środa, 22 lutego 2012

Przodownik pracy - Model

Zeszłego lata, wspominałem zmarłego Ryśka Łucyszyna. Na koniec tego wpisu napisałem: "Poznanie go sprawiło, że moje życie potoczyło się w zupełnie nieoczekiwanym kierunku". Czas najwyższy wyjawić o co kaman i dlaczego częste deklaracje o bezinteresownej pomocy, pewnemu początkującymi artyście są prawdziwe i nie wynikają z chęci łechtania, dostatecznie już zaspokojonego, próżnego ego ;D
foto by Beata Jarzębska 
Jestem modelem.
Słusznie zauważył ten fakt Pan Wu, w komentarzu do kimonkowego obrazu.
Stali, uważni czytelnicy bloga, domyślali się tego od dawna, bo nawet specjalnie się z tym nie kryłem. Gdy pisałem o pracy nad własnym ciałem, również mocno sugerowałem, czym się dorywczo zajmuję.

Tak jak wiele innych rzeczy, które zdarzyły mi się w życiu, jest to wynik wielu niesamowitych, przypadkowych zdarzeń, a nie zamierzone dążenie do celu.
Zatem najpierw było ciało, potem Ryśko,
następnie sugestie wszystkich znajomych (patrzących na profesjonalne zdjęcia), że powinienem coś zrobić z posiadaną urodą, kolejnym krokiem było wyszukanie w necie i gazetach najlepszych (tych których modele najczęściej pracowali) agencji modelingowych w kraju (jak coś robić, to z przytupem), wysłanie zgłoszenia do jednej z nich i ogromny SZOK, gdy dostałem angaż o_O

Nieśmiały (it's true) wieśniak, do niedawna chuderlak, okularnik i kujon, mający alergię na wielkomiejski szum oraz celebrycki blichtr, późno startujący w tym zawodzie (miałem wtedy 28 lat), z mizerną znajomością języka angielskiego (podstawa jeśli się chce robić zagranicą).
Trafiło się ślepej kurze ziarnko lol
Jednakże na każdym kroku, cały czas jeszcze słyszę (teraz z racji starczego wieku coraz rzadziej) - Masz ogromny potencjał! Tymczasem, uparcie nie rzucam znienawidzonej pracy, nie przeprowadzam się do Warsiawki (tam jest robota), nie szlifuję języka, nie lansuję się i rzadko bywam... w stolicy.
Pokaz garniturów marki Bytom

Przez to sporadyczne pobyty, dotychczas zrobiłem niewiele.
Jest to mój własny, świadomy wybór, a lista modelingowych dokonań krótka:
- sesja modowa w czasopiśmie dla prawdziwych facetów,
- kilka spacerków na wybiegu (ciuchy, fryzury),
- ogólnopolska kampania reklamowa firmy obuwniczej (plakaty, banery, reklamy w prasie),
- "gazetka" producenta mebli,
- dwa epizody (sekundowe migawki) w reklamach TV (KFC, Dr Oetker),
- kilka zbiorowych sesji fotograficznych, dla ogólnopolskich gazet,
- hostess(a) na zamkniętej (VIPowskiej) imprezie promocyjnej pewnej marki tytoniowej (to właśnie wtedy poznałem bliżej światek pudelkowych celebrytków i uznałem że nie chcę być jego stałą częścią składową).
Kampania Converse by Andrzej Dragan

Latem zeszłego roku, uczestniczyłem w próbnych zdjęciach do kalendarza dla pewnego, czasopisma kobiecego. Projekt przewidywał występ kobiecych gwiazd, w towarzystwie roznegliżowanych modeli. Szkoda że nie wypalił, bo bardzo mi się podobała ta koncepcja.
Z niezrealizowanych jeszcze, cichutkich marzeń, pozostała mi okładka ogólnopolskiego czasopisma (cały czas żartuję, że trafię do PinkPress'u) oraz maleńka rola w serialu lub teledysku.
Czy jacyś decydenci od Kylie, Madonny, Lady Gagi, lub chociaż Dody to czytają??? ;D
Zrobię wszystko!!! ;DDD
Później tylko zasłużona emerytura, bujany fotel, ciepły koc, kominek i cała masa wspaniałych wspomnień ;)

Miałem przyjemność pracować ze znanymi i rozchwytywanymi fotografami (ostatnio Marcin Tyszka), projektantami, stylistami, reżyserami, fryzjerami, modelkami i modelami. Mogę powiedzieć, że świat reklamy pokazany w takich filmach jak "Zoolander" czy "Pret-a-porter" jest jak najbardziej prawdziwy, choć pokazany w mocno pokrzywionym zwierciadle. Mogę też powiedzieć, że praca modela/modelki, nie jest tak łatwa, miła i przyjemna, jak by się mogło stereotypowo wydawać. To ciężka harówa, gdzie stojąc lub chodząc po osiem i więcej godzin, w ostrym świetle, pełnym makijażu, niewygodnej pozie lub ubraniu, należy cały czas zachować świeżość i promienny uśmiech.

Wykonuję ten zawód głównie For Fun. Mógłbym ponarzekać na robotę i pracodawców, ale tego nie uczynię, właśnie z tego powodu, że modeling nie jest dla mnie celem samym w sobie, zaplanowanym na osiąganie zamierzonych wyników.
Jest praca, jest zabawa, przygoda i dodatkowa kasa.
Nie ma pracy, to jakoś specjalnie nie szlocham z tego powodu ;)

Na co dzień, w żadnym przypadku, nie jestem stereotypowym przedstawicielem modela. Ciuchy noszę byle jakie, workowate i nijakie (znamienitych marek w szafie nie posiadam), no chyba że mam kaprys i specjalnie ubieram się niczym Królowa... Kiczu (szczególnie latem) ;D Przed lustrem też nie siedzę godzinami, golę się sporadycznie, a czesanie ograniczam do przyklepania "kogutów" ręką. Jedynie pobytami na siłce, nadrabiam pozostałe "mankamenty". Powiedziałbym wręcz, że jestem antymodelem ;)
Przykładowo pojechałem kiedyś, po kilku miesiącach pokazać się w Agencji (że żyję). Wygląd mniej więcej taki (może ociupinkię bardziej wygładzony). Wchodzę. Bookerzy dziwnie na mnie zerkają i wreszcie jedna z dziewczyn zagaja: - A Pan w jakiej sprawie?
Własny pracodawca mnie nie poznał o_O hahaha

Na koniec chciałbym bardzo serdecznie podziękować (niczym na gali rozdania Oskarów):
- Rychowi, za zauważenie;
- Szefowej, za danie szansy i cierpliwe znoszenie ciągłych eksperymentów z wyglądem;
- koleżankom i kolegom z agencji, za traktowanie mnie jak swojego, mimo że jestem tam sporadycznym gościem;
- wszystkim osobom, z którymi dotychczas współpracowałem, za niezasłużone komplementy (niech żyje fałszywa skromność hahaha).

Odpowiednie MAGNUM to podstawa w tym zawodzie!!!
;DDD

14 komentarzy:

  1. Nieczęsto już zaglądam na blogi ale tym razem BYŁO WARTO ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No i wyszło szydło z worka:)
    (tyle czasu w niepewności)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doro, jakże długo Ciebie tutaj nie było ;-*

    Panie Wu, przepraszam że tak długo wodziłem za nos opinię publiczną ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och Ty!Och Ty taki jesteś...? oooch... :D :)) No to teraz wpadłem w deprechę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. P.S. Ale z Ciebie Model :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No tak...
    Oto dowody naoczne, że w tej branży najważniejsza jest osobowość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Marku, uważaj bo się zapowietrzysz i będziesz miał wzdęty brzuszek ;D

    Aneto, a gdzie w tych zdjęciach widać osobowość, bo nie jarzę aluzji ;>

    OdpowiedzUsuń
  8. HaDeeSie, to nie jest aluzja tylko stwierdzenie. No jest dużo ślicznych ciałek i twarzyczek - ten biznes naprodukował tych wizerunków, są wszędzie. Ale mało który przykuwa uwagę i się zapamiętuję. Myślę, że to Ci mają na myśli, jak Ci wytykają potencjał ;)

    Osobowość widać najbardziej na tych fotach, gdzie ważna jest twarz. Na jeden przykład na tym ostatnim.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze raz spojrzałam na foty i zmieniam zdanie - przez ciało, sposób jego noszenia - też się przejawia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmmm... to chyba robię te wszystkie rzeczy z twarzą kompletnie nieświadomie ;DDD
    Bo świadomie mam wrażenie, że jedyną miną jaką potrafię jest właśnie wspomniana Blue Steel vel Magnum, a uśmiech do kamery wychodzi mi jak u Kota z Cheshire, z bolesnym szczękościskiem ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dżizas, co za beton... Albo co za wyciąganie komplementów ;)

    Chodzi o to, że nic nie musisz robić, bo jesteś, i to widać ;)

    I proszę bez ściemy, bo pewien repertuar swoich być pewien masz, i potrafisz je pokazać - widziałam he he

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha,osobowość osobowością, ale powiem jak Sid w Epoce Lodowcowej I - "Co za OCZYYYYYYSKA" ;D

    OdpowiedzUsuń