niedziela, 19 lutego 2012

Qltury week 83

Za niecały tydzień, przestanę zamęczać Was i siebie, ciągłym odliczaniem do premiery filmu oraz obrazu ;]
Później ewentualnie będzie moja recenzja obejrzanego (długo wyczekiwanego) dzieła, a także Wasza recenzja tego, co zobaczycie tutaj. I choć boję się tego okrutnie, traktuję to jako swego rodzaju (publiczną) terapię, która może pozwoli na zmianę optyki ;)))
Ten węgierski plakat (z "mydełkiem" na plecach), dla jednych może niewiarygodnie spłycać i wypaczać interpretację filmu, do "śliskiego" problemu, naprędce i wstydliwie startego kawałkiem papieru toaletowego, który raz na zawsze spłynie rurami kanalizacyjnymi z naszych oczu, a także może sugerować, że mamy do czynienia z artystycznie aspirującym pornolem, nastawionym na tanie szokowanie. Z drugiej strony, w brutalny i dosłowny sposób, prowokuje do zastanowienia się nad grzesznością ciała, jak również obrazuje starą prawdę, że wstyd przychodzi nie przed, czy w trakcie lecz po wszystkim.

Po przeanalizowaniu dziesiątek recenzji, wywiadów (reżyser, aktor i aktorka) oraz zwiastunów, mam coraz mniejsze obawy, że wyjdę z kina zawiedziony. Bałbym się bardziej tego, że seans sieknie mnie mocniej po psychice, niż się tego na chwilę obecną spodziewam ;/

7 komentarzy:

  1. ten plakat trafia do mnie najbardziej...

    muszę też uspokoić, że mimo problemów, obraz ujrzy światło dzienne na czas...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaa...to jednak mydło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kimonku, chwała Ci za to ;]

    Panie Wu, skąd ta pewność, bo nie sądzę że organoleptyczna ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. Uznałem, że to mydło, dla świętego spokoju:)
    Cokolwiek miało by to być, pewne jest, pobudza wyobraźnię:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli to sperma, to ktoś musiał wykazać się niesamowitą precyzją wytrysku ;DDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli to sperma, to szczerze gratuluję zręczności:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zdolniacha jak mało który ;)

    OdpowiedzUsuń