Wraz z przybyciem mego nowego rozdziału, przychodzi cichość z mej strony na owym poletku w cyklu Pink Friday- rączki w górę raz (wiem, że podnosicie)...
Opiekujcie się ciepło HaDeSem jak do tej pory :))))))
Poznaliście już mój pseudonim artystyczny, natomiast teraz prezentuję inny, wykorzystywany przy okazji publicznych występów "na scenie", o których pewnie już niebawem wspomnę w Przodowniku Pracy ;)
Geneza powstania poniższego symbolu oraz jego prawidłowego czytania jest prosta.
Po długoletniej, wszechstronnej edukacji, tonach przerzuconego żelaza, aby wypracować odpowiednią muskulaturę oraz intensywnej pracy nad zniewalającym charakterem, osiągnąłem upragniony cel - HARMONIĘ.
Nie chodzi o instrument muzyczny, ino perfekcyjne zrównoważenie elementów Ciała Umysłu oraz Duszy w skrócie CUD.
;)))))))))))))))))
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko opracować odpowiedni znak graficzny. Od dzisiaj wołajcie na mnie - CUD hds.
Piątek… weekend… A co za tym idzie- jak co tydzień, Pink Friday na hds’owym poletku z pod Kimona dłoni. O mych poczynaniach można wyczytać, z Hasającego Dialektu Sarkastycznego, a ja sam po intensywnym tygodniu, postaram się troszkę ogarnąć, bo nie za wiele i nie za często mnie tu było- choć starałem się na bieżące śledzić blogowe poczynania… Nie ukrywam, że czuje się niczym zdjęty z krzyża- ale to pozytywny znak, że tydzień został dobrze zagospodarowany nie tracąc grama uciekającego czasu.
Pokazując powoli drugie oblicze właściciela poletka- a raczej to miększe i delikatniejsze (łoł)- wyciągając własne wnioski, można stwierdzić, ze oprócz pozującej zimnej ryby z domieszką pikanterii i szczyptą sarkazmu, HaDeS to bardzo współczulne stworzenie, które potrafi chwilami pokazać to czemu samemu się nie widzi, ukazując to w bardzo prosty i jednocześnie barwny sposób. Znajomość z Freak’iem to nie tylko pozytywny pląs, nieustający śmiech (choć tego jest najwięcej), ale przede wszystkim szczere stawianie do pionu, co ma nieść za sobą wyciągnięcie jakichkolwiek wniosków- mówiąc oczywiście o własnej perspektywie z Nim bytowania- bo wraz z Doro przejęli nade mną duchową opiekę- może to głupie, ale czuje się jak w energetycznym kloszu, gdzie wszystko ma inny smak. Nawet na wczorajsze zakończenie dnia dostał ode mnie szczere życzenia z okazji Ojcowego dnia, przypominając sobie o nim w ostatniej chwili, bo nie mam w zwyczaju obchodzić tego święta.
Słowo, obraz… HaDeS jednoznacznie i dosadnie potrafi patrzeć, czytać i półsłówkami dochodzić do swoich racji- które zazwyczaj okazują się prawdą…Mimo, że pod przykrywką infantylności i totalnego słownego pustkowia, daje ostro w pięty, będąc takim pozytywnym duchem, gdzie wiele czytelników nim się napaja, wkraczając w zastawioną pułapkę, która ma nieść za sobą uszczypliwe i bardzo otwarte komentarze- niesienie uśmiechu w swoim inwentarzu to nie lada wyzwanie- tym bardziej jeśli ma się za sobą bogate doświadczenia, które nie zawsze były smaczne i różowe... mimo zakładanej przez niego maski dystansu na dzień dobry, pokazując się z tej sarkastycznej strony, powoli daje się poznać z pod tej innej twarzy. Z racji swej autonomicznej emocjonalności, zawsze odkrywam to czego nie widać, bo to jest główna wartość człowieka, którą warto poznać, ściągając te wszystkie warstwy…
Obiecałem już na początku Pink Friday’owego cyklu, że pokaże HaDeSa jak go widzę ze swojej perspektywy- więc nastąpiło to w 10, rzekłbym nawet jubileuszowym odcinku. Na zakończenie w Jego imieniu, przepraszam, że na weekendzie będzie tu dość cicho i nie pojawi się sobotnie SZF & przy niedzieli QW, ale jak wiadomo z wcześniejszego wpisu, Freak wyemigrował do Gdańska na Bałtycki Festiwal Komiksowy, gdzie oddaje się błogiemu szlifowaniu swojej pasji jaką jest komiks. Postaram się godnie zaopiekować przez ten czas owym poletkiem- ale to robię praktycznie zawsze- albo dość często…
Na zakończenie dedykacja dla Freaka & JIM… Proszę się z tym utożsamić… A ja obiecuję odrobić lekcje jeszcze troszeczkę- czyli wyedukować się przed poniedziałkowym egzaminem z historii sztuki…
Zatem życzę udanego weekendu…
K.I.M.
(woah- dopiero ogarnąłem, że nie użyłem emotikon w tym wpisie!)
Minął kolejny intensywny tydzień. Szczególnie dla Kimonka, który zdaje na upragnioną ASP, żeby dalej rozwijać się artystycznie pod czujnym okiem profesurów.
Etap teczkowy przeszedł jak grom z ciemnego nieba. Cmokaniu i zachwytom podobno nie było końca.
Po trzydniowym praktycznym, wsiąkł jak kamfora. Podejrzewałem, że upija się ze szczęścia, nie dając znaku życia, co okazało się prawdą.
Dzisiaj ogłoszenie wyników tegoż etapu, ale chyba nikt z nas nie wątpi, że przed Kimonkiem został ostatni etap.
EGZAMIN ORALNY!!!
Generalnie powinniśmy tutaj zacząć drżeć o przyszłość dziecięcia, bo lata gimnazjalno-licealnych zaniedbań zrobiły swoje, gdy małpka zamiast siedzieć grzecznie w szkolnej ławie i przyswajać wiedzę, radośnie wagarowała po przemyskiej okolicy. Jednakże po zeszłorocznej przegranej bitwie, za nadrobienie zaległości zabrała się Wiedźma Cukiniowa, wbijając mu do łba zaległości, na sto różnych sposobów. Zatem w najbliższy poniedziałek, trzymajmy za niego kciuki lub nerwowo obgryzajmy szpony, a potem okaże się, czy ręce załamywać, czy wznosić ku górze w dziękczynieniu.
Osobiście mam cichą nadzieję, że dziecię choć trochę podąży drogą wytyczoną przez Jerzego Skarżyńskiego i sporadycznie skrobnie jakiś komiks lub komiksowe ilustracje, które po latach stają się kultowe w pewnych kręgach ;)
Prawdopodobnie w wyniku egzaminacyjnego stresu, Kimiego dopadły egzystencjalne rozterki, czemu dał upust w tym wpisie.
Natomiast po egzaminach, zamiast spocząć na laurach, zabierze się za przygotowanie wystawy swojej twórczości. Z tego co zdołałem się dowiedzieć, wernisaż zapowiada się przednio. Myślałem, że to będzie jakieś zwykłe oglądanie bohomazów w oparach petów, piwa, pierdów i rzygowin, w podrzędnej spelunie, a to jednak nie tak ;D Kto może, koniecznie musi to zobaczyć, a kto nie może, niech zrobi wszystko żeby mógł. Niestety absolutnie nikt nie pokusił się o wzięcie udziału w konkursie, ogłoszonym w poprzednim wpisie. Natomiast niezmiernie cieszy fakt, że nadal namiętnie klikacie w ten akt ;D Skoro golizna jest takim magnesem przyciągającym obserwatorów, to zapewniam Was, że na wystawce będziecie mieli tego pod dostatkiem ;P
Kimuszka niedługo też tak jak Britney z teledysku, będzie odpierać ataki wścibskich dziennikarzy, paparazzi oraz psychofanów ;D
Na dzisiejszym zdjęciu do Hasającego Dialektu widać krzyżyk, o którym wspominałem kiedyś u siebie.
W kolejnym piątkowym dziale Kimiego, chciałbym zacząć od prywaty, czyli poinformować w jaki sposób HaDeS przyczynił się do dobrego w minionym tygodniu ;] mianowicie dzięki szkicom i obrazom, które powstały z racji użyczenia swej facjaty do ogarnięcia, przeszedłem ,,teczkowy”, pierwszy etap na egzaminach wstępnych na krakowskiej ASP- kierunek grafika warsztatowa ;] zapewne teczka byłaby znacznie uboższa, gdyby nie owy fakt poświęcenia się Freaka do pozowania do aktu- a konkurencja jednak nie śpi, tym bardziej, że chętnych tym razem było ponad 200… Zostało nas ok. 1/3, wiec teraz życzyć mi powodzenia na 3 etapowym egzaminie praktycznym w przyszłym tygodniu & ustnym za 2 tygodnie- który w zeszłym roku zawaliłem- wstyd Kimi, wstyd…
Również w imieniu swoim i zapewne HaDeSa też (choć już wiem, że się nie pojawi osobiście, wysyłając swego zwiadowcę) zapraszam na swoją autorską, pierwszą wystawę malarstwa- 8 lipca o godzinie 20.00 w ArteFakt Cafe w Krakowie. Właśnie tam będzie można po raz pierwszy zobaczyć efekty naszej współpracy, czyli obrazy, które w poprzednich odcinkach Pink Friday pojawiały się jako preludium w formie fragmentu. Mogę również uchylić rąbka tajemnicy, że owe kilka prac zostanie ukazane całkiem inaczej niż reszta ;] ale o wystawie opowiem więcej bliżej tego terminu, a teraz chciałbym jeszcze zaprosić na swojego bloga, gdzie Freak urządził mały, zabawny konkursik związany z wystawą ;] Zapraszam więc na 11 odcinek Hasającego Dialektu Sarkastycznego ;]
Lato… Słońce… Woda… Leżenie błogo ptakiem do góry… czyli to co HaDeS lubi najbardziej. Chłopiec troszkę rozleniwił się ostatnimi czasy, będąc niczym krówka ciągutka, ale nikt mu tego nie ma za złe- każdemu się przytrafia… Powrócił ze swej twierdzy wewnętrznej, napojony i nastrojony na pozytyw nadchodzącego tygodnia. Oczywiście nie rozstając się z komiksem w dłoni…
Właśnie co do komiksu ;] miałem przyjemność zdobyć dla hds’a komiks podczas jego premiery w Krakowie- mimo, że Manga nie należy do jego ulubionych, to sądzę, że dla jako zapalonego hobbisty, ucieszy samo oko i fakt posiadania ;] tym bardziej, że udało mi się go zdobyć w sposób przebiegły znając właściciela lokalu ;P chyba źle się dzieje, skoro widząc komiks i możliwość jego posiadania za free, widzę przed oczami Freak’a i go… biorę ;] przyznam się szczerze, że zacząłem czytać… ale nie podołałem- komiks jest dla mnie zbyt brutalny, mimo, że uwielbiam japońskie horrory na wielkim ekranie… Może z racji artystycznego podejścia i wchłaniania tych szkiców emocjonalnie i trawienia ich od podszewki? Nie znam się na komiksach, to nie moja działka ;]
No i dedykacja muzyczna ;)
dziś będzie mały powrót do przeszłości cofając się do roku 2000- będąca odpowiedzią na video z ostatniego SZB ;] królowa jest ino jedna ;]
Przyszła pora, na blogowego stwora. Jak co piątek, złośliwie obsmarowuję szanowne cztery litery pewnego małpiszona.
Chłopię niby skromnie zarzeka się, że Artysta z niego żaden, jednak wszelkie znaki wskazują zupełnie co innego, ponieważ zwyczajny rzemieślnik nie mógłby pochwalić się tyloma chlubnymi i tymi mniej radosnymi "osiągnięciami".
Dopiero co zaczął bawić się farbkami (do olejnych zrobił ponowne podejście jakiś miesiąc temu), a już zdołał: - wysmarować karmelitańską kaplicę; - odkryć wewnętrzne piękno Coldfiszy, Virulentwajpery oraz Dumbdonkeja (ta pierwsza wyznaje miłość do innych ludzi, druga oddaje bałwochwalcze pokłony, a trzeci podobno nie jest taki głupi); - zostać posądzonym o kradzież pomysłów; - stworzyć na zamówienie wizerunek Chrystusa, który teraz upiększa wszelakie kościelne imprezy; - niechcący rozpętać wielką dyskusję pt. "Czym jest plagiat?"; - zachwycić (dzisiaj) swoimi szkicami, komisję rekrutacyjną na ASP; - ponownie odkryć dla świata, nieskazitelną urodę starszego pana; - pozytywnie nastrajać mieszkańców Przemyśla i Krakowa oraz czytelników swojego bloga.
Fiu, fiu.... Takie talent trzeba hołubić ;D Czy to co robił do tej pory jest SZTUKĄ? Nie mnie oceniać, ale możecie uczynić to sami.
Ponieważ... Panie i Panowie, Nadejszla wiekopomna chwiła!!! Spotkał mnie niewątpliwy zaszczyt zaprosić Was na wystawę tfurczości Kimonka ;D Otwarcie odbędzie się 08.07.2011. o godzinie 20:00 w krakowskim ArteFakt Cafe.
Przybywajcie tłumnie, aby podziwiać jego chrabąszcze, których część już mieliście okazję zobaczyć na blogu, do części mieliście wgląd tylko w wersji szkicowej, a kilka perełek nie była absolutnie nigdzie prezentowanych.
Takiej okazji nie można sobie odpuścić ;))) Co prawda samemu, nie będzie mi dane zobaczyć tego wszystkiego, ale nie byłbym sobą, gdybym nie wysłał na rekonesans swojego Tajnego Obserwatora ;>
Tyle plusów, teraz połajanka ;] Kimciu, dlaczego do promocji takiego wydarzenia (wszak to Twoja pierwsza oficjalna, samodzielna wystawa), wykorzystałeś taki... mroczny obraz? Rozumiem, że Kraków, że artystyczna bohema, że powaga, że Ą Ę, ale stać Ciebie na więcej luzu!!!
Żeby nasz Najdroższy Początkujący Artysta, zupełnie się nie nadął jak żabka i cieniusio, falsetem popiardując, nie uleciał w przestworza, proponuję dla Wszystkich Czytelników KONKURS!
Wymyślcie proszę jakieś odjazdowe opisy Kimonka (jego osoby, otoczenia, wytworów), które będzie można wykorzystać w oficjalnej notce biograficzne, towarzyszącej tej wystawie. Im zabawniej i z jajem, tym lepiej! Pomysły zostawiajcie w komentarzach, a dla najbardziej kreatywnych przewidziane są nagrody-niespodzianki
Po załatwieniu spraw oficjalnych, czas na serwis plotkarski ;)))
Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta, sprawę przemyskiego gołębia, napastującego Kimonią nogę. Otóż ostatnio wyszły na jaw kolejne dowody, rzucające zupełnie inne światło na całą sytuację ;D Video zostało zarejestrowane przez przemyski monitoring. ...hmmmm... ktoś wie jak wstawiać obrazki gif, żeby animowały się na stronie, bo powyższy chyba jednak nie wyświetla się prawidłowo ;/
Nasz dzieciak fika koziołki i radośnie hasa po drzewach, Ja tymczasem czuję się jak Muppet z poniższej piosenki.
Gdy "śpiewam" prymitywne Mahna Mahna, słuchacze i chórzyści są usatysfakcjonowani. Jednak gdy zaczynam twórczo improwizować, zderzam się z murem obojętności ;]
Równo miesiąc temu, zadałem łatwą zagadkę "Co to jest?", a dzisiaj w jeziorze wyłowiłem taką przyssawę ;D Jeżeli ktoś polubił moją pasję czyli komiks, może sobie za kompletną darmoszkę pobrać świeżutki (dziś udostępniony), pierwszy rozdział Degrengolandu.
czyli druga odsłona HaDeSowego tryptyku, a jednocześnie poliptyku ,,Dry & Dusty"... pierwszy szkic został wrzucony jakiś czas temu, ale dopiero przy oględzinach teczki na egzaminy, przypomniałem sobie o tych szkicach ;] powstały jako pierwsze podczas oględzin Freak'a... Jest to kontynuacja auto-tryptyku ,,Dry...", o czym więcej pisałem przy części pierwszej ,,Dusty..."
aby HaDeS nie czuł się już urażony, zmieniłem jego etykietę ,,HDS" na ,,hds", bo ostatnio przy Dialekcie plumkał, że błędy stylistyczne się zapodaje ;] masz babo- masz!
ostatnio mało rysunków ;] ale postanawiam poprawę ;]
Jutrem wielki dzień pierwszy, a raczej specyficzny ;] z którym wiążą się dwa mini-problemy ;]
1. Jak przetransportować mój stragan na egzaminy... 2. Jak wyeksportować mój stragan z egzaminów ;P
:D ale ale, wojsko zostało postawione do pionu podzielone na dwa obozy ;] pierwszy na odstrzał idzie Cypisior, który swoją chudą, ale jakże silną łapką pod paszkę weźmie część teczek i zawiniętych sznurem płócien, by podreptać ciałem swym pod sale, gdzie straszna komisja będzie się pastwiła nad moim losem- a raczej losem obrazów i rysunków, które będą dogłębnie trawić... jako drudzy na odstrzał idą Maszka z Rysiem, którzy po mój stragan przydreptają, by móc na swe plecy załadować ładunki i wyruszyć na has oblewać to & owo ;] w najgorszym wypadku wszystko zaginie w czasoprzestrzeni... ale składając teczki obok siebie, budując konstrukcje z płócien, można faktycznie stragan zbudować, pod którym można błogo zasnąć ;]
Wczoraj wlano mi niesamowicie wiele miodu w serducho ;] si si a ciepło oczu, które łaknęły, uśmiech, który rozpływał się na boki, energia & wibracja, której nie chciało się przerywać i... zapach (!), który wędrował za mną przez całą noc błąkając się po mieście, unosił delikatnie 30cm ponad chodnikiem :) złoto & diamenty? tak... można :) człowiek jest pokładem niesamowitych Skarbów, które trzeba szlifować swoją relacją...
Aneto Pipo Moja Droga :* w nagrodę należy Ci się dedykacja muzyczna :)
Doczekaliśmy się małego jubileuszu. To już dziesiąty raz goszczę na łamach tego zacnego bloga. Pomyśleć, że mój pierwszy raz tutaj, był primaaprilisowym żartem, na który o dziwo kilkoro z Was dało się nabrać, choć szyty był dratwą, nie nićmi.
Liczyłem, że z tej rocznicowej okazji, będę już mógł oficjalnie Was zaprosić, w imieniu Kimonka, na krakowską wystawę jego bohomazów. Niestety, wernisaż został przesunięty, na bliżej niesprecyzowany termin, a sam machający pędzlem pilnie przygotowuje się do egzaminów wstępnych na ASP. O ile szanowna komisja, nie zada mu dla ułatwienia, pytań z życia wziętych, to pewnie się dostanie ;) Bo teczkę ma tak wypasioną, że chyba lepszego kandydata nie mają ;D
W akcie desperacji, co by móc cokolwiek tutaj zamieścić i napisać, a nie zapominajmy, że cykl ten ma robić za serwis plotkarski o wschodzącej gwieździe malarstwa, zhakowałem jego komputer (bardziej liczydło), dzięki czemu mam parę kompromitujących zdjęć Samego Onego, których oczywiście nie zawaham się opublikować ;D
Zanim to jednak nastąpi, pozwolę sobie wyjaśnić pewne małe, literowe nieporozumienie, dotyczące mojego pseudo, bo nawet Kimon ma z tym problemy.
Zatem prawidłowy zapis pseudonimu jest czyniony małymi literkami, o takimi – hds. Natomiast wielkimi bukwami – HDS zapisuje się skrót od tego cyklu felietonicznego. Tyle wyjaśnień ;)
Przejdźmy do konkretów, a właściwie kompromitującej foty lol Wiecie Wszyscy, bo Kimi nie raz o tym wspominał, że jak na prawdziwą małpę przystało, żywi się tylko roślinami, a zwierzęta pozostawia hasające na wolności. Zatem zastanówmy się, czym nafaszerowana jest ta „wegetariańska” sałatka z FuckDonalda, którą ze smakiem pałaszuje RastaKimi ;> Dzisiejsza dedykacja muzyczna, typowo dziecięca ;D
Z racji, że Freak znów wyemigrował by zamknąć się w wieży, prześladowany biczem JIM, delektując się tym i owym, ciumki chrumki i te sprawy; zostałem sam na polu bitwy… Mimo, że stałem się ich ,,Bejbi Babą”, nie zmieściłem się do torby podróżnej, bo tym razem HaDeS wybrał się na pląs ino z małym plecaczkiem zabierając tylko Fafika, powiadając bym walecznie pokazał klasę na nadchodzącym starciu artystycznym… z racji, że jestem raczej grzecznym chłopcem, to słucham się mądrego i doświadczonego życiem Tatusia, a raczej Staruszka i nie poddam się bez walki… mimo, że konkurencja jest spora ;P
Ale mniejsza o to…
Ostatnio przy felietonie o zwierzaku ( a w tym tygodniu pojawił się jeszcze inny, bardzo rozczulający wpis- chlip chlip), HaDeS wyrzucił mi, że zrobiłem z niego Miękkiego Waca na blogu… wcale nie ;] chociaż chciałbym sobie chociaż jedną zasługę wpisać, ale nie mogę… bo wina leży gdzie indziej… Anu bo to nie tylko ja wkręcam się w felietony i rozbudowane komentarze, bawiąc się w zacipki, tffuuuu- przepraszam- zaczepki ;) i to nie tylko ja otwieram się w emocjonalnym ekshibicjonizmie… masz ciało co chciało ;] a wina leży raczej po stronie Doro… tak Doro ( Ty zła kobieto)… bo to Ona przywlokła za sobą HaDeSa, a raczej mnie. Si Si… za mną przydreptało inne kółko wzajemnej adoracji i wieść się prędko rozeszła o takim osobniku który początkiem wyglądał bardzo groźnie i chłodno… wystarczyło poszturchać kijem ze dwa razy i pole-ciało… teraz ma felietony, z których dłonie na początku zacierał ;] obecnie budząc się z paluszkiem… tam gdzie się budzi ;] ale On to przecież ubóstwia… a jak wiadomo Wiedźma ze Starego Sadu napędza wszystkim statystyki i przywodzi tabuny ludu ;]
W końcu HaDeS wziął się za porządne prowadzenia bloga, nie robiąc już chałtury- tak jak to było w zeszłym roku. Mimo podeszłego wieku, jednak ciągle człowiek się czegoś uczy… nawet form pisemnych, estetyki (no dobra przesadzam), nowych działów i pomysłów ;] jednak dalej mnie boli ( i nie tylko mnie) to co pojawia się muzycznego w Saturday Zbok Fever o_O mam nadzieje, że i to reformę estetyczną przejdzie, a dzieci czasem mają wpływ na rodziców, wymuszając to co chcą… zobaczymy czy mi się uda… bo są podobno dwa ;] mam tylko, że nie skończę wtedy jak inne HaDeSowe dzieciaki pod jego opieką, które odpływają w błogi… sen ;] ma chłop rękę do dzieci- to trzeba mu przyznać ha ha ha
Aha podobno w sklepach z artykułami gospodarstwa domowego, pojawiły się lampiony z tykwy ze znajomym wizerunkiem… zastanawiam się, w którym momencie wkradł się plagiat? Do nabycia w każdym mieście… i w niektórych wioskach ;]
Jak zwykle miałem napisać zupełnie co innego, ale tak to jest jak człowiek całe życie na wariackich papierach ;]
No i muzyczny pląs ;] taki powrót do przeszłości ;] mrrrrrrr