piątek, 6 lipca 2012

HaDeSetny SZF

Wreszcie jest!!!
Setny odcinek cyklu Saturday Zbok Fever.
Zgodnie z obietnicą złożoną w pięćdziesiątej odsłonie, dzisiaj zaprezentuję się Państwu w pełnej krasie, ale zanim to nastąpi, będziecie skazani na garść statystyk i podsumowań oraz intymnych wyn(at)urzeń ;)
Jak napisałem we wspomnianym wpisie, pierwsze 10 odcinków nie było związanych z pokazywaniem piękna ludzkiego ciała, tylko z rzeczami, które nie wiedzieć czemu ;> kojarzą mi się erotycznie ;D
Później poszły naprzemienne akty kobiet i mężczyzn (wszak wielbić trzeba po równo obydwie płcie).
Posty do cyklu redagowali również współtwórcy tego bloga: jeden zezwierzęcony odcinek napisał Fafik, natomiast dwa następujące po sobie - Kimonek (odpowiednio numery 65 oraz 66).
Zatrzymajmy się chwilę przy tym drugim, szatańskim odcinku, ponieważ wiążą się z nim dość ciekawe spostrzeżenia ;> Otóż na chwilę obecną został on skomentowany 66 razy, a ilość odsłon właśnie oscyluje w okolicach liczby 666, co klasyfikuje ten wpis na pierwszym miejscu (nie licząc kilku odosobnionych przypadków, o czym za chwilę) kliknięć w całej serii.
Przechodząc do tych wyjątków... Wynikają one z nieograniczonych możliwość Google'a, gdzie ludzie ciekawi świata wpisują w wyszukiwarkę hasło ZBOK i w grafikach na pierwszych i dalszych miejscach ukazują się zdjęcia z mojego cyklu, dlatego ilość odsłon pięciu odcinków plasuje się powyżej 1000, a rekordowy odcinek 14 ma ich 2455.
Najczęściej komentowanym odcinkiem był numer 46 i dochapał się 134 komentarzy.
Kończąc nudne podsumowania statystyczne, wspomnę, że wszystkie odcinki razem wzięte kliknięto około 17800 razy, pozostawiając 850 komentarzy.
Jest jeszcze jeden mały powód do świętowania, ponieważ ten wpis jest sześćsetnym (600) postem tego bloga

Ufffff....

Myśleliście, że już będziecie mogli patrzeć na moje nagie zdjęcia ;>
Nic z tych rzeczy ;DDD
Proszę jeszcze uzbroić się w cierpliwość albo użyć scrolla ;P

No właśnie. Jeżeli komuś spieszno do moich aktów lub prezentacji fragmentów ciauka, to prawdopodobnie zbyt mało uważnie obserwował bloga albo ma obsesję na moim punkcie ;) W samym zbiorze poświęconym naturyzmowi pokazałem się około 20 razy.
Uważam, że nagość należy odczarować. Jest dla mnie czymś niepojętym, że na przemoc, krew i makabrę w mediach jest społeczne przyzwolenie, a - wydawałoby się - naturalna dla człowieka (zwierzęcia) golizna wzbudza niezdrowe emocje i fascynacje.

Mógłbym tak jeszcze trochę popisać, ale nie mam sumienia trzymać Was tak długo w tłumionym napięciu (pamiętajcie, że to się łatwo rozładowuje - przynajmniej chwilowo).
Obiecałem - zamiast jednego - zaprezentować trzy zdjęcia.
Chociaż chwilę, chwilę...
Okazuje się, że dwie prezentacje w tym cyklu mam już za sobą ;DDD
Pierwsza odbyła się przy okazji Bożego Narodzenia i pokazywania okładek okolicznościowych płyt dla najbliższych ;)
Kolejna odbyła się w Sylwestra, razem z życzeniami na kolejny rok ;))
Jeśli jeszcze zdradzę, że tak naprawdę dzisiejszy odcinek nie jest setny, bo po drodze wkradł się jeden dodatkowy odcinek, to już chyba jestem zwolniony z obietnicy ;P

Dobra, dobra... Już przestaję się droczyć ;)
Tak siebie postrzegam.
Wszyscy wokół pukają się w czoło, gdy wspominam o obrastających mnie zwałach tłuszczu, ale nic na to nie poradzę ;(
Dodatkowo stan ten jeszcze się pogłębił w związku z niedawno prezentowanym zdjęciem pewnego gościa, którego celowo nie podlinkuję, bo mnie zazdrość zżera, że taki boski i tyle ludzi już wlazło na wpis z jego występem ;D
Wystarczy, że wspomnę o pewnym incydencie z pracy, gdy odmawiając słodycza, tłumacząc się drakońską dietą, pokazałem wspomniane zdjęcie w kontekście zapowiedzianej ankiety. Koleżanki spojrzały na mnie z politowaniem, wręcz z pogardą oraz obrzydzeniem i dalej zaczęły ubóstwiająco wgapiać się w ekran monitora, a kisiel aż im w majtach chlupotał hahaha

Pierwsze zdjęcie, jakie pokażę, było zaplanowane od momentu, gdy zapowiedziałem swój występ.
Pochodzi z nadmorskiej sesji wykonanej przez Ryśka Łucyszyna. Tej samej, z której jest mój ulubiony portret.
Kompletując wszystkie trzy foty, w ostatniej chwili zdałem sobie sprawę, że nie mogę go pokazać, gdyż - w kontekście tej recenzji - w prezentację (jako całość) wkradłby się fałsz, bo na żadnym z nich nie byłoby widać "przerażającego" prącia ;] Pozwolę sobie przytoczyć mały cytat:
"...jako stuprocentowy naturysta, szczycący się średnią europejską, cały czas zachodzę w głowę, po chuj chować chuj, kiedy epatuje się całą resztą???"
Nastąpiła korekta zdjęcia i zamiast aktu ze skrzyżowanymi nogami zasłaniającymi strategiczne partie, będzie wizerunek z rozłożonym podwoziem ;D
Jest lipiec 2003 roku. Mam 27 lat. Plaża naturystyczna w Chałupach. Miesiąc wcześniej wreszcie straciłem dziewictwo z kobietą moich marzeń (od czasów I Komunii Świętej), więc dopiero odkrywam własną płciowość (wcześniej była ona kompletnie uśpiona, bo byłem maksymalnie skupiony na nauce). Jestem strasznie nieśmiałym, zamkniętym w sobie mężczyzną (skutek wychowania i wiejskiego pochodzenia - w LO byłem jedynym wieśniakiem w klasie [+ 6 wieśniaczek] na 30 uczniów). Dopiero teraz odważyłem się bojaźliwie wyfrunąć z rodzinnego gniazda, ale przyświecały mi dwie podstawowe zasady - "Nic co ludzkie, nie jest mi obce" oraz "Kosztuj wszystko, co napotkasz, dopóki nie krzywdzisz innych i nie szkodzisz sobie".
Ten akt jest ważny z wielu powodów. Wystarczy przyjrzeć się twarzy, z której można wyczytać całą gamę skrajnych emocji. Jest zdziwienie (co ja robię, pozując nago zupełnie obcemu facetowi), obawa (co ten człowiek później zrobi z tymi zdjęciami), zakłopotanie (nie mogę powstrzymać erekcji wywołanej nagością własną i innych plażowiczów), radość (zdołałem przełamać kolejną barierę), odrobina złości (na co mi to) i podniecenia (dobrze że wiał wiatr, bo cały się telepałem).
Foto by Ryszard Łucyszyn
Najlepszym uzupełnieniem tego foto i uczuć z nim związanych jest ta piosenka.
... jesteśmy piękni niezależnie od tego co mówią
Tak, słowa nie potrafią nas poniżyć
Jesteśmy piękni, każdy na swój sposób
...

Minęły całe trzy lata. Zainwestowałem w ciało, wyeliminowałem lub ukryłem głęboko sporo kompleksów, zacząłem poznawać swoje atuty i nauczyłem się je wykorzystywać, zatrudniłem się nawet w charakterze modela, pracując codziennie jako pielęgniarz.
Uwielbiam słońce! Niczym Superman gasnę bez energii słonecznej. Późna jesień, zima, a szczególnie przedwiośnie są dla mnie katorgą. Odżywam gdzieś w okolicy kwietnia i przez całe lato ładuję się bez umiaru. Później jestem niczym króliczek Duracella ;) Tylko najbliżsi wiedzą, jaki robię się marudny w pochmurne dni. To będzie prawdziwy cud, gdy kiedyś nie zachoruję na czerniaka, a to przecież taki sam nałóg jak alkoholizm lub nikotynizm. Opamiętam się, jak będzie za późno, ale wychodzę z założenia, że na coś umrzeć trzeba ;]
Kolejne foto jest tego dowodem. Skóra już boleśnie poparzona, ale twardo spiekam ją dalej, a na twarzy odmalowana ekstaza.
Samo zdjęcie pod względem technicznym jest kiepskie (ucięte włosy, brak kończyn dolnych), jednak bardzo je lubię, bo pokazuje moją naturę w letnie dni (pozytywny pląs, chill oraz odrobina szaleństwa). Cały ja ;DDD
Foto by Krystupas
W takich chwilach w głowie na okrągło gra mi jedna melodia. Nawet w momencie robienia tego zdjęcia grała. Pewnie dlatego przybrałem taką pozę hahaha

Ryszarda odwiedzałem regularnie przy okazji Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi. Miał malutkie mieszkanko na poddaszu ogromnego "mrówkowca" z wielkiej płyty, w którym zdołał jeszcze wygospodarować studio fotograficzne. Zrobił mi tam trzy sesje, z których jedna była wyjątkowo udana. Świetnie się przy niej bawiłem, choć fizycznie była dość wyczerpująca (mozolne ustawianie światła, nienaturalne, powykręcane pozy, a nawet stawanie na głowie). Kilka z tych zdjęć, zostało później wybranych do retrospektywnej wystawy Ryśka w 2008 roku (dla przypomnienia relacje przeczytacie tutaj oraz tutaj).
Foto by Ryszard Łucyszyn
Wspomniany osobnik zachwycił wszystkich swoim sześciopakiem, ale ja również posiadam własną WunderWaffe ;DDD
Foto by Ryszard Łucyszyn
Komentarz jest zbędny ;D
"Przez moje serce przechodzą dreszcze
Postawiłeś moje życie na głowie
Masz najpiękniejszą dupę na świecie
"
Nie ma to jak skromność buahahahahaha
Niestety z powodu wieku i nieubłaganej grawitacji już tak nie sterczy jak dawniej ;)

Ciekawe, czy ktoś cierpliwie dobrnął do samego końca bez przewijania tekstu ;>
Jeżeli znaleźli się tacy wytrwali, to mieli okazję przeczytać trzeci (obok tego oraz tego wpisu), najbardziej szczery, intymny i osobisty post w historii bloga
Prawdopodobnie spodziewaliście się, że w podsumowaniu mojego występu pojawi się ta piosenka. Być może w wykonaniu Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki lub wersję niezawodnego Jasia Fasoli ;DDD
Nic z tych rzeczy!
Skoro na początku napisałem, jak siebie postrzegam, zatem na koniec zapraszam na krótki seans filmowy hahaha

BUCKET!!!
;DDD

14 komentarzy:

  1. no no Dziadku ;D

    no to rozpętałeś kolejne piekiełko w komentarzach i statystykach ;)
    powodzenia

    a ,,jedynkę" (i całą dość piękna sesję- bo pierwszą i najbardziej naturalną w swym wyrazie) lubię najbardziej z pośród całego kajetu fotograficznych aktów zebranych przez lata (przyznam się, że podkradłem Ci kilka zdjęć z laktopa do folderu prywatnego wuja Mariana heheh)- z powyższego komentarza również, bo trudno sobie wyobrazić, że w tak późnym wieku (ja obecnie mam 24 o_O) rozpocząłeś swoje poczynania partnersko- seksualno- funkcjonalne- znając jednocześnie ciąg dalszy tej opowieści i czytając ,,shame'owe" wynaturzenie- łącząc Twój obraz w jedną całość ;)

    ale to już wiesz z prywaty...

    btw
    nagość i naturyzm (przełamanie w 100% postrzegania siebie) jest to chyba jedna z kilku wewnętrznych doznań (równoległa z chrabąszczami) w których miał Pan swój udział w moim wzrastaniu :) si si

    Tak więc, udał Ci się kolejny wpis, przed którym miałem spore obawy ;) mogę odejść spokojnie :)

    niech Ci się ,,Zboka" nadal dobrze pisze ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pragnę poinformować, że piekiełko w komentarzach i statystykach nie rozpętało się ;P
      Porównując z innymi odcinkami gościnnych występów, rzekłbym że czytelnictwo tego posta jest marna ;) Widocznie osiągnąłem zamierzony cel - moja nagość ludziom spowszedniała lol

      Jak mogłeś kraść moje zdjęcia!!!
      Shame you, KIM ;DDD

      Miło, że mogłem odrobinę skruszyć Twoją skorupę wstydliwości ;)

      Usuń
  2. No jak ładnie :)

    Dobrnęłam do końca wpisu i wcale nie było to takie trudne, gdyż czytało się przyjemnie.

    Postrzeganie siebie takie a nie inne rozumiem, gdyż swego czasu, postrzegałam siebie podobnie tylko bardziej jeszcze skrajnie, przy okazji mocno ocierając się o anoreksję.

    Zgadzam się z tym, że nagość trzeba odczarować. I to w sposób znacznie inny niż ma to miejsce w mediach.

    Zdjęcia świetne, podobnie jak tyłek i oczy niebieskie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo, że byli tacy, którzy skupili się na tekście (poświęciłem mu duuużo czasu), a nie zdjęciach ;-*

      Za komplement dziękuję ;)

      Usuń
  3. No tak... Ten najczęściej komentowany odcinek - od tego się dla mnie zaczął jakiś wątek w życiu :)

    Zdjęcia piękne, podobnie jak model, to nie dziwi i jednak - przy całej ogromnej jak galaktyka sympatii do pana Wu - oddaję głos na HaDeeSa ;)

    Blask urody jednak został przyćmiony opowieścią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W głosowaniu będzie wybór torsów, a nie osobowości ;P ;DDD

      Usuń
    2. Czymże jest osobowość bez torsu...? ;P

      Usuń
    3. Czymże jest tors bez osobowości? ;P hahahaha
      Mięsem armatnim ;)

      Usuń
  4. Galaktyka Wu też oddaje głos na Pana hds'a :))

    BTW, foto dobrze odżywionego bożka (???) ma się nijak do pozostałych zdjęć:)
    Pan się nie martwi, Olimp czeka:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Hadesa również Olimp czekał, choć nie był tam zbytnio oczekiwanym gościem ;)
      Zresztą Boga Podziemi, mierzili pozostali bogowie, więc był odludkiem (podobnie jak Hefajstos).

      Usuń
  5. Bosz... jaki długaśny wpis, aż się upociłem z nadmiaru słów i nagości ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że tylko się upociłeś, a nie przyplatał się jakiś wylew, zawał albo rwa kulszowa ;P ;)

      Usuń
  6. ja przeczytałam spokojnie, powolutku i kontemplująco- bez przewijania ( a to tylko dlatego, że w Bezduszu mi się zdjęcia przy moim zmulonym necie ładują w nieskończoność) :DDD

    no cóż, muszę ochłonąć nieco, by cokolwiek napisać, bo powyższe zderzenie słów i obrazów wywołało lawinę niekontrolowanych myśli :DDD

    ps... tak czy owak niezwykły to post, warto było niecierpliwie "czekać" :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem jak wreszcie ochłoniesz, może podzielisz się z nami tą lawiną ;>

      Usuń