nie wiem dlaczego, ale praca nad drugą odsłoną ,,Ofeliona..." (part 1- klik) ciągle przysparza mi przypadkowych problemów- na początku, przy pierwszej odbitce (klik), za długo trawiłem tło- miałem ukazać strugi wody i pęcherzyki powietrza (krople deszczu), a trzymanie o KILKA SEKUND dłużej matrycy za trawiły tło do zupełnej czerni...
nie skupiając się jeszcze tak bardzo na twarzy (jedynie przejechanie gładzikiem do uzyskania miękkich przejść), postanowiłem wydobyć z powrotem światła w tle- szlifując suchą matrycę z kalafonią papierem ściernym (przetarcia wody, oraz torsu), oraz ścinając ją mocnym kwasem, do uzyskania jaśniejszych partii- czyli efekt odwrotny niż dotychczas- kwas zjada za trawioną kalafonię, (która jest czarna) do jaśniejszych partii ;)

ta odbitka niestety zawisła na pracownianej ścianie (SIC!)...


 ,,Ofelion..."
part 2

akwatinta
(podejście próbne 3)

100x70


Przy kolejnej odbitce poleciałem dalej (znów przesadnie)- fakt, woda zaczęła ..wibrować"- ale pojawiła się nagle (według mnie) ,,nijakość"- więc odpuściłem znów tło, skupiając się z powrotem na twarzy, lawując ją kwasem- tym razem do uzyskania półtonów i miękkości, oraz znów gładzenia do wyciągnięcia światła. 

Twarz została na tej rycinie ukończona (halleluja)- bez skupiania się na torsie i wspomnianych wcześniej wodzie.

W 4 odsłonie drugiej części ,,Ofeliona...", zaprezentuje efekt końcowy ;)
próżnie nazywając- dość zadowalający- chyba nawet bardziej niż w przypadku części pierwszej- może dlatego, że jest tu więcej czerni ;)

Udostępnię małą anegdotkę związaną z materiałem wstępnym do tej części ,,Ofeliona..."- buhaha a raczej anegdotkę związaną tutaj z modelem ;)

btw
no muszę...
zrobię sobie teraz antyreklamę (a co se będę, jak se mogę- HEJ!) i powiem, że w rzeczywistości nie wygląda to tak ,,dobrze" (dobroć to pojęcie względne- a ja złym człowiekiem jestem nom nom nom)- przypominam, że to są formaty 100x70- dość duże (ŁOŁ)- więc na tych zdjęciach tak na prawdę gówno widać- przypominają na miniaturkach dupne, płaskie fotografie- a nie o to tu chodzi- kalafonia traci swoją gramaturę (cudne ziarno), jest to tinta... miejscami odbija mi światło od mokrej farby drukarskiej, czerń staje się zbyt głęboka, a miejscami zbyt ,,płaska" ;) rozmach traci swoją wartość- bo wygląda to tutaj jak ścibolenie- a ja tutaj nie ścibolę... mógłbym tak dłużej- ale w końcu to blog narcystyczno- ekshibicjonistyczno- reklamowy :DDDDDDDDD

dziękuje za uwagę ;>

(przypominam zmianę maila na kimonekk@gmail.com, stary adres (labellkady@poczta.onet.pl) NIE FIKA- tutaj wiadomość głównie dla JOLI- materiały wędrują drugą ręką!!!)

p.s.
niebawem fantastyczne informacje promocyjne... i nie tylko

p.s. 2
Kooperacja K.I.M&D.Z.I.C. (o której pisałem o tu- klik) zmieniała dziś oficjalnie nazwę na K.M.I.C.I.C- efekty współpracy również niebawem ;P

wtorek, 13 marca 2012

Sztuka Rozumienia Sztuki...


Wczoraj miałem przyjemność zostać współtwórcą nowego bloga ,,Sztuka Rozumienia Sztuki..." (klik), którego będę od czasu do czasu prowadzić u boku Małego Czarta (Mateusza). Miałem również swój udział podczas jego powstawania- podobieństwo blogów nie było celowe, ale pod napływem wielu doznań i rozmów wyszło to samoistnie- co z jednej strony mnie cieszy, bo czuje się tam jak u siebie ;)
(,,kiedyś" miałem przyjemność swój cykl prowadzić na innym poletku, tyle że w troszkę odmienny sposób)

Nie wiem z jaką częstotliwością będę się tam pojawiał i w jakiej formie, ale na pewno coś niebawem wymyśle (jak wyjdę na prostą z wolnym czasem) i oczywiscie się o tym podzielę. Z racji płynności tematów i obracania się w rejonach sztuki, zapewne przeniosę tam swoje recenzje- które miałem tutaj prowadzić jako stały cykl (np. post na temat Pani Kozyry), no i wspólne projekty zamówieniowe (niektóre są jeszcze w planach, inne już powoli się realizują w pracowni... Wklęsłodruku!- i nie tylko).

Obrazem otwierającym stał się ,,Ofelion..." (klik)- dlaczego?
Czart stał się pierwszym posiadaczem ostatecznej wersji tej ryciny, którą odbijał sam prof O., by wyglądała jak najlepiej- Czart jest miłośnikiem technik trawionych w grafice warsztatowej, mając w swoim dorobku nie małą kolekcję (nawet Pan Durer się kłania), dlatego tym bardziej się ciesze, że właśnie do Niego trafiła.
Również On stał się posiadaczem tryptyku ,,Nic Więcej..." o czym jakiś czas temu pisałem.

Z racji, że łapie ostatnio kilka srok za ogon (w końcu padłem w tryb pracoholizmu i w końcu poświęcenie więcej czasu dla tego co jest dla mnie dobre, nie myśląc o rzeczach zupełnie niepotrzebnych, spijających wiele krwi z moich warg- z czym sobie chwilami nie radze), skupiając się obecnie głównie na zamówieniach (marzec, kwiecień- jak w zeszłym roku, to okres podnoszenia się z kryzysu finansowego), mój udział w blogosferze zamyka się tylko na wrzucaniu swoich postów- i odpowiadaniu na komentarze- ale zaglądam do swoich ,,ulubieńców" jak tylko znajduje większą ilość czasu :)

btw
Mam ostatnio małe problemy z pocztą mailową- odkąd ktoś włamał mi się na pocztę i na gg (niech ja znajdę tego drania), zmieniłem hasła- mam nowego maila na g-mailu (kimonekk@gmail.com), z którego polecam ewentualnie korzystać podczas notek prywatnych, ale ciągle moje wiadomości giną w eterze, lub dostaje od Was wiadomości jako SPAM- więc proszę o ewentualną wyrozumiałość- muszę ogarnąć i tą materię ;)

Muzycznie porywa dziś Rita Ora & Dj Fresh- a ja z muzyką na uszach w końcu zakładam ponownie dres i ssssruuu biec przed siebie ;)



jeszcze raz zapraszam:

,,Sztuka Rozumienia Sztuki"

niedziela, 11 marca 2012

Surrogate... Embryo... Daddy... Parenthood...



 ,,Surrogate..."
(pierwszorzędnie szkic miał nosić tytuł ,,Pregnant")

tusz na kartonie

100x70

Zupełnie przypadkowo (pierwsze zamierzenie w ilustracji dla Joli, było ukazanie kobiety w ciąży) szkic, który miał nie być kontynuacją moich prywatnych zamierzeń i projektów, stał się kolejną opowieścią, brakującym puzzlem do ,,Daddy's" (!klik!)...

Dopiero teraz ukazuje prawdziwa historię!!!

Eh ciągle z tym walczę...



 ,,Embryo..."

tusz na kartonie

fragment szkicu ,,Daddy... part 1
(100x70)



 ,,Daddy..."
part 3
(klik)

tusz na kartonie
100x70




,,Parenthood..."
tryptyk

tusz na kartonie

3x 100x70

Daga (na szkicu- klik) zapytała dziś przy porannej kawie, czy chciałbym mieć dzieci...
Odpowiedziałem, że oczywiscie- i to nie jedno (co Daga skwitowała- ,,to oczywiste")! 
Czy swoje, czy adoptowane- nie wiem, ale pragnienie w sercu jest dość spore... i co rusz wychodzi na jaw ;)

Nigdy tego nie ukrywałem a nawet otwarcie o tym powiadam- i widać to gołym okiem podczas przebywania z dzieciakami- zmieniam się wtedy całkowicie- mały, rozhasany i beztroski Kimi (wybór celowy), nagle w mgnieniu oka... dojrzewa i potrafi zachować twarz jako Arek ;> 
Stąd tak wielkie zaangażowanie (które obecnie przechodzi posuchę od roku z racji braku czasu) w pracy terapii zajęciowej z dzieciakami, wolontariacie i wychowawca (paradoks w moim wypadku co?)... Nawet mam papiery na to, więc nie jestem takim pustakiem jakby niektórym się wydawać mogło ;) łoł

To tylko kwestia czasu ;>
Wydaje mi się, ze obecne stany emocjonalno-psychologiczne są również spowodowane brakiem ,,dawania" siebie tym małym dziabongom i zbytnim skupianiu się na sobie- zupełnie niepotrzebnie chwilami- życie jest za krótkie by się w nim ,,taplać". Straciłem priorytety, które kiedyś ukształtowały mój (taki, czy nie inny) charakter, zastanawiam się tylko w którym  miejscu popełniłem błąd- bo jest on ciągle nie rozwiązany.

Ukradkiem zdradzę, bo nie powiadałem tego tak dosadnie (choć czasem przebąkuje), że planem na przyszłość (dość daleką jeszcze- wymagającą ciągłych wyrzeczeń i pracy) jest otworzenie pracowni- nie stricte artystycznej, ale połączonej z terapią zajęciową dla dzieciaków- szczególnie tych niepełnosprawnych. Studiowanie grafiki na ASP było i jest zwykłą zachcianką poznania technik trawionych i spełnieniem swojego marzenia z dzieciństwa (niespełniony w ambicjach próżniak), a nie przyszłościowym zawodem- pasją prywatną (która może interesować jednych, lub spływać po drugich). 
Po ukończeniu dyplomu (jeśli go w ogóle skończę- niezbadane są wyroki boskie) kolejny wyjazd (nowe miasto, nowe życie) i kontynuacja edukacji na Pedagogice.
Nie poszedłem w zeszłym roku (gdy nie dostałem się po raz pierwszy na ASP), tylko dlatego, że nie czułem się jeszcze na siłach, chcąc spróbować zupełnie czegoś innego- pracy w korporacji (nigdy więcej, wolę dziadować- ucieczka do Krakowa się kłania).

Więc chyba jasna jest odpowiedź dlaczego nie czuje się artystą- bo tak na prawdę w głębi serducha się ich boje (artystów)! Dlatego bardziej rozumiem osoby, które traktują to jako pasję, coś wewnętrznego, w przyszłości robiąc zupełnie co innego- stąd też zaangażowanie i traktowanie swoich prac jest takie jakie jest- powtórzę się- forma autoterapii :)

Dlatego słowo rzemieślnik bardziej mi osobiście odpowiada :)

Ale póki co, czas na ten cały plan sobie ciężko zapracować ;>


miłej i słonecznej niedzieli życzę :)

p.s.
Dostałem również od Dagi kalendarz- czas poukładać sobie również sposób pracy i ustawieniu co jest ważne, co ważniejsze a co mniej ;)
małymi kroczkami- ale do przodu

sobota, 10 marca 2012

,,Hold That Moment..."


,,Hold That Moment..."

tusz na kartonie

100x70


 ,,Zatrzymana Chwila"

utkwiła tamta noc
wino w kolorze krwi
zaspokojona gorączka seksu
pamięć zna każdy szczegół

dotyka milczeniem

zimne dłonie szukają ciepła
a wczorajsze powoli stygnie

w ciszy dojrzewa plon

Jolanta Steppun



 Kontynuacja ilustracji do tomiku wierszy Joli (klik, chyba będzie Jej się należał osobny post- ale to przy innej ilustracji- mamy ich 10), które miałem przyjemność zobrazować swoimi ,,chrabąszczami". Tak, chrabąszczami- jest to nieodłączna nazwa tego co wychodzi z pod mojej łapy i zapewne zawsze tak pozostanie- czy wyląduje w tym kuferku płynąc przez Wisełkę, czy nie.
Dlaczego chrabąszcze i cudaki?
Może kiedyś będzie mi się chciało rozłożyć to na czynnik pierwszy. 

Cieszę się niezmiernie, że mogłem użyć min. materiału prywatnego , który jest dla mnie dość osobisty, mieszając go z osobowością... Dagi (!klik!), która chętnie za pozowała do reszty bąków i cudaków. 

C.D.N.


Jakiś czas temu zacząłem pisać swoją krótką historię dotychczasowego życia- jak wiadomo dość burzliwego- co ukradkiem czasami przemycam i tutaj z wielką cenzurą i ostrożnością, nie nazywając niczego ,,po imieniu". 
 Nie jest to pamiętnik, dziennik (bo to prowadzę mimowolnie)- ale forma osobistej autobiografii, chwilami dość suchej- mimo kontrowersyjnych i traumatycznych zdarzeń. Mam taką potrzebę...
Nie poświęcam temu zbyt dużo czasu, rzekłbym, że sporadycznie zasiadam (ostatnio wiele wszystkiego na wariackich papierach), gdy najdzie mnie ochota podczas wieczornego picia kawy- bujając się jak na razie w swoim dzieciństwie. Będę chciał to pisać póki sił mi starczy, ciągle redagując, skracając, pomijając, powracając itd- a w momencie kiedy trafie już do tego kuferka, zostanie po mnie przynajmniej coś więcej jak tylko ,,suchy chrabąszcz" i wynaturzony blog.
Choć jeszcze rok temu zarzekałem się, że nie nie nie- wszystko do niszczarki gdy kopne w kalendarz!

Dlaczego o tym wspomniałem dziś, już dziś lub dopiero dziś (bo przecież nie musiałem wcale)?

btw
żeby nie było nostalgicznie:

Happy Male Day ;P



buhaha

piątek, 9 marca 2012

,,Ofelion..." part 2, akwatinta- podejście 1


 ,,Ofelion..."
part 2

akwatinta

100x70


Nadszedł czas by ukazać początkowe prace nad drugą częścią ,,Ofeliona..." (klik), które obecnie powoli dobiegają końca- praca na dwie łapy u boku ,,Daddy's" (klik).

Tym razem więcej bąbelków- mniej ,,chaszczy", więcej czerni- mniej laserunkowych przebić wody. 
Więcej ,,baranka", więcej lamparta z racji GepK.I.M.'a buhaha

Co przyniesie etap końcowy?
niebawem
Co przyniesie trzecie oblicze?
cierpliwości i czasu...

kwas, lawowanie, kwas, lawowanie, gładzenia i jeszcze raz kwas.

 

Doprowadzić prof.O do płaczu ze śmiechu- bezcenne...
Na myśl o zupie grzybowej, rybek, garnków i ich zakopywania dostaje teraz banana na facjacie!
(Ewa- przecierasz szlaki :* )


Przyszedł również czas na odsłonięcie wstępnych odbitek, które zazwyczaj lądują za pazuchą- czytaj w dłoniach Anety będąc Królową Kiczu i Pierwszaków, zbierającą moje ,,śmieci" ;)

Nom Nom Nom

Panie & Panowie
pierwsze chrabąszcze (NOWEJ) kooperacji:

K.I.M.&D.Z.I.C

(Kurka- klik)


 ,,Ofelion a.k.a. Chrystus..."
Weźże się nie bitch'uj...
(bit'chuj czyt. biczuj)

akwatinta + pisak + kredki + kreda

ok. 40x30


,,Ofelion a.k.a. Bob..."
Weźże wyluzuj...

akwatinta + pisak + kredki

ok. 40x30

zamówienia można zgłaszać na maila: 

 basika1@op.pl
kimonekk@gmail.com

buhaha

(wszelkie prawa autorskie zachowane- roszczenia do pierwokupu, publikacji oraz materialnych korzyści nie uległy nadużycia- alleluja! o_O upssss jeszcze nie czas na te śpiewy- znowu (po)sucha...r)