w której będę miał przyjemność wziąć udział w dniach
7-10 czerwca.
7 czerwca (czwartek) o godz. 20.00
u boku kilkunastu artystów, zapraszam (w swoim imieniu i chyba nie tylko ), na wernisaż, który otworzy Przegląd w tamtejszym Domu Kultury
Będzie mi szalenie miło stanąć na jednej scenie min. z Bartkiem (dobrze tu znanym jako Kapro) oraz z osobami, które miałem do tej pory przyjemność poznać, tylko wirtualnie na artystycznych portalach- Jakubem (którego szkice od dawna mnie inspirują, a sam jestem Jego wiernym fanem- tak tak!), Bogdanem (który chyba na digarcie jest ze mną tak długo, jak tylko tam się pojawiłem), Anią (która od jakiegoś czasu wspiera mnie w warsztacie graficznym) oraz Piotrem (który przechodzi ciągle transformacje w materii traktowania sztuki).
Forma była kolejnym (i prawdopodobnie głównym) powodem, dla którego wróciłem przedwcześnie z leśnej ucieczki...
Gdy końcem kwietnia wycofałem swój udział w Festiwalu, kolejny raz pokazałem, że emocje są ode mnie silniejsze, niż dążenie do rozwoju, wiary w swoje możliwości i wyjściem z chrabąszczami dalej w eter niż ino blog.
Stety albo niestety, spokój na leśnych włościach zakłóciła mi informacja, że powyższy ,,Gentleman With Doggy..." ukazał się w folderze promującym Przegląd, jako moja artystyczna wizytówka wraz z krótkim dossier ;) Organizatorzy oczekiwali jednak mojego udziału i prosili o wysyłkę prac na Festiwal- więc tym oto sposobem (przypadkiem, przeoczeniem, błędem w druku, podstępem lub przeznaczeniem- bo przecież nic nie dzieje się bez powodu) wróciłem by zapakować cudaki i u boku swojego mecenasa sztuki (lol) wybywam za równiutki tydzień na Formę- sam pełen formy i nowego wigoru ;)
Na Przeglądzie będzie można zobaczyć dobrze znanego ,,Ofelona...", ,,Rapture In The Morning..." oraz ostatni w swej ponad rocznej kadencji kooperacyjnej, szkic w tuszu z Ham&Kid'owej taśki- ,,Time 2 Say Goodbye...", który do tej pory nie pokazał się na bloggerowych włościach, oczekując na swój oficjalny debiut, jako zwieńczająca kropka nad i.
Jest to moje pierwsze wyjście w eter publiczny z homochrabąszczami.
Tym oto sposobem zapraszam raz jeszcze na wzięcie udziału w tym małym wydarzeniu, szczególnie przejezdnych i okolicznych mieszkańców (np. Poznaniaków, którzy mają niedaleko, a proszą w modlitwach do Anioła Stróża by cudaki tam pokazywać) ;>
Do zobaczenia :)
P.S.
Zatem już wiadomo dlaczego termin głosowania i zamknięcia ankiety na okładkę komiksową jest taki a nie inny ;>
P.S.2 Skoro mowa o wystawach-marzy mi się by na jednej scenie, stanąć u boku Rogalika, podczas wspólnej, przyszłościowej wystawy :) to dopiero byłaby konfrontacja... marzenia są chyba po to by je realizować- czy jakoś tak... a może mi się ino wydaje ;>
Interaktywny komiks Macieja Pałki ,,Degrengoland", do którego miałem przyjemność zrobić okładkę, rozsiewa się ze swoja wieścią po wirtualnych pieleszach ;>
Może dla samego twórcy komiksowego, promocja jest to coś ,,normalnego", dla mnie zupełnie nowa materia- tym bardziej, że do tej pory byłem anonimowym Kimonkiem (K.I.M.)- gdzieniegdzie o swej tożsamości imienno- nazwiskowej, przebąkując w postach (w przypadku np. autorskiej wystawy) ;> ale chyba czas wyjść w końcu z cienia...
Anu i zachęcam do klikania ,,Like It" na oficjalnym FanPejdżu na Fejsbuku ;>
Jeszcze raz muszę podziękować Maciejowi za współpracę, bo przeszła moje najśmielsze oczekiwania- tym bardziej, że komiksiarz (jeszcze) ze mnie żaden- nawet zalążka nie widać, choć plany na przyszłość mam zupełnie inne ;>
Muzycznie porywa Missy Elliot z połowy lat 90.tych w komiksowym wcieleniu u boku mej Lil' Kimuszki & Da Brat ;)
Dzisiejszego posta sponsoruje Kurka ;) (Jej blog- klik) oraz ekshibicjonistyczne ADHD
Wiosna (przedpremierowo) przyszła, a ja od wczoraj nie przestaje się chichrać.
i nie zawaham się tego nadużywać (vivat prawa autorskie- mam szacha i mata) ;)
Jest to skutek rzecz jasna słońca i możliwości hasania w samym sweterku i czapce, oraz nadmiernego przebywania w pracowni w oparach kwasu, denaturatu, benzyny, rozpuszczalników, werniksu i oczywiście doborowego towarzystwa- z którym można smażyć pierogi ze szpinakiem na piecyku do blach (buhaha- sezon grillowy czas zacząć) ;)
Oficjalnie zamieszkałem na Humberta (Wklęsłodruk), dokonując (dziś) po miesiącu czasu wyboru (w prawo czy w lewo)- dobrego? To jeszcze nie wiem ;)
Zatem relacja na żywo z warsztatu:
Z racji tak pięknego dnia czas zaprezentować kolejnego chrabąszcza kooperacji K.M.I.C.I.C. (klik & klik), powiązanego z moją starą kooperacją HamKid (wszystko kiedyś się kończy)- jedynie z przymrożeniem oka i jakimś zalążkiem nadziei (bo głupi jestem) na ,,dobre czasy" ;)
nom nom nom
,,TransBitch... part 2"
akwatinta + kredki
format bliżej nieokreślony ;)
czyli ,,Ofelion..." jako Drag Queen
(jeśli ktoś nie wie (o_O a niestety są takie osoby- nawet u nas w pracowni) kto to- zapraszam do linku)
oraz...
dzieci nawdychały się oparów i niszczą swe pierwszaki ;>
To taka mała, wiosenna odpowiedź na drugie oblicze utopionego w smutkach narcyza ;)
(rzecz jasna mowa o grafice, bo w naturze i realu ma się dobrze, rzekłbym nawet bardzo dobrze- ale brak mu gustu mimo wszystko- nie żebym był zazdrosny czy coś...)
Zapraszam oczywiście do oryginalnego posta pod tym samym tytułem (klik), gdzie można zobaczyć modela w swej prawdziwej naturze ;>
(będąc złośliwą małpą polecam zobaczyć kadry Jego występów też tu, tu i tu)
dziękuje PIĘKNEJ Kurce za wsparcie, a raczej dla Drag Queen oparcie ;)
Muzycznie zakładam na siebie queer'owe wdzianko (zostałem dziś okrzyknięty- i wcale nie samozwańczo- misterem grafiki dostając nawet szarfę buhaha) i czas rozpocząć kolejny, błogi weekend (czyli jednym słowem zacierka od pracy) ;)
dla
Maszki, bo to nasz kawałek :*
oraz druga:
for
others my Ladie's ;)
ps.
niebawem- wieści od Doro, kolejne chrabąszcze Joli, ukończony Ofelion, Mały Czart, oraz kilka perełek trzymanych za pazuchą ;)
p.s.2 przysięgam... jak coś się nie zmieni- to puszcze swoim zachowaniem pracownie z torbami ;> jestem koniem
p.s.3 nadal problemy z pocztą
p.s.4 muzyczna dedykacja dla zuchwałych w temacie queer: Lil' Kim & Amanda Lepore (klik)- 2:52 ;)
czyli szkicowych preladiasów i ich fragmentów ciąg dalszy...
Ostatnio dużo pracy, lecz mniej możliwości...
Mniej możliwości, więcej nosa kręceniem...
Więcej nosa kręceniem- więc jestem nieznośny...
akryl na dykcie
pierwsze starcie
100x70
(całość)
starcie drugie
starcie trzecie
Zasnąłem dziś jak bobas na uczelnianym parapecie...
Prędko obudziło mnie Kurakowo-Kaprowe oblicze, które postawiły mnie do pionu...
Usłyszałem od Ptaka, że mam bardziej kobiecy tok myślenia niż Ona i w ciągu kilku minut znalazła rozwiązanie dla trapiących mnie ostatnimi dniami małych dizasterów ;>
tym akcentem oko leciało mi na dalszym wykładzie z grafiki rodzynkowej, choć entuzjastycznym pląsem powinienem się radować swoim ,,fenomenem" z fotografii...
,,WTF?"
o_O
tak wyglądała moja reakcja na fakt nieświadomie zrobionego zdjęcia, któremu została przypisana cała koncepcja, genialność i inne sroty drity... które mam wykonać i kontynuować w najbliższy weekend, powrotem na swe przemyskie włości- ,,Twardowski... jest to idealne miejsce a Ty masz łapę"...
Czarny Marian ma Czarną Łapę ;>
wow
Pytanie teraz jak mam uwierzyć w konceptualizm tego przypadku, o którego geniuszu nie mam zielonego pojęcia?
Mimo, że nie jestem urodzonym przemyślaninem, to jednak prędko wsiąkłem w tamtejszą, specyficzną mentalność. Jak to Doro kiedyś określiła- ,,nie jest to tylko mentalność- Przemyśl to stan umysłu..." ;) Zatem moje serducho jak najbardziej należy do tego miasta, gdzie oczywiście mam miejsce zwane potocznym językiem ,,domem".
Domem nie tylko jako mieszkaniem, ale ludźmi, miejscami, klimatem i bla bla bla
Jeśli ktoś nie był- pfff niech żałuje :P wszystko jest do nadrobienia...
Zatem nie mogłem przejść obojętnie, przy wyremontowanym niedawno Dworcu Kolejowym, który miałem ostatnio przyjemność oglądać, podczas powrotu ze świątecznego wolnego :)
Fakt pozostaje faktem, że robi wrażenie- tym bardziej, że jest to po prostu... dworzec :)
a ja pełną piersią i podniesioną głową patrzyłem i patrzyłem :D
coś się ciężko zaczyna i coś się pięknie kończy :)
ale dlaczego się pojawił na blogu?
Ponieważ przy renowacji i konserwacji (freski, złocenia i sztukateria) zabytkowego, neobarokowego dworca, pracowały osoby dobrze mi znane- wręcz bardzo bardzo, bo z mojego rocznika z poprzednich studiów (arch wnętrz) - zatem pełen podziwu muszę im pogratulować ponad rocznej pracy przy tym kolosie, szczerze doceniając prace ludzi na rusztowaniach.
Jako jedni z nielicznych, mogliście zobaczyć efekty pracy już w październiku, przed jej ukończeniem, gdzie jedna z konserwatorek (machająca poniżej swą łapką) ugościła Fafika, powalając mu na błogie hasanie po rusztowaniu ;)
fot. Fafik
Padły wtedy też słowa:
"Jest różowy, chujowy i tak ogólnie",
które rozeszły się po Przemyślu szybciej niż myślałem, a tym bardziej doszły do kolegów z rusztowania przyprawiając o niekończący się rzecz jasna śmiech ;)
Z racji, że jest to pierwszy post blogger'owy w nowym roku, chciałbym zapowiedzieć mały projekcik rysunkowo- malarski, który o dziwo, nie ujawni się w całości, lecz w detalach, fragmentach szkiców i obrazów, by w momencie, kiedy przyjdzie odpowiednia data (koniec stycznia)- pokazać całość ;) związane jest to również z pewną niespodzianką... więc to leci na dzień dobry :)
(jest to też nowy, tegoroczny patent, na prezentacje szkiców i obrazów- zawsze przed całościowym chrabąszczem, będzie ukazywany jako preludium jego mały fragment)
Dalej nie mam aparatu do dokumentacji bieżącego materiału, więc dopiero w przyszłym tygodniu, projekt zacznie ukazywać się kroczek po kroczku :)
Po nim, rzecz jasna podreptają kolejne chrabąszcze, grafiki, obrazy, wieści z pracowni warsztatowej i ploteczki... dużo emocjonalnych ploteczek, bo przyszedł w końcu czas by rozprawić się szczerze z przeszłością i doświadczeniem ;)
jako K.I.M.'uszka (cium za uszka?) oficjalnie otwieram kolejny, nowy roczek na Passion'ie ;]
;)
również Lil' Kim szykuje swój powrót na 2012- Jej pierwsza płyta (nie licząc mixtape ,,Black Friday" z zeszłego roku z moim ulubionym kawałkiem, będącym zapowiedzią oficjalnego krążka) po wyjściu z więzienia- 2006 roku... ponoć nadchodzący EP'ek, to nowe wcielenie Kimuszki. Z jednej strony zacieram swe dłonie, z drugiem jestem pełen obaw, bo ostatnio bierze się za dziwne kolaboracje, niekoniecznie dla Niej dobre ;/ Dzidziu... tylko nie disco- pląs... Nie Ty!
czyli kolejne próbne przymiarki do ostatecznej wersji ,,Ofeliona..."
Wczorajszy dzień przyniósł w końcu upragniony i zamierzony efekt...
7 godzin trawienia matrycy mocnym kwasem, musiał interweniować asystent, wyganiając nas (mnie & Kuraka- bo tak samo jak Ja wzięła się za ostre, poza zajęciowe dziobanie w warsztacie) po prostu z pracowni...
W bólach, smrodzie i oparach przeskakiwałem swoje niedoskonałości i zaległości w warsztacie...
W ciągu 2 miesięcy chciałem przeskoczyć 3 lata licencjatu, którego nie posiadam z zakresu grafiki warsztatowej, by móc z tego zrobić magisterski dyplom...
Może jest to hasanie z motyką na słońce, ale walczę nadal pokazując sobie, że nic takiego sie nie opłaca, jak długa praca, pokorna i żmudna praca.
Kolejne odbitki były gorsze od poprzednich, albo lepsze powracając do tego od czego wychodziłem na samym początku, od nowa zakwaszając cienie pojawiające się na twarzy...
praca bez konturu (akwaforty) nie jest prosta- tym bardziej dla takiego laika jak ja.
Jeśli na starcie nie opanuję realistycznego wrażenia, nie będę mógł później pracować w taki sposób jaki bym chciał uzyskać w późniejszych projektach...
Ale wczoraj po 5 godzinach pracy, w końcu pojawił się zalążek tego co chciałem uzyskać...
,,Ofelion...."
akwatinta
50x70
odbitka próbna- ostateczna 9, odbita na odwrocie odbitki 7
(papier do grafiki- łososiowy)
w końcu twarz nabrała takiego kształtu, który w końcu sprawił kołatanie serca, gdy wyciągnąłem ją z prasy... na twarzy pojawił się pot a jednocześnie zadowolenie :)
zatem
uwaga uwaga!
Przedstawiam (jak na razie) zakończoną pracę nad
,,Ofelionem":
,,Ofelion..."
akwatinta
100x70
do 10 razy sztuka ;)
którego można było już obserwować od wczorajszego wieczoru w zakładce grafika warsztatowa ;) se se se
Praca nad twarzą i torsem zakończona- tło na razie pozostaje bez zmian- pracę nad woda na razie odpuszczam- z racji podpowiedzi prof, któremu podoba się abstrakcyjne tło kontrastujące z realistyczną twarzą.
Na kolejnym posiedzeniu w pracowni zabiorę się za drugą część dyptyku- czyli biodra i nogi.
zostaje mi jeszcze odbitka tego ,,Ofeliona" na papierze graficzny (tutaj jest zwykły brystol)
Szczerze powiedziawszy jestem w końcu zadowolony z tej pracy- chyba pierwszy raz jeśli chodzi o swoje chrabąszcze... Pierwszy raz!
jeszcze tym bardziej że jest to wytrawione w blaszce i mogę powielać tego chrabąszcza w nieskończoność :)
Zapewne za kilka dni, ekscytacja mi przejdzie.
Jak na razie próżnie jaram się jak dziecko ;)
Poznaje coraz więcej ludzi, młodych ludzi, którzy tworzą swoje chrabąszcze.
Ambitni, zdolni, piękni...
Samo przebywanie i podpatrywanie, determinuje do pracy i jest wielką pożywką inspiracyjną i nakręcania się nawzajem do pracy. Obecnosc profesorów, którzy w tym wszystkim doszli do perfekcji, dając teraz siebie pomagając i wyciskając jak najwiecej.
Może jest to zamknięty światek- mały i specyficzny. Poznając każdego z osobna i o dziwo pamiętasz Jego imię (z tym to zawsze miałem problemy). Widzę wiele współpracy, pomocy, rad.
A spotykając Kuraka, jest o wiele łatwiej przechodzić rzeczy, które sprawiają trudności.
tym akcentem pakuje taśkę i wybieram się na komiksowe wariację ;] nie tylko z racji, że obiecałem pewnej Gnidzie, ale dlatego by zaczerpnąć troszkę wiedzy z tej materii ;)
chociaż zastanawiałem się tez nad hasaniem na casting do ju ken densa, który również dziś na Krakowskich włościach jest organizowany ;)
byłem 2 lata temu, więc tym razem sobie odpuszczam na rzecz komiksowych chrabąszczy ;DDD
skoro jesteśmy przy ,,ju kenie"- wersja taneczna do piosenki Kimuszki zza oceanu ;)
oraz wersja koncertowa- chyba moja ulubiona- bo widać jaka Kimuszka jest malutka (like me)- no i ma szerokie portasy ;) mniam mniam
Pierwsza odsłona rysunkowego dyptyku, który zupełnie przez przypadek (choć nigdy w sumie przypadków nie ma) ewoluował w tryptyk...
Seria rysunkowa przyszła dość szybko i spontanicznie, nie skupiając się na konkretnym akcie, czy proporcjach, ale bardziej na pokładach emocjonalnych, które drzemały i drzemały, i zaczęły ubierać się w konkretną sytuacje i obraz... Po cały splocie wydarzeń ostatnich tygodni, miesięcy, w końcu przyszedł czas na popatrzenie troszkę dalej i troszkę głębiej, zaczynając teatralizację w swoich chrabąszczach... Przełamanie bariery myślowej i ukazanie subtelniejszą i bardziej ,,kobiecą" stronę mojego ja... Po mrocznych i melancholijnychportretach i autoportretach, sakralnych stylistykach (które jeszcze się mimowolnie ukażą z racji zaległości w bloggowaniu) i raczkowaniu w akcie, czas na inne pokłady emocjonalne... emocje... tego u mnie chyba nigdy nie jest za wiele i jest to studnia bez dna, w której ciągle się zanurzam...
Taneczny & subtelny cykl stał się zalążkiem i preludium do otwarcia nie tylko bariery emocjonalnej, ukazując obrazy niczym karty ilustracyjne w mej życiowej powieści, ale również bariera mojej wizualności, z którą ciągle toczę walkę, łamiąc się przed samym sobą, akceptując to co nie do końca jest przeze mnie zrozumiane...
:D na zakończenie chciałbym Was opieprzyć, że nikt z Was nie zwrócił mi uwagę za ostatnie fotografię, które przeszły bez echa... Myślałem, że usłyszę: ,,k***wa Kimon, co Ty wyprawiasz łechtając się w swej wizualności?" niestety nie udało mi się nikogo sprowokować w tej infantylnej zabawie ;) 1:0 dla porażki ;) a tak chciałem pobawić się w zaczepki słowne ;)
skoro mowa o tańcu i emocjach, nie kto inny jak Kimuszka wykonująca ,,Tango Argentino", w zeszłorocznej edycji amerykańskiego... Tańca Z Gwiazdami ;) czasem nawet raperzy chwytają się brzytwy podczas tonięcia, by nie zaginąć bez echa w mediach ;) ale Kimuszce chyba dobrze to zrobiło ;) przynajmniej dla zrzucenia zbędnych kilogramów i rozciągnięcia swego maluśkiego ciałka ;)
a co do Tanga... pamiętacie moją chęć wykonania owego projektu? plan został rozbudowany, dzięki jednej, pięknej Pani i już nie mogę się doczekać na efekt finalny, który czeka na realizację ;)
,,I been gone for a minute now I'm back at the jump off, Goons in the club in case somethin jumps off, And back up before the hive let the pump off, In the grave yard is where you get dumped off..."
czyli słowami Lil' Kimuszki powracam do formy świetlanej, a może inaczej- blogowej ;] (słyszę właśnie te jęki i pohukiwania, lecące pomidory, i pokazywanie środkowego paluszka w mym kierunku heheh nie dam się tak łatwo stąd wygryźć ;] nie ma co ukrywać, że troszkę człowiekowi brakowało ślinotoku i ciągłej kompromitacji na swych progach owych, więc... jestem ;] w sumie dopiero za tydzień oddech złapie w piersi swe wraz z zakrętem, aaaaaaale skoro bilokacja została opanowana do perfekcji to wszystko da się zrobić ;]
ale żeby wszystko miało ręce i nogi zacznę od początku i po kolei, by pozostawić niedosyt i rąbka tajemnicy, bo mamy wiele czasu ;] więc powolutku będę odsłaniam cały amok tego, czego nie rozumiem, a co zrozumieć musiał będę, ogarnąć sarkastycznym okiem swym i emocjami nieskazitelnymi jak u gołębicy ;] czas start :D
oki- ślinotok zaliczony ;]
Będąc w zeszłym miesiącu na wernisażu grafik ,,My i Oni- Zawiła Historia Odmienności" (polecam jak najbardziej- freak'i, stwory, potwory, brzydota i gnomy hasające w majstersztyku zamknięte) w MCK-u w Krakowie, wziąłem w sumie przez przypadek udział w konkursie ;] mając już wychodzić, me dziecko mi jęczało za uchem ( Cypisek) bym wziął udział- powiedziałem- eeee tam- po co mi komiks i tak nie wygram??? schodząc ze schodów pomyślałem sobie 3 literki 1- H, 2- D, 3- S... przecież ma on zajoba na tym punkcie- zrobię to dla niego ;] więc co mi tam, wypełnię formularz- trzeba było podać nazwy wcześniejszych wystaw grafik :) wróciłem się, naskrobałem felieton i wrzuciłem do pudełeczka w imieniu Freak'a ;] no i wczoraj dostaje informacje na maila o wygranej :) heheh
Może to głupie ale uradowałem się jak dziecko, ponieważ nigdy nic nie wygrałem :D to ze raduje się jak dziecko- jest zawsze, ale tym razem radość była wyjątkowa, bo w sumie było to zrobione z myślą o HaDeSie, a nie o mnie ;]
o_O HaDeS ma wszystkie możliwe komiksy pod swoją opieką, wiec w sumie i tak nie zrobił by na nim wrażenia, ale liczy się sam fakt :D jest to drugi komiks w mym dorobku ha ha ha co za kolekcja fiu fiu aleeeee o pierwszym napisze niebawem ;]
zastanawiam się też, dlaczego z gadżetami było... okrągłe lusterko ;] rozumiem moja brzydoto brzydotą- ale o tym już wiem, wiec temat wystawy i podarunek nie musiał mi o tym przypominać :D
:) zabawę twórczą czas zacząć :) zapraszam teraz na cowieczorny ślinotok obrazowo- słowny z mych małpich ust ;]
mam nadzieje, że HaDeS ładnie mi pomoże w Hasającym Dialekcie Sarkastycznym :D
na koniec boski teledysk, który rozłożył mnie na łopatki :) mniami :)