Kiedy spokojnie powróciłem z leśnej ucieczki, kusząc się ostatecznie na (ponawiane) zaproszenie wzięcia udziału podczas XII Ogólnopolskim Przeglądzie Sztuki Współczesnej- FORMA 2012 w Rawiczu, postanowiłem przed samą wystawą złamać reguły gry (a raczej układu) i stworzyć nowego chrabąszcza Ham&Kid'owego, wiedząc, że moim współtowarzyszem w owym miejscu, będzie sam model.
Czasu było niewiele, jednak poświęcając kilka godzin, stworzyłem prace, która idealnie wpasuje się w klimat zwieńczający ostatni, emocjonalny, roczny okres poszukiwań swojego języka plastycznego- słowa, którego będę chciał nagminnie nadużywać- ,,homochrabąszcz"- będąc jednocześnie ostatnim, oficjalnym obrazem naszej wspólnej kooperacji, jako namacalna pamiątka, pozostająca dla ,,potomnych"- stąd też taki, a nie inny tytuł.
Kiedy obydwoje pojawiliśmy się w samym mieście i na wystawie (w dosyć specyficznym wydaniu, wzbudzając różnorakie odczucia), sądzę, że nie jedna osoba patrząc na obrazy- oraz patrząc na nas (przypominam, że na wystawie zostały ukazane owoce naszej współpracy), mogła dopowiedzieć sobie własną interpretację i słowo (któro obydwoje śledziliśmy naocznie)...
Dziękuje...
Kiedy oficjalnie zacząłem nazywać rzeczy po imieniu- seksualność, homoseksualność, erotyka, namiętność- niejednokrotnie pojawiło się pytanie- czy aby na pewno ta droga, którą sam sobie wybrałem, będzie dla mnie odpowiednia...
Poszukując ciągle prawdy, poszukując odpowiedzi na rodzące się w sercu pragnienia, nadgorliwą wylewność, skrajną emocjonalność, tęsknoty i głodem miłości, wiedziałem, że jest to jedyny kierunek, który w pełni pokaże walkę, która nadal we mnie trwa i sądzę, że trwać będzie jeszcze dłużej niż długo.
Jest to dopiero początek tej drogi (rok pracy, kooperacji nadającej mi odwagi i poszukiwań wyrazu, która dopiero teraz ma swój plastyczny kształt- za co chyba będę zawsze wdzięczny).
Patrząc kilkanaście miesięcy wstecz, nigdy nie pokusiłbym się o tak wielki ekshibicjonizm emocjonalny w jakiejkolwiek dziedzinie.
Odkąd zacząłem wrzucać te prace na digarta, utrzymując tam klimat tylko seksualności, komentarze ucichły, natomiast wgląd w nie się powiększył... Właśnie dzięki temu portalowi, dostałem propozycję wystawy (z pośród tak wielu tam wybitnych artystów), oraz wspaniałe zamówienie na cykl homografik (dając mi zupełnie swobodną i wolną rękę) i po raz pierwszy usłyszałem słowa od ,,szanowanego artysty", siedzącego już długo w tym ,,światku", które wzbudziły we mnie kręcącą sie w oku łezkę:
Konsekwentny homoerotyzm, którego tak bardzo brakuje na polskiej scenie.
Czasem się zastanawiam, czy kuferek mi pisany (poćwiartowanie przez psychopatę, moją wylewną emocjonalnością), nie okaże się szybszy niż się spodziewałem- a już nie jedna wiedźma mi to wróży...
Ale jak wiadomo- nie boję się okazywania uczuć, a tym bardziej gryzącej prawdy- a kolejne chrabąszcze, klarują się jeszcze bardziej dosadne...
Boję się bardziej, o osoby, które dla mnie wiele znaczą- nie chciałbym wyrządzić im nigdy krzywdy poprzez swoje słowo i doznania.
Jednak póki co, zamykam się w dziobaniu homokomiksu, który zjada mi sen z powiek- nigdy nie sądziłem, ze będę zdolny do tak pracochłonnego zajęcia- stąd niewiele będzie nowości w nadchodzącym czasie- mogę nawet rzec, ze tygodniach- a wszystkich komiksowych kadrów zdradzać nie będę, zostawiając czytelnika do końca w niepewności...
T - R - U - S - T & L - O - V - E
P.S.
Kiedy kończy się rzemieślnictwo, a kiedy zaczyna się artyzm?
Na to pytanie odpowiem w swoim czasie- dzięki Raba :*
P.S.2
Ten szkic z jednej strony jest zakończeniem jednego rozdziału, z drugiej- dopiero jego nowym początkiem...
w której będę miał przyjemność wziąć udział w dniach
7-10 czerwca.
7 czerwca (czwartek) o godz. 20.00
u boku kilkunastu artystów, zapraszam (w swoim imieniu i chyba nie tylko ), na wernisaż, który otworzy Przegląd w tamtejszym Domu Kultury
Będzie mi szalenie miło stanąć na jednej scenie min. z Bartkiem (dobrze tu znanym jako Kapro) oraz z osobami, które miałem do tej pory przyjemność poznać, tylko wirtualnie na artystycznych portalach- Jakubem (którego szkice od dawna mnie inspirują, a sam jestem Jego wiernym fanem- tak tak!), Bogdanem (który chyba na digarcie jest ze mną tak długo, jak tylko tam się pojawiłem), Anią (która od jakiegoś czasu wspiera mnie w warsztacie graficznym) oraz Piotrem (który przechodzi ciągle transformacje w materii traktowania sztuki).
Forma była kolejnym (i prawdopodobnie głównym) powodem, dla którego wróciłem przedwcześnie z leśnej ucieczki...
Gdy końcem kwietnia wycofałem swój udział w Festiwalu, kolejny raz pokazałem, że emocje są ode mnie silniejsze, niż dążenie do rozwoju, wiary w swoje możliwości i wyjściem z chrabąszczami dalej w eter niż ino blog.
Stety albo niestety, spokój na leśnych włościach zakłóciła mi informacja, że powyższy ,,Gentleman With Doggy..." ukazał się w folderze promującym Przegląd, jako moja artystyczna wizytówka wraz z krótkim dossier ;) Organizatorzy oczekiwali jednak mojego udziału i prosili o wysyłkę prac na Festiwal- więc tym oto sposobem (przypadkiem, przeoczeniem, błędem w druku, podstępem lub przeznaczeniem- bo przecież nic nie dzieje się bez powodu) wróciłem by zapakować cudaki i u boku swojego mecenasa sztuki (lol) wybywam za równiutki tydzień na Formę- sam pełen formy i nowego wigoru ;)
Na Przeglądzie będzie można zobaczyć dobrze znanego ,,Ofelona...", ,,Rapture In The Morning..." oraz ostatni w swej ponad rocznej kadencji kooperacyjnej, szkic w tuszu z Ham&Kid'owej taśki- ,,Time 2 Say Goodbye...", który do tej pory nie pokazał się na bloggerowych włościach, oczekując na swój oficjalny debiut, jako zwieńczająca kropka nad i.
Jest to moje pierwsze wyjście w eter publiczny z homochrabąszczami.
Tym oto sposobem zapraszam raz jeszcze na wzięcie udziału w tym małym wydarzeniu, szczególnie przejezdnych i okolicznych mieszkańców (np. Poznaniaków, którzy mają niedaleko, a proszą w modlitwach do Anioła Stróża by cudaki tam pokazywać) ;>
Do zobaczenia :)
P.S.
Zatem już wiadomo dlaczego termin głosowania i zamknięcia ankiety na okładkę komiksową jest taki a nie inny ;>
P.S.2 Skoro mowa o wystawach-marzy mi się by na jednej scenie, stanąć u boku Rogalika, podczas wspólnej, przyszłościowej wystawy :) to dopiero byłaby konfrontacja... marzenia są chyba po to by je realizować- czy jakoś tak... a może mi się ino wydaje ;>
Wczoraj podczas (prawdopodobnie) jednej z ostatnich wizyt w warsztacie, na słupie ogłoszeniowym okazał mi się znany widok męskiego aktu- autorstwa Wojciecha Ćwiertniewicza. Ku mojemu zaskoczeniu, okazało się, że wystawa ma miejsce w Katedrze Malarstwa na... ASP.
Odkąd zrobiłem sobie oficjalnie ,,wolne" od studiowania na Pięknej Akademii Sztuk, rzadko jestem w głównym budynku (gdzie miewałem rysunek i malarstwo)- osobiście przestając zaglądać na stronę internetową uczelni.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić ,,Krakusów" i przejezdnych do oględzin:
Sam osobiście jeszcze nie widziałem prac- ale dziś popołudniem idąc na ostatnie korekty prywaty rysunkowej, nie omieszkam zrobić gruntownej analizy tej twórczości.
Jak wiadomo akty Pana Ćwiertniewicza, stały się wizualną inspiracją do powstania ,,naszego" projektu (bo nie jest to tylko zwykły chrabąszcz, ale bardziej konceptualne przedstawienie problemu) ,,Shame...".
Sam osobiście z tymi tworami zapoznałem się, gdy dostałem w swe dłonie albumy ,,Ars Homo Erotica" oraz ,,Art Pride. Polska Sztuka Gejowska" (które dzięki uprzejmości mam ciągle na swoich włościach- które miały być głównym motorkiem napędowym do magisterskiej pracy pisemnej).
Pierwsze wrażenie było... obojętne... Mam nadzieje, że w realu zrobią na mnie wielkie wrażenie- bo nie ukrywam, że jaram się jak dziki bąk tematem, skalą i proporcjami 1:1 ;>
O samym ,,Shame..." nie powiem już nic- bo powiedziane o nim zostało już wiele, zaznaczę tylko, że jest to najczęściej poszukiwany w necie ,,chrabąszcz", którego wizualne statystyki ciągle rosną- stwierdzam zatem, że ludzie to straszne zboczuchy i świnie- szukając ciągle swym ryjkiem żołędzia ;>