Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ŻyWa Pracownia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ŻyWa Pracownia. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 grudnia 2013

Changes...



Myśląc czasem, że nic mnie nie zaskoczy, los zaczyna być przewrotny i za każdym razem pokazuje, że jeszcze wiele niezapisanych kart przede mną. 13 okazała się dla mnie bardzo łaskawa i owocna.

Był to niesamowity rok, zamykając go w 100% w pracy i zdarzeniach, które co rusz pokazywały jak wzrastać ku górze - bo chyba właśnie ,,góra" jest kwintesencją tego, jak po wzlotach i upadkach, ostatecznie lądowałem na 4 łapach (co już zdarzało mi się wielokrotnie) i chyba właśnie fakt pozytywu nad negatywem pozwalał mi dalej iść ślepo za tym co serce podpowiada - bo właśnie ścieżka serca i swojego szczerego pragnienia, okazała się najbardziej wartościowa, prawdziwa i spełniająca.

Czasem umysł chochlikami o noce nieprzespane przyprawiał - natura myślunkowa nie raz doprowadzała do łez i kołatania serca (co zdarza mi się coraz częściej i niekoniecznie chce się tym dzielić- intensywny tryb życia ma też swoje minusy), ale chyba na plecka się nie dostanie, ile nie da się udźwignąć. Doznanie w tym roku faktu śmierci mojego Taty, mocno mnie po telepały po emocjach. nakazując na mentalne zatrzymanie i ostatecznie determinując o decyzji - idę! Powróciły myśli o kruchości swojego bytu i wypadku z przed lat, który mógł skończyć się kalectwem. Jednak nie pozwoliło mi to na powiedzenie stop.





Wspaniałe miesiące w ,,ŻyWej Pracowni" na krakowskim Kazimierzu, gdzie ruszyłem z autorskim programem z grafiki warsztatowej, jednocześnie prowadząc zajęcia i działania w ŻyWej w materii codziennej. Noc Muzeów w Rydlówce czy Festiwal Rozstaje to tylko jedne z miejsc, gdzie miałem okazję się pojawić z warsztatem graficznym. Mało słów, które opiszą ten wspaniały czas spędzony u boku wspaniałej ekipy, która stała się moją rodziną (a powrót tam przed kilkoma tygodniami tylko to utwierdził). Będzie to moja perełka - moment dojrzewania i stanięcia w końcu na nogi w swej sile i sile osób które rękę podały.



Był to piękny rok, w pełni słowa ,,piękno"!





Miłe chwile w ,,Pracowni" Piwnicy Pod Baranami, gdzie okazjonalnie udało mi się również dłuta w ręce wziąć i twórczo spędzić czas z warsztatowiczami. 





Wykonanie kilku prywatnych malunków naściennych i przede wszystkim współpraca z firmą ,,Under The Thatch", gdzie mam możliwość zdalnie dziergać i gościnnie się pojawiać, tworząc murale i malunki we wnętrzach i konserwować meble. Urosłem w duchu, że potencjalnym odbiorcom tego co robię, może być tak naprawdę każdy, bo dano mi totalnie wolną rękę w pracy.






Współpraca z Sopockim Domem Aukcyjnym, gdzie w końcu chrabąszcze wyszły poza eter moich 4 ścian. 

Pojawienie się w kilku interaktywnych galerii, w których również mam możliwość figurować.







Kilka wystaw autorskich i zbiorowych, a przede wszystkim ta w Gdańskim Archipelagu Kultury ,,AlterEgo", gdzie w końcu duet kooperacyjny HamKid wyszedł na światło dzienne i można było nas po prostu... dotknąć. Był to moment kiedy uwierzyłem, że warto mieć marzenia i je spełniać, bo pragnąłem skrycie od początku naszej współpracy z hds'em, by taka wystawa powstała.






Mógłbym wymienić jeszcze kilka innych twórczych momentów, ale lepiej chyba cofnąć się w historię bloga,
gdzie można znaleźć całą resztę freak'owatych informacji.



Życie na walizkach, życie w podróży i ciągły pędzie za czymś... w drodze.... dokądś...
Wyjazdy, powroty, wyjazdy i powroty...
Nowo poznani ludzie, doznania, relacje...
Niczym w filmie Almodovar'a.

Jednak...



Spakowałem swoje manatki i zdecydowałem się na wyprowadzkę z Krakowa, w momencie, gdy mogłem pozostać i kontynuować to co zasiałem w Grodzie Kraka... Postanowiłem ślepo pożegnać się z przyjaciółmi i po kilku latach bytu wyjechać - co było jedną z lepszych decyzji dokonanych minionego roku - mimo, że nadal jestem w trasie Przemyśl - Kraków - Bydgoszcz - Gdynia - Sopot, a raczej ciągle gdzieś pomiędzy.





O doznaniach emocjonalnych mówić nie chce - blog to już nie jest dobre miejsce do opowiadania o swoim życiu prywatnym. Mogę tylko powiedzieć, że jestem po prostu szczęśliwym, dorastającym w końcu człowiekiem, mając u swojego boku prawdziwe piękno, które daje mi dotknąć pełnie wolnego życia :)
dostałem więcej, niż bym się spodziewał...




Od Nowego Roku klarują i szykują się kolejne dziwy...




Zatem wierzcie w marzenia i pamiętajcie, że strach ma tylko wielkie oczy... I lepiej niczego nie planować z góry, bo los zdaje się być totalnie przewrotny - warto obserwować i patrzeć się dookoła, niczego nie pomijając i podnosząc z pod stóp.

 Dostałem w ważnym momencie minionego roku do poczytania fajną opowiastkę - polecam - rusza ciut! Lepiej być jednak Pędzikiem i Nosem, niż Bójkiem i Zastałkiem.

Tego własnie Wam życzę w przyszłym roku.


niedziela, 21 kwietnia 2013

Sztukobranie - Targi Młodej Sztuki vol. III - Słów Kilka



Niedzielne przesiadywanie z emocjonalnymi chrabąszczami na Małym Rynku w Krakowie mamy za sobą.

Z jakim skutkiem?

Osobiste doznania są dwa- totalnie przeciwległe.

Mógłbym rozpisać się bardzo, bardzo długo i dość mocno, ale powiem mniej niż mi się ciśnie na usta- ale muszę słów kilka wyrzucić- bo wraz z Patrykiem Hadasem (klik), zrobiliśmy ,,małe" zamieszanie.

Większość wystawców postawiła na sprzedaż, my natomiast bardziej na prezentację w minimalistycznej formie- co nieco wyróżniło nasze stanowisko- tworząc jedną, spójną (i wspólną!) całość, uzupełniając się nawzajem. Oboje trafiliśmy (zupełnie przypadkowo) do jednego namiotu, prezentując w pracach... nagość.
On kobiecą, ja męską...
Co było latarnianym ekshibicjonizmem z naszej strony.
Reakcje przechadzających ludzi (mimika ich twarzy z naszej perspektywy bezcenna) i komentarze były dość różne i skrajne (od pozytywu do negatywu)- mógłbym przytoczyć wiele przykładów, padanych słów, ale chyba nie ma to najmniejszego sensu- brakowało tylko faktu byśmy obydwoje się rozebrali ;)

Pierwszy raz miałem styczność z reakcjami i odbiorem z zewnątrz tego co robię w tak długim czasie- face 2 face, swoją osobą przez kilka godzin- na ,,odstrzale", pokazując homoerotyczne prace. Bez bariery internetu, czy postawienia chrabąszczy na ścianie wystawowej, samemu wychodząc po wernisażu zostawiając obrazy bezosobowe- beze mnie.

Morał jest taki- nie jesteśmy jeszcze gotowi na ,,ciało", lepiej jest zakryć to czego się ,,wstydzimy"...
Kolejną refleksją jest fakt, że zostało to pokazane w miejscu publicznym- przypadkowemu odbiorcy- nagle nagość nie jest tabu- czymś co do tej pory ,,należy" oglądać w zakamarkach sypialni czy monitora komputera- przecież jesteśmy podglądaczami, a cielesność jest wpisana w naszą naturę- czy tego chcemy czy nie.

Dać wybór na świadome podjęcie decyzji oglądania? 
czy zaskakiwać i atakować znienacka?

Ale to jedna strona medalu...





Druga...

Doznałem miłych zaskoczeń - poznanie ukradkowych obserwatorów bloga i chrabąszczy oraz przypadkowych gości poprzednich wystaw.

Pani Ewo... Dziękuje- to było ponadwymiarowe...
Słowa miodem na serce...

W podzięce od starszego Pana, dostałem jego grafikę, po którą wrócił się specjalnie do domu - miał możliwość wyboru jednej pocztówki z chrabąszczem- wybrał Maoryskiech Brothersów w pocałunku- ,,niech żona zobaczy" :)


Podziękowania należą się również Patrykowi- miło było razem walczyć z wiatrakami, oraz Marcie Kozłowskiej, całej prekursorki krakowskich Targów Młodej Sztuki :)


Krępującym faktem było wystąpienie przed kamerą, byłem czerwony jak burak podobno, mimo ciemnej karnacji- z opowieści o aktach, wybrnąłem opowiadając o ŻyWej Pracowni ;)

Niestety fotorelacji z mej strony brak- aparat zaniemógł- karta pamieć została przypięta w laptopie...
no nic... przypadków nie ma :D



środa, 6 lutego 2013

,,Dusty..." glina


,,Dusty..."

glina tłusta, palona

wysokość ok.30cm



Jak wspomniałem w przypadku malarskiej odsłony oblicza ,,Dusty" -----> klik, jest to motyw, który pojawił się w wielu technikach- padło więc i na ceramikę.

Jest to moje pierwsze zderzenie połączenia swojej pracy (ŻyWa Pracownia) z prywatą.

Sama płytka zostanie potraktowana również jako matryca do... odbijania rycin- 
,,glinoryt" ;)

więc mamy dwa w jednym...




 Ostatecznie płytka zostanie po szkliwiona w barwach czarnych (tło), żółto- pomarańczowych (twarz), czerwonych (usta) oraz turkusowych (oko)... Jeszcze nie wiem co z tego wyniknie- ale jedno jest pewne- będzie to ciekawy eksperyment ;)


fot. by hds


a ja nadal dziergam malarsko...