Dziś druga odsłona cyklu ,,Making Of The...", gdzie wczoraj krok po kroku przedstawiłem powstający detal drugiej postaci, w pracy ,,Rature In The Morning"...
Początkowo cykl powstał zupełnie przypadkowo, gdzie jedna z czytelniczek, która trafiła na mnie poprzez artystyczny portal digart, a dalej na owego bloga, chcąc zobaczyć jak powstaje obraz od początku do końca...
Tak też się stało :)
Ale wczoraj zupełnie inaczej popatrzyłem na sam fakt ukazania powstawania pracy...
Ostatnio toczy się wiele rozmów na temat artystycznych chrabąszczy i podejścia do emocjonalności w twórczości (niekonieczne mojej) oraz sposobu patrzenia na to co dzieje się w środku i dookoła prywatnej autonomii- skupiając się na patrzeniu dalej...
Samo stawanie się obrazu, krok po kroku, jako osobne plansze, które same w sobie mogą mieć siłę przekazu, ukazując na końcu efekt finalny...
W tym przypadku ,,Rapture In The Morning" byłoby to ukazanie- w przypadku postaci silniejszej- mistycznej siły, która zaczyna nabierać kształtu, formy i wyrazu;
a w tej delikatniejszej- ukazanie upadku, niemocy i słabości...
Początkowo cykl powstał zupełnie przypadkowo, gdzie jedna z czytelniczek, która trafiła na mnie poprzez artystyczny portal digart, a dalej na owego bloga, chcąc zobaczyć jak powstaje obraz od początku do końca...
Tak też się stało :)
Ale wczoraj zupełnie inaczej popatrzyłem na sam fakt ukazania powstawania pracy...
Ostatnio toczy się wiele rozmów na temat artystycznych chrabąszczy i podejścia do emocjonalności w twórczości (niekonieczne mojej) oraz sposobu patrzenia na to co dzieje się w środku i dookoła prywatnej autonomii- skupiając się na patrzeniu dalej...
Samo stawanie się obrazu, krok po kroku, jako osobne plansze, które same w sobie mogą mieć siłę przekazu, ukazując na końcu efekt finalny...
W tym przypadku ,,Rapture In The Morning" byłoby to ukazanie- w przypadku postaci silniejszej- mistycznej siły, która zaczyna nabierać kształtu, formy i wyrazu;
a w tej delikatniejszej- ukazanie upadku, niemocy i słabości...
Podczas udziału w festiwalu WPA (na którym niestety się nie pojawiłem, z racji spraw prywatnych, ważniejszych i niestety smutnych, na których Kapro godnie się zaprezentował jak twórca), chciałem pokazać swoje prace od szkiców wstępnych, luźnych, poprzez szkice tuszem, te realistyczniejsze w ołówku, zakańczając na gotowym obrazie na płótnie...
Etap szkicowy zawsze był dla mnie ważny, może są to naleciałości po studiach projektowych jakie skończyłem, gdzie wszystko musiało powstawać od pomysłu, inspiracji, szkiców, szkiców wstępnych, tych realistycznych, szukania formy, przekształcania jej, dobierania kolorów, materiału, robiąc model, fotografie, kolaż- by mógł powstać ukończony projekt- bez tego sam fakt projektowania nie miałby sensu i prawa bytności, bo nie jest trawiony od środka...
Czerpie wiele z ukończonych studiów, łącząc to w obecne chrabąszcze...
Etap szkicowy zawsze był dla mnie ważny, może są to naleciałości po studiach projektowych jakie skończyłem, gdzie wszystko musiało powstawać od pomysłu, inspiracji, szkiców, szkiców wstępnych, tych realistycznych, szukania formy, przekształcania jej, dobierania kolorów, materiału, robiąc model, fotografie, kolaż- by mógł powstać ukończony projekt- bez tego sam fakt projektowania nie miałby sensu i prawa bytności, bo nie jest trawiony od środka...
Czerpie wiele z ukończonych studiów, łącząc to w obecne chrabąszcze...
Życiowy kontrast...
kolejna teatralna opowieść...
Miałem opowiedzieć o zabiegu, który został użyty celowo, by podkreślić teatralność i same postacie, w szczególności jedną- leżącą, która jest bardziej plastyczna, niż realistyczna...
Obydwie postacie zostały oświetlone z innej perspektywicznej strony...
Na postać w uniesieniu, światło pada z prawej strony do punktu centralnego, na postać leżącą, światło pada z lewej do środka...
początkowo wydawało mi się to nienaturalne, ale prędko się zgubiło podczas dalszego ogarniania pracy :)
kolejna teatralna opowieść...
Miałem opowiedzieć o zabiegu, który został użyty celowo, by podkreślić teatralność i same postacie, w szczególności jedną- leżącą, która jest bardziej plastyczna, niż realistyczna...
Obydwie postacie zostały oświetlone z innej perspektywicznej strony...
Na postać w uniesieniu, światło pada z prawej strony do punktu centralnego, na postać leżącą, światło pada z lewej do środka...
początkowo wydawało mi się to nienaturalne, ale prędko się zgubiło podczas dalszego ogarniania pracy :)
na zakończenie muzyczna dedykacja, która ładnie obrazuje dany fragment szkicu, i tego co ze sobą niesie leżąca postać...
Kimciu, co Ty tam znowu majstrujesz z uczuciami? ;)
OdpowiedzUsuńja coś majstruje?
OdpowiedzUsuńchyba, że rzemieślnictwo chrabąszczowe :D
A nie majstrujesz? Szczerze z ręką na sercu? ;)
OdpowiedzUsuńno dobra...
OdpowiedzUsuńale tylko troszeczkę ;]
Z drugiej strony... Kto nie majstruje, ten i nie zmajstruje... ;) :*
OdpowiedzUsuń:D otóż to :D
OdpowiedzUsuńza te słowa masz wino przy kolacji ;]
Wygląda, że spłynęła na mnie w cudowny sposób moc gotowania, szczególnie wegetariańskiego, tak więc zapraszam na tę kolację jak najszybciej, zanim mnie odejdzie ;)
OdpowiedzUsuńDzisiaj np. jest zupa dyniowa z imbirem. Super prosta i przepyszna wyszła
No chyba że to moc jedzenia... ;)
nie omieszkam się wprosić (znów) :D
OdpowiedzUsuńmoże tym razem sałata nie wyjdzie z lodówki sama :D
ha ha ha wiadomo już co się z nią stało?
może kwitnie gdzieś za szafką?
Ni hu hu... W zasadzie zamiast "jak kamień w wodę" można już zacząć mówić "jak sałatę do lodówki" ;D
OdpowiedzUsuńNormalnie zabieg artystyczny jak u Caravaggia ;>
OdpowiedzUsuńDobrze, dobrze, bierz przykład i ócz się od najlepszych ;DDD
Aneto :D zatem do życiowych słów Kimonowych pozwolę sobie tego zapożyczyć :D ha ha ha
OdpowiedzUsuńhds ;] jakiś Ty obeznany ;] fiu fiu
Muszę być obeznany jako Twój marszand, kurator, molestator, model i natchnienie w jednym ;DDD
OdpowiedzUsuń