Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SZF. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą SZF. Pokaż wszystkie posty

piątek, 10 sierpnia 2012

Pogodynkowy Zbok Qltury

Kolejny zaproszony gość napisał: "Zdjęcia są przewrotne wobec Twojej idei: pokazuję trochę ciała, ale nie jest to w moim odczuciu intymne."
Miałem nie lada zgryz, żeby z tych nadesłanych zdjęć wybrać to jedno "wyjątkowe", zatem równie przewrotnie wybrałem inne niż pozostałe.
Zanim jednak je zaprezentuję, przytoczę historię dodatkowo zamieszczoną w mailu, która w moim odczuciu jest megaintymna i poruszyła mnie bardziej niż same fotki.

"Kilka lat temu zrobiłam wczesną wiosną rewolucję w życiu paru osób. Trochę się z tym borykałam, w te i we wte, aż wczesna jesienią, we wrześniu, koleżanka zabrała mnie w podróż. Nie wiedziałam dokąd, z grubsza tylko że do Rosji.

Okazało się, że wyprawa była na północ, do Karelii nad jezioro Oniega. Było mistycznie i mitycznie, jak to w ruskiej bajce: samotny stuletni dom nad jeziorem, żona rybaka i rybak przez las nocą, jurodiwa Ludmiła, do której wieczorami zlatywały się anioły, rano naga kąpiel w jeziorze, rozgrzana prosto z pieczki, wieczorem bania, wszędzie wielkie białe puchate koty, Wilk i Zając w drodze na Wielką Sołowkę, takie tam.

Wszystko mi się tam poukładało, pozamiatało, jak wracałam, to wiedziałam kim jestem, na czym stoję i co jest w życiu ważne (na tamten moment). Żeby wewnętrzną zmianę uzewnętrznić i utrwalić obcięłam włosy prawie na łyso.

Dowiedziała się o tym znajoma znajomej, fotografka, i zaproponowała mi sesję. Nienawidzę bycia fotografowaną, więc się zgodziłam dla poznania swoich ograniczeń. Okazało się, że kiedy nie fotografują mnie, tylko mogę wejść w rolę, ograniczenia znikają i jestem w swoim żywiole."
Foto by Barbara Wadach
Gdy patrzę na te kilka zdjęć, od razu w głowie wibruje mi jedna melodia
Ten wybór jest zbyt prosty więc w dedykacji poleci polski szlagier z zakrapianych alkoholem domówek.
Jeżeli stali czytelnicy jeszcze się nie domyślili, kto nam się zaprezentował? Wyjaśniam iż jest to...
Nie będę się powtarzał jak wspaniałym jest człowiekiem.
Dziękuję że jesteś! 
;-*

piątek, 6 lipca 2012

HaDeSetny SZF

Wreszcie jest!!!
Setny odcinek cyklu Saturday Zbok Fever.
Zgodnie z obietnicą złożoną w pięćdziesiątej odsłonie, dzisiaj zaprezentuję się Państwu w pełnej krasie, ale zanim to nastąpi, będziecie skazani na garść statystyk i podsumowań oraz intymnych wyn(at)urzeń ;)
Jak napisałem we wspomnianym wpisie, pierwsze 10 odcinków nie było związanych z pokazywaniem piękna ludzkiego ciała, tylko z rzeczami, które nie wiedzieć czemu ;> kojarzą mi się erotycznie ;D
Później poszły naprzemienne akty kobiet i mężczyzn (wszak wielbić trzeba po równo obydwie płcie).
Posty do cyklu redagowali również współtwórcy tego bloga: jeden zezwierzęcony odcinek napisał Fafik, natomiast dwa następujące po sobie - Kimonek (odpowiednio numery 65 oraz 66).
Zatrzymajmy się chwilę przy tym drugim, szatańskim odcinku, ponieważ wiążą się z nim dość ciekawe spostrzeżenia ;> Otóż na chwilę obecną został on skomentowany 66 razy, a ilość odsłon właśnie oscyluje w okolicach liczby 666, co klasyfikuje ten wpis na pierwszym miejscu (nie licząc kilku odosobnionych przypadków, o czym za chwilę) kliknięć w całej serii.
Przechodząc do tych wyjątków... Wynikają one z nieograniczonych możliwość Google'a, gdzie ludzie ciekawi świata wpisują w wyszukiwarkę hasło ZBOK i w grafikach na pierwszych i dalszych miejscach ukazują się zdjęcia z mojego cyklu, dlatego ilość odsłon pięciu odcinków plasuje się powyżej 1000, a rekordowy odcinek 14 ma ich 2455.
Najczęściej komentowanym odcinkiem był numer 46 i dochapał się 134 komentarzy.
Kończąc nudne podsumowania statystyczne, wspomnę, że wszystkie odcinki razem wzięte kliknięto około 17800 razy, pozostawiając 850 komentarzy.
Jest jeszcze jeden mały powód do świętowania, ponieważ ten wpis jest sześćsetnym (600) postem tego bloga

Ufffff....

Myśleliście, że już będziecie mogli patrzeć na moje nagie zdjęcia ;>
Nic z tych rzeczy ;DDD
Proszę jeszcze uzbroić się w cierpliwość albo użyć scrolla ;P

No właśnie. Jeżeli komuś spieszno do moich aktów lub prezentacji fragmentów ciauka, to prawdopodobnie zbyt mało uważnie obserwował bloga albo ma obsesję na moim punkcie ;) W samym zbiorze poświęconym naturyzmowi pokazałem się około 20 razy.
Uważam, że nagość należy odczarować. Jest dla mnie czymś niepojętym, że na przemoc, krew i makabrę w mediach jest społeczne przyzwolenie, a - wydawałoby się - naturalna dla człowieka (zwierzęcia) golizna wzbudza niezdrowe emocje i fascynacje.

Mógłbym tak jeszcze trochę popisać, ale nie mam sumienia trzymać Was tak długo w tłumionym napięciu (pamiętajcie, że to się łatwo rozładowuje - przynajmniej chwilowo).
Obiecałem - zamiast jednego - zaprezentować trzy zdjęcia.
Chociaż chwilę, chwilę...
Okazuje się, że dwie prezentacje w tym cyklu mam już za sobą ;DDD
Pierwsza odbyła się przy okazji Bożego Narodzenia i pokazywania okładek okolicznościowych płyt dla najbliższych ;)
Kolejna odbyła się w Sylwestra, razem z życzeniami na kolejny rok ;))
Jeśli jeszcze zdradzę, że tak naprawdę dzisiejszy odcinek nie jest setny, bo po drodze wkradł się jeden dodatkowy odcinek, to już chyba jestem zwolniony z obietnicy ;P

Dobra, dobra... Już przestaję się droczyć ;)
Tak siebie postrzegam.
Wszyscy wokół pukają się w czoło, gdy wspominam o obrastających mnie zwałach tłuszczu, ale nic na to nie poradzę ;(
Dodatkowo stan ten jeszcze się pogłębił w związku z niedawno prezentowanym zdjęciem pewnego gościa, którego celowo nie podlinkuję, bo mnie zazdrość zżera, że taki boski i tyle ludzi już wlazło na wpis z jego występem ;D
Wystarczy, że wspomnę o pewnym incydencie z pracy, gdy odmawiając słodycza, tłumacząc się drakońską dietą, pokazałem wspomniane zdjęcie w kontekście zapowiedzianej ankiety. Koleżanki spojrzały na mnie z politowaniem, wręcz z pogardą oraz obrzydzeniem i dalej zaczęły ubóstwiająco wgapiać się w ekran monitora, a kisiel aż im w majtach chlupotał hahaha

Pierwsze zdjęcie, jakie pokażę, było zaplanowane od momentu, gdy zapowiedziałem swój występ.
Pochodzi z nadmorskiej sesji wykonanej przez Ryśka Łucyszyna. Tej samej, z której jest mój ulubiony portret.
Kompletując wszystkie trzy foty, w ostatniej chwili zdałem sobie sprawę, że nie mogę go pokazać, gdyż - w kontekście tej recenzji - w prezentację (jako całość) wkradłby się fałsz, bo na żadnym z nich nie byłoby widać "przerażającego" prącia ;] Pozwolę sobie przytoczyć mały cytat:
"...jako stuprocentowy naturysta, szczycący się średnią europejską, cały czas zachodzę w głowę, po chuj chować chuj, kiedy epatuje się całą resztą???"
Nastąpiła korekta zdjęcia i zamiast aktu ze skrzyżowanymi nogami zasłaniającymi strategiczne partie, będzie wizerunek z rozłożonym podwoziem ;D
Jest lipiec 2003 roku. Mam 27 lat. Plaża naturystyczna w Chałupach. Miesiąc wcześniej wreszcie straciłem dziewictwo z kobietą moich marzeń (od czasów I Komunii Świętej), więc dopiero odkrywam własną płciowość (wcześniej była ona kompletnie uśpiona, bo byłem maksymalnie skupiony na nauce). Jestem strasznie nieśmiałym, zamkniętym w sobie mężczyzną (skutek wychowania i wiejskiego pochodzenia - w LO byłem jedynym wieśniakiem w klasie [+ 6 wieśniaczek] na 30 uczniów). Dopiero teraz odważyłem się bojaźliwie wyfrunąć z rodzinnego gniazda, ale przyświecały mi dwie podstawowe zasady - "Nic co ludzkie, nie jest mi obce" oraz "Kosztuj wszystko, co napotkasz, dopóki nie krzywdzisz innych i nie szkodzisz sobie".
Ten akt jest ważny z wielu powodów. Wystarczy przyjrzeć się twarzy, z której można wyczytać całą gamę skrajnych emocji. Jest zdziwienie (co ja robię, pozując nago zupełnie obcemu facetowi), obawa (co ten człowiek później zrobi z tymi zdjęciami), zakłopotanie (nie mogę powstrzymać erekcji wywołanej nagością własną i innych plażowiczów), radość (zdołałem przełamać kolejną barierę), odrobina złości (na co mi to) i podniecenia (dobrze że wiał wiatr, bo cały się telepałem).
Foto by Ryszard Łucyszyn
Najlepszym uzupełnieniem tego foto i uczuć z nim związanych jest ta piosenka.
... jesteśmy piękni niezależnie od tego co mówią
Tak, słowa nie potrafią nas poniżyć
Jesteśmy piękni, każdy na swój sposób
...

Minęły całe trzy lata. Zainwestowałem w ciało, wyeliminowałem lub ukryłem głęboko sporo kompleksów, zacząłem poznawać swoje atuty i nauczyłem się je wykorzystywać, zatrudniłem się nawet w charakterze modela, pracując codziennie jako pielęgniarz.
Uwielbiam słońce! Niczym Superman gasnę bez energii słonecznej. Późna jesień, zima, a szczególnie przedwiośnie są dla mnie katorgą. Odżywam gdzieś w okolicy kwietnia i przez całe lato ładuję się bez umiaru. Później jestem niczym króliczek Duracella ;) Tylko najbliżsi wiedzą, jaki robię się marudny w pochmurne dni. To będzie prawdziwy cud, gdy kiedyś nie zachoruję na czerniaka, a to przecież taki sam nałóg jak alkoholizm lub nikotynizm. Opamiętam się, jak będzie za późno, ale wychodzę z założenia, że na coś umrzeć trzeba ;]
Kolejne foto jest tego dowodem. Skóra już boleśnie poparzona, ale twardo spiekam ją dalej, a na twarzy odmalowana ekstaza.
Samo zdjęcie pod względem technicznym jest kiepskie (ucięte włosy, brak kończyn dolnych), jednak bardzo je lubię, bo pokazuje moją naturę w letnie dni (pozytywny pląs, chill oraz odrobina szaleństwa). Cały ja ;DDD
Foto by Krystupas
W takich chwilach w głowie na okrągło gra mi jedna melodia. Nawet w momencie robienia tego zdjęcia grała. Pewnie dlatego przybrałem taką pozę hahaha

Ryszarda odwiedzałem regularnie przy okazji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi. Miał malutkie mieszkanko na poddaszu ogromnego "mrówkowca" z wielkiej płyty, w którym zdołał jeszcze wygospodarować studio fotograficzne. Zrobił mi tam trzy sesje, z których jedna była wyjątkowo udana. Świetnie się przy niej bawiłem, choć fizycznie była dość wyczerpująca (mozolne ustawianie światła, nienaturalne, powykręcane pozy, a nawet stawanie na głowie). Kilka z tych zdjęć, zostało później wybranych do retrospektywnej wystawy Ryśka w 2008 roku (dla przypomnienia relacje przeczytacie tutaj oraz tutaj).
Foto by Ryszard Łucyszyn
Wspomniany osobnik zachwycił wszystkich swoim sześciopakiem, ale ja również posiadam własną WunderWaffe ;DDD
Foto by Ryszard Łucyszyn
Komentarz jest zbędny ;D
"Przez moje serce przechodzą dreszcze
Postawiłeś moje życie na głowie
Masz najpiękniejszą dupę na świecie
"
Nie ma to jak skromność buahahahahaha
Niestety z powodu wieku i nieubłaganej grawitacji już tak nie sterczy jak dawniej ;)

Ciekawe, czy ktoś cierpliwie dobrnął do samego końca bez przewijania tekstu ;>
Jeżeli znaleźli się tacy wytrwali, to mieli okazję przeczytać trzeci (obok tego oraz tego wpisu), najbardziej szczery, intymny i osobisty post w historii bloga
Prawdopodobnie spodziewaliście się, że w podsumowaniu mojego występu pojawi się ta piosenka. Być może w wykonaniu Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki lub wersję niezawodnego Jasia Fasoli ;DDD
Nic z tych rzeczy!
Skoro na początku napisałem, jak siebie postrzegam, zatem na koniec zapraszam na krótki seans filmowy hahaha

BUCKET!!!
;DDD

sobota, 15 października 2011

Saturday Zbok Fever 66 - Pink Friday 14 Edition


Już po raz drugi dostąpiłem zaszczytu poprowadzenie cyklu Saturday Zbok Fever na owym poletku... Z racji, że ostatnio cały czas coś przeszkadza początkiem weekendu (czytaj piątku), mój cykl Pink Friday zazwyczaj uchodzi boczkiem...

Znaleźliśmy kompromis wraz z hds'em ;]

jak wiadomo podczas SZF oprócz fotografii, pojawiaj się szkice, które freak zdobywa podczas komiksowych wypraw ;]
można je zobaczyć np. tu, tu czy tu :D

ale mam nadzieje, że się poprawię i w kolejny piątek będę mógł ,,zaszaleć" ;]

na wstępie pojawił się ,,Sensitivity & Freak'in Beauty", którego właściciel poletka nie za bardzo lubi ;]



Skoro mówimy już o rysunku, modelowaniu, pozowaniu i akcie, muszę się pochwalić, a może raczej uwiadomić samego hadesa oraz czytelników (podglądaczy), że Jego facjata wyjdzie nieco poza ramy mojego prywatnego dziobania i poleci na salony Krakowa ;]

Otóż z racji, że posiadam modela, który zrobi dla mnie wszystko podczas pozowania, nie zważając na niedogodności czy niemożliwe pozy, profesorowie z ASP pozwolą to sobie użyć i wykorzystać, dając mi wiele swobody w samym studiowaniu ;]

co to znaczy?

Otóż rysowany akt podczas zajęć niczego ciekawego nie wnosi, jak tylko dziobanie starszego pana, bądź starszą panią, którzy stoją w kontrapoście, siedzą, bądź leżą rozłożeni jak lukrecja...
można pobawić się fakturą, kadrowaniem, lub po prostu krechą...

a co ze stylizacja która jest ostatnio dla mnie charakterystyczna?
czy zamknięcie się w ,,normalnym" akcie nie będzie mnie w jakiś sposób ograniczało?
no właśnie ;]

i tu pojawia się rozwiązanie...
,,...dziobaj swoje, ubieraj, a my zaczniemy się przyglądać Twojej pracy i po prostu będziemy mówić czy jest to dobre czy nie..."




Również w pracowni grafiki warsztatowej (Wklęsłodruk), na zaliczenie semestru powstanie duży tryptyk portretowy nikogo innego jak samego hds'a ;]
technika (akwaforta, akwatinta, mezzotinta, sucha igła) jeszcze nie została wybrana, z racji, że ogarniam powolutku każdą z technik...
zapewne zostaną połączone :)

i w taki oto sposób powstało ,,nasze" pierwsze dziecko w rycinie :)
portret Freaka (na podstawie szkicu ,,Dusty") w akwaforcie, który niebawem ujrzy światło dzienne...

chyba ta facjata w moim portfolio nie mogła przejść obojętnie- chyba Dziaduszek faktycznie ma coś w sobie, co nie tylko ja dostrzegam ;]
ale to chyba oczywiste ;]

Z racji, że w SZF wypada kolej na panów, chciałbym uchylić rąbka tajemnicy przed szkicem, o którym zostało powiedziane dość dużo- ale chyba jeszcze nie czas na jego publikację (jeszcze trzeba poczekać mimo wszystko)
zatem jako preludium seria szkiców wstępnych, które były przyczyną powstania bardziej szczegółowego szkicu (powstały dawno dawno temu), który będzie kontynuowany na większym płótnie :)









a na zakończenie fragment szkicu, który sam za siebie wiele mówi, co będzie tłem obrazu ;]
w końcu hades... to Hades :D



muzycznie
(musiałem ha ha ha)



chociaż dziś powinno być raczej to poniżej z racji diabolicznych dwóch cyfr SZF & stylizacji bóstwa podziemi ;]

Kimuszka zazdrości Kimuszce, że potrafi tak ładnie się bujać na...
wielkim ptaku ;P
ha ha ha



zatem życzę w imieniu swoim oraz Dziaduszka miłego weekendowania :)

jesteśmy w taczu :)

K.I.M.

P.S. nie lubię malin...
chociaż czasem przebłyski mi się pojawiają ;P

sobota, 1 października 2011

Saturday Zbok Fever 65


Błogi weekend pod nieobecność hds'a, miał owocować w obecność Kimiego, zatem jestem bez jednego dnia- o tym na końcu posta...

Została mi powierzona wolność, zatem dziś w SZF nie kto inny jak sama Lil' Kim(uszka) widziana oczami amerykańskiego, surrealnego fotografa Davida Lachapelle, który jak wiadomo współprace z owa Panią traktuje jako samą przyjemność ;) obydwoje są moimi inspiracjami, dlatego połączenie ich w jednym jest dla mnie czyms pięknym :)
pierwszy akt miałem przyjemność oglądać na dużym druku cyfrowym, podczas wystawy samego fotografa :) co za piękne uczucie- dotknąć Kimuszki w skali 1:1 ha ha ha
ale nie mogąc się zdecydować na któryś ( a jak wiadomo co tydzień pojawia się inna płeć- padło mi na kobietę), postanowiłem nieco zredagować wystrój SZF pokazując podobny drugi akt z udziałem tych dwóch postaci ;)



muzycznie jak najbardziej pozytywnie odsyłając do Pornostar'a, który po obejrzeniu teledysku rzucił mi się na oko, zatem to dla mego narcyza :* a sam wokalista totalnie przypomina mi hasającą naturę Freak'a, odkąd pojawił się kawałek ,,Party Rock" ;)



Na zakończenie muszę przeprosić, za bark odzewu wczoraj podczas cyklu ,,Pink Friday",
bo jak i Ja, tak i hds, zapraszaliśmy do premierowego szkicu, który był powiązany z ostatnim Hasającym oraz samym ,,Pornostar'em", będącym takim preludium i dreszczykiem przed publikacją nowości, ale niestety brak dostępu do środków internetowych z racji pewnej przeprowadzki, w której me nadludzkie siły fizyczne mocno dopomagały, oraz nieoczekiwanych motyli w mym brzuchu (ha ha ha wiosna przyszła) mi to uniemożliwiły ;)
proszę o pokutę i wirtualne wybaczenie, bijąc się w pierś razy trzy...

zatem drodzy podglądacze, musicie jeszcze obejść się smakiem przez najbliższy tydzień, gdzie ja będę zajmował się pielęgnacją motyli, much, chrabąszczy, żuków i innych cudaków...
poczekacie?
no... no...
nie słyszę :D

pozdrawiam

K.I.M.

sobota, 24 września 2011

Saturday Zbok Fever 64

Autor zdjęcia po raz kolejny nieznany, przynajmniej przeze mnie ;]

Pozostając nadal w śródziemnomorskim klimacie z zeszłego tygodnia, tym razem padło na greckiego Adonisa, obłapiającego na słonecznej plaży swoją wybrankę.

Gorąco polecam wczorajszy wpis Sydoni, traktujący m.in. o Hildzie z jabłkami.
Uwielbiam pin-up'y, a ta radosna panna dodatkowo rozgania jesienne chmury-ponury ;)))

Polecam też zagłosować w ankiecie, zamieszczonej w prawym, górnym rogu kimoniego bloga.
Został tylko dzień do zakończenia zabawy, zatem spieszcie się!!!
Należy wybrać najbardziej perfekcyjną łydeczkę, która później będzie zobrazowana w kolejnym chrabąszczu dzidziusia.
Będzie mi bardzo miło, jak zagłosujecie na tą ładniejszą, czyli moją ;DDD

piątek, 1 kwietnia 2011

Saturday Zbok Fever 47


Dzisiejszy fotograf nazywa się Dave Ahoronian.
Kocham akty w naturze ;D
Studyjne są kompletnie bezsmakowe.

W poniższym klipie, młode dziewczę rozwija swoje talenty, a jej sympatyczny psiak pozwala jej się oswoić z ciemną stroną zawodu tancerki hahaha
W klubie go-go (bo chyba do takich ten taniec się zalicza) laska będzie miała bez przerwy takie klimaty ;D

Ona tego zużytego węża na plecy zakłada, a później gdy zrzuca sweterek, piesek nagle traci zainteresowanie gadem ;D

Na koniec małe wyjaśnienie dla tych, którzy dali się nabrać na wczorajszy Prima Aprillisowy wpis i różowy wygląd bloga, za który odpowiadał Kimon!!!

Małpiszon niecnie włamał się na mój bloggerowy profil i namieszał totalnie w wyglądzie bloga, a niektórym w głowach ;>
Jednak nie byłem mu dłużny i również jego poletko nieźle przeorałem hahaha

Jak już przy nim jesteśmy to muszę się za niego pochwalić!!!
Wczoraj.
W Prima Aprillis! ;D taki żarcik ;>
Jego cykl szkicowych aktów "Walking in Darkness" został wyróżniony jako praca dnia na portalu Variart!!!
Jestem z niego baaardzo dumny, bo w końcu niedługo namaluje też moją du... mną twarz ;D

środa, 30 marca 2011

MegaExtaza


Nadal nie opuszcza mnie dziwne wrażenie, że tańce, czy upusty krwi, które tak ochoczo polecałem Wam niedawno, kilku jednostkom nie pomogły pozbyć się wiosennego napięcia, zatem sublimują je w nałogowe blodżenie ;D

Zatem proponuję kolejną garść rad ;)

Może na ten przykład zmontujcie sobie któryś z przedmiotów, niesamowicie elektryzujących w poniższym teledysku ;D


Albo wzorem Natalii LL (fragment jej zdjęcia otwiera ten post), zajadajcie się bananami ;)))

Natalia LL from deserteaglez on Vimeo.


Najlepiej jednak pójść po prostu na długi spacer.
Jest śliczna pogoda, słonko pieści twarz, ptaszęta ćwierkają, skacząc z gałązki na gałązkę, a koty grzeją się... w słońcu.

Zatem kolejny raz życzę Wam udanego dnia oraz celnego upadku arbuza hahaha

P.s. A dla Złośliwej Małpy osobna dedykacja hi hi

sobota, 12 marca 2011

Saturday Zbok Fever 44


Wiosna, wiosna, wiosna...
Już niedługo samemu będzie się można tak wyłożyć na trawie ;D


Bryśki nikomu przedstawiać nie trzeba.
Jej najnowszy teledysk jest taki sobie, jednak uwielbiam patrzeć na 45 sekund z całości (2.45-3.30), gdy Britney napierdala się ze swoim sobowtórem w niebotycznych szpilkach (chyba jestem szpilkowym fetyszystą).

Obrazki są jak z pewnej znanej komputerowej kopanki.

Dodać jaszcze odrobinkę kisielku i...
troszkę się rozpędziłem, bo to chyba nie ten rodzaj walk ;D
Jednak przyznaję, że w kobiecych przepychankach jest coś... magnetyzującego ;)))

Tymczasem Kimonek zaczął intensywne pracy nad słodkościowym prezentem i dosłownie przed chwilą wrzucił wstępne szkice ;)

Nie jestem obiektywny, ale dzieciak chyba ma talent ;D