piątek, 28 października 2011

Pink Friday 16


W warsztacie pracy przybywa, ale nie tylko tam...
Wraz z przybyciem jesieni, przyszła praca, praca & praca.
Praca, która pozwala pochłonąć się całkowicie w swoją realizacje dziecięcych marzeń, oraz nowego doświadczenia, któro stało się powołaniem...
Twarz hds'a zmienia swoje oblicza na każdej rycinie, będąc za każdym razem wyjątkowym odkrywaniem i łączeniem materiałów i technik warsztatu...
13 rycin...
13 rycin, które na razie wiszą wraz z innymi chrabąszczami...


Została przygotowana już ścianka (platforma), na której będą wisieć twarze Freaka, gdy będzie się wchodzić do pracowni mając ją na przeciw wzroku...
więc jeszcze zostało troszkę pracy i odbitek na prasie, by zapełnić tą kilkumetrową płaszczyznę rycinami formatu 50x70...

mimo tak na prawdę krótkiego okresu pracy tam, wkręciłem się niesamowicie...

jesień- pracoholizm & chrabąszcze, które porywając w swój odmienny świat...
podniecenie, adrenalina i wiele walczących ze sobą emocji...
patrząc na zeszłoroczną jesień (która była baaaardzo obfita w malarskie poczynania- niekoniecznie pozytywnej natury), a obecną mogę z czystym sumieniem powiedzieć ze przechodzę faktyczny rozkwit- nie tylko wewnętrzny ale samej pracy i podejścia do niej...

człowiek uczy się by jednak nie kołysać się i balansować tak bardzo w swoich emocjach








Powyżej chrabąszcze odbite ostatniej środy, gdzie jak mróweczka zamknięta w swoim świecie odbijałem twarz za twarzą...  

Tak na prawdę potrafię już bez obecności samego Freak'a, potrafię przelać na papier każdą cząstkę jego ciała... Kilku miesięczna praca tworzenia ciągle tego samego oblicza, sprawiła, że zaczyna ona żyć swoim własnym życiem...
Wiosna...
Wiosna...

Taki to stan wewnętrzny przeżywam, natomiast u samego Freaka rozpoczął się okres zupełnie odwrotny w naszej kooperacji- a raczej taki, który obecnie można ujrzeć za oknem... 

jesień...


Moment, czas (jesień, zima), kiedy to hds zaczyna schodzić emocjonalnie niżej, wraz z nisko wschodzącym i zachodzącym słońcem, któro już nie góruje tak wysoko...
Chwile gdy to wieczorem Freak zasiada w kubkiem gorącej herbaty, okryty kocem, zanurzony emocjonalnie w muzyce, która płynie z głośników, kołysząc nim z boku na bok...
W towarzystwie Pani Steczkowskiej zatrzymuje łzę, której nikomu ponad i dalej pokazać nigdy nie chce... a wraz ze łzą wszytko co nosi głęboko pod sercem...
Freak jednak ma uczucia... wiele...

Jest oceanem, jednym z wielu, które mają w sobie wiele oblicz, stanów i sposobów funkcjonowania... emocji, pozytywów, hasów i pląsów...
jednak sam pląs to nie wszystko... jego dwie natury (bardzo skrajne) biją się czasem, przepychając się jedna z druga... ale chyba ten okres jesienny sprawia fakt, że te dwie siły zaczynają ze sobą tańczyć, zaczynają współgrać, a na pewno przyniosą wiele dobrego gdy wiosną życie zacznie na nowo się budzić...


a żeby nie było tak całkiem melancholijnie, preludium przed kolejnym tworem kooperacyjnym (a raczej projektem fotograficzno- happeningowym), gdzie obok wspólnego ,,Tanga", pojawi się coś jeszcze tanecznego- tym razem z przymrożeniem oka ;)
jako zapowiedz moja kreacja & moja stylistka przygotowująca cały plan działania, robiąc konkurencję duetu ,,Parurarura" ;)

leży na mnie jak ulał :P


będzie się działo ;]
Tango & Rumba... 

czekam na kolejne propozycję taneczne & pomysłów kooperacyjnych  Ham&Kid
(chociaż grafik mamy napięty na cały 2012 rok)

a teraz na jakiś czas...

muzycznie obraz, a raczej głos, który dotknął mnie i podłechtał najdalszych zakamarków mojego serducha



miłego weekendowego, mimo, że może czas niekoniecznie powinienem nastrajać pozytywnie, ale chyba największą odwaga jest uśmiech mimo, że wszystko dookoła może mieć zupełnie inny wymiar...

pozdrawiam

K.I.M.

(Kimi Sugar)

poniedziałek, 24 października 2011

Hasający Dialekt Sarkastyczny 21

Tym razem będzie przypowieść o cudzie.
Nie, nie chodzi o ten CUD, tylko o cud nawrócenia, który miał miejsce nad brzegiem rzeki Wdy.

Czytelnicy obu blogów (Kimona i mojego) wiedzą zapewne, że prezentowałem kiedyś na swoich łamach monumentalny koszmarek z kamienia i betonu, przyozdobiony później metalową kapliczką z figurką Matki Boskiej.

Podczas jego pobytu w Borach Tucholskich, postanowiłem na dłuuugim spacerze pokazać mu ten obiekt.
Gdy dochodziliśmy do niego, nie do końca spodziewałem się takiej reakcji.
Myślałem, że jak to zwykle bywa, będzie rechotał radośnie na jego widok, tymczasem wzruszył ramionami, skrzywił się w lekkim obrzydzeniu i już miał iść dalej.
Coś go jednak skusiło, podszedł bliżej metalowej klatki i spojrzał w oblicze Najjaśniejszej Panienki…

… oczy zrobiły się okrągłe jak u Kota w Butach ze Shreka,

… zakrył usta dłońmi,

… wydusił piskliwe – O Jezuuu… i osunąwszy się prawie na kolana…

… wybuchnął śmiechem takim, jakiego jeszcze w życiu nie słyszałem w jego wykonaniu.
Z oczu ciekły łzy,
Kimi zataczał się okrutnie przez pięć minut bez mała,
a do tego chwilę później przyszedł  klecha + jakaś rodzina i zaczęli się modlić do tego czegoś o_O

Spazmów nie było końca.
Zresztą do teraz na hasło „Cud nad Wdą”, Czarny Marian chichocze jak się patrzy ;DDD

Perfekcyjnego zdjęcia Maryjki celowo nie zamieszczam, żebyście mieli możliwość osobistego nawrócenia się na śmiechoterapię ;)))
Gratisowo jeszcze jedna fotka Kimuszki, w turbanie z mojej dresowej bluzy.
Wokalista z poniższego teledysku odrobinę przypomina mi Małpkę ;)
Doro oraz inne osobniki uczulone na nadmiar rytmu, mogą z czystym sumieniem podarować sobie odsłuchiwanie tej piosenki ;P

Pozdrawiam
hds

P.s. Jak słusznie zauważył Arthi, Pani z kapliczki to Gaździna Podhala MB Ludźmierska.
Pozostaje otwarte pytanie. Dlaczego właśnie jej kopia zawędrowała w Bory Tucholskie?

piątek, 21 października 2011

Pink Friday 15


Po zeszłotygodniowym nawale oglądalności mego wpisu, a raczej tego co w nim się znalazło, zastanawiam się czy kiedykolwiek pobije jeszcze taką oglądalność ;]
sądzę, że tak ;]

jak wiadomo padło wiele ciekawych komentarzy, które nakręciło burze mózgów kooperacji Ham&Kid i przymierzamy się do nowego chrabąszcza- ,,Malinowy Sputnik" ;)
więc zapewne i on ,,podbije serca" wirtualnych fanów Dziaduszka :P
oczywiście wyjaśnić muszę, że szkice z zeszłego tygodnia są po prostu dobrą zabawą, żartem- bo wiele osób chyba troszkę źle ,,nastawiło" się do tej machlojki graficznej ;]

Pomysłów jest wiele, teraz tylko czas znaleźć na realizację;
są to dobre momenty- przełomowe również :)

czas...
no właśnie!
czeka jeden bardzo ważny dla mnie projekt (fotograficzny), który spędza mi sen z powiek- ale właśnie czas... zabija mnie totalnie :D
a zapewne po nim potoczy się niesamowita machina podejmowanych ostatnio tematów...
również przyszedł czas na wrzucenie w eter dawno ukończonego obrazu wraz ze szkicami, który czekał na swój moment od dłuższego czas...
ale jest to chwila gdy mówię- tak, to jest ten moment!
wiec niebawem i zaległy ,,chrabąszcz" ;)

wydawało mi się zawsze, że w naszej kooperacji gram jedynie skrzypce rysunkowe- no niestety (albo stety) nie ;] hds pod moim wpływem- mojej małpiej głupoty rzecz jasna- zaczyna również nabywać moje nawyki niekontrolowane ;]


patrz głupie miny ;]

starszemu Panu nie przystoi czasem tak się zachowywać, ale nie wygra z naturą ;]
a tym bardziej z trzymającym prym dzieciakiem...

ale ale!
nie dajcie zwieść się tej słodkiej minie Freak'a...
Pamiętajcie:

Dzik jest... dziki!!!!



więc nawet minka nie pomoże ;)
heheh

choć wolę takie minki, niż smutaśne posty, na temat ciężkiego i niestety szarego życia...
o zgrozo! usmiałem sie po pachę samą go czytając- hds starający sie być poważny i stanowczy uderzając ręką o stół ;P
gdzie niby pieniądz najważniejszy nie jest, a całość skupiła się nad... kasą 0_O

Freaku... Do Krakowa has jak nic- muszę Cię utemperować...
rozumiem jesień, melancholia...
ale wszystko ma swoje granice ;P
a że wiosna góruje w mym emocjonalnym stanie, jak najbardziej czeka Cie rozkwit ;)


Ostatnio można było również dowiedzieć się o tym że hds stał się teraz również twarzą w pracowni Wklęsłodruku ;]
(zabieram dziada wszędzie gdzie mogę, by Jego sława nie zgasła- taki dobry dla Niego jestem)



jego oblicz przybywa
(o czym można przeczytać tu, tu i tu)
i będzie jeszcze więcej ;]

z racji, że w tej pracowni nikt nie pokusił się (o zgrozo) o portrety realistyczne i pracy nad nimi w większych ilościach, oczywiście zaczynam zacierać ten szlak ;P

zatem facjata Freak'a Dziaduszka spogląda na mnie podczas ciężkiej pracy :D
i jak tu się nie radować ;]

staje się to już manią u nas w pracowni- gdzie się nie obejrzysz, tam zerka na Ciebie jakiś koleś wychodzący z cienia ha ha ha :)





na zakończenie preludium rysunkowego tryptyku ,,Downfall", który był zrobiony jeszcze na słynnej majówce, gdzie po raz pierwszy ciałem swym hds z wypiekiem na policzku pojawił się u mych wrót ;)




za tydzień więcej o gumisiach, chrabąszczach i o samym hds'ie, którego kolejne oblicze odkryje przed podglądającymi poletko pipulami :)
dziś już za dużo nawdychałem się nafty i benzyny ;)

muzycznie dziś sponsoruje K.I.M. (bra) :)



miłego weekendowania :)

cium bum bum

K.I.M.

Eyes Wanted...


Eyes Wanted...
czyli
właściciel oczu silnie poszukiwany ;)

doprowadziłem do konfrontacji dwóch jakże silnych osobowości na jednym chrabąszczu...
choć zapewne konfrontacja bezpośrednia byłaby znaczniej... agresywna ;P
ha ha ha

nie mogłem nie pokusić się o ten zabieg, który od wczoraj hasał mi po głowie ;]
a dziś Barbra (jest ze mną na wklęsło) podjurgała krzycząc:
dajesz, dajesz (!)- więc... dałem ;)

zatem rycina jak najbardziej z dedykacją :*
(do odbioru osobiście ;) )




Warsztat tak mnie pochłoną, że na chwilę obecną nie potrafię i nawet nie chce wkładać rąk w coś innego, a telefon (jeszcze żeby jakaś kasa na nim była) przestaje dla mnie istnieć...

Dzisiaj już własnymi siłami bawiłem się matrycą...
dziobałem, odbijałem, dziobałem i znów odbijałem, kwasiłem i odbijałem...

jest już coraz lepiej :)

od prasy oraz chwiejaka muły zaczynają mi się wyrabiać ;]

choć muszę się też przyznać, że przechodzę efekt jojo- czyli po przytyciu 5 kilo z racji biegów i ćwiczeń... straciłem ponad tyle...
masa ciała obecnie taka jak w... gimnazjum...
proszę nie pytać o tą wagę...

zacząłem też nosić okulary, bo zaczynam ślepnąć całkowicie- bo jeśli ja nie widzę twarzy pozującego ode mnie 3 m dalej modela to chyba jest coś nie tak :)

ale coś za coś ;)



No i ,,obowiązkowa" wystawka poglądowa, którą profesor prowadzący chce zapełnić- czytaj dużą powierzchnię ściany odbitkami- aż do zmęczenie i powiedzenia stop...

niesamowicie miło się poczułem gdy przyszedł chłopak, ,,świeży" tak samo jak ja i na podstawie tych odbitek tłumaczył mu jaki mniej więcej efekt uzyska robiąc to czy tamto...
powtórzyła się tak sytuacja jeszcze w przypadku kilku osób :)

są to miłe momenty :)



zatem i w pracowni Pan hds otacza mnie Ojcowską opieką spoglądając na poczynania pracy ;*










wracając brudny, śmierdzący ale szczęśliwy jak nigdy dotąd...

zamyślony...

zapatrzony...

niedostępny...

czy

zakochany???




tło...

śpiewający tłum!

magia!!!

czwartek, 20 października 2011

Graficznych zmagań ciąg dalszy :)


,,Dusty..."

miękki werniks,
akwaforta,
akwatinta,
mezzotinta

50x70

czyli dziobania ciąg dalszy :)

Wczoraj pisałem o swym pierwszym dzieciątku graficznym, który zaczyna nabierać formy i kształtu :) jesssssss- dzisiejsze wagary z malarstwa się opłacały na rzecz warsztatu ;]
po całonocnym chwianiu matrycy, widać już zalążek efektu, który chce uzyskać- dzięki mezzotincie- czyli realistycznego portretu, z którym będzie się można bawić na każdy sposób :)

jutro ciąg dalszy chwiania matrycy, szlifowania itd itp...
by odbić po raz kolejny ;]

jutrem też zostanie nałożony kolaż, na zasadzie fragmentu zdjęcia oka hds'a ;)
oraz kolor

oprócz tego- jeśli cały dzień starczy- zrobię coś z tłem, który wyżarł kwas...
bo czas zrezygnować z tej pochłaniającej czerni- przynajmniej zobaczyć jak wyjdą inne ryciny...

dla przypomnienia pierwsza odbitka- tutaj w tle coś się dzieje- mimo przypadku ;]


a z czego ciesze się najbardziej?

że będę mógł niebawem w pracowni (w której zaczynam spędzać większość swego czasu) przywitać miłego i wyjątkowego gościa :)
szef prowadzący już się zgodził, więc tylko czekać na powitanie i... dziobanie :)

zapowiada się ciekawa konfrontacja!

a na zakończenie przypomnienie ,,Dusty"- czyli szkicu wyjściowego na którym się opieram podczas dziobania matrycy ;]


to jest to w czym odkryłem swoje powołanie...
warsztat!

środa, 19 października 2011

,,Dusty..."- czyli pierwsze dziecko grafiki warsztatowej :)



Mimo, że miałem zrobić sobie mały urlop od blogowania, niestety nie mogłem nie pokusić się o wrzucenie swojego pierwszego ,,dziecka" z grafiki warsztatowej :)

zatem dziś przedstawiam swoją matryce (dwa pierwsze zdjęcia) oraz dwie pierwsze jej ryciny :)
jak powiedziałem w SZF na pierwszy zajęciach Wklęsłodruku zaczynam od portretu hds'a, na podstawie szkicu ,,Dusty..." (wybór profesora prowadzącego- Pana O), na którym uczę się po kolei każdej z technik...

coś niesamowitego i niebywałego...

moje wcześniejsze doznania przepełnione pozytywną wibracją, spowodowane są właśnie pracą w pracowni wklęsłodruku, w którym poświęcam swój czas- środa, czwartek i piątek...
W tych dniach zatapiam się w pracowni (gdzie nikt i nic mnie już nie obchodzi), przesiąkając naftą i benzyną, wracając brudny po same pachy :) niebywałe uczucie- tym bardziej że w końcu moje marzenie zaczyna swoją realizacje :)


Dusty...
akwaforta
50x70

czyli pierwsza odbitka, na której ciągle pracuje- a raczej na matrycy...

poniżej można zobaczyć już drugą odbitkę połączenie akwaforty z akwatintą, gdzie kwas ,,wyżarł" mi całe tło dzięki kalafonii oraz pojawiły się delikatne szarości...

poniższe ryciny zostały zawieszone w pracowni- nie pytajcie dlaczego pierwszy ryt jest do góry nogami- nie ja wieszałem a prof...


matrycę, która pojawiła się na dzień dobry wpisu zaczynam teraz ,,chwiać" (wziąłem matrycę do domu), czyli zaczynom znów w niej ryc- po czym (jutro- wagary robię z zajęć malarstwa, na rzecz warsztatu) zrobimy kolejną odbitkę, by móc zacząć robić mezzotintę, czyli bawić się gładzikiem po poharatanej i zakwaszonej powierzchni, by dojść do delikatnych, malarskich przejść z czerni do bieli- by powstała kolejna rycina :)

następnie zaczniemy nakładać kilka odbitek na raz, bawić się fakturą, kolażem z fotografii czy nakładać kolor, by powstał mały cykl odbitek 50x70 w których poznaje warsztat i uczę się technik, krok po kroku- był to pomysł prowadzącego -nie mój :)

wiec do póki matrycą da się manipulować- dotąd będę się nią bawił- do upadłego :)

a to ma pomóc przy 3 większych pracach (również portrety hds'a)- tryptyku, nad którym będę pracował już do końca semestru :)

w końcu czuje, że jestem na swoim miejscu!

brudny, śmierdzący ale w końcu spełniony :)

pomyśleć, że mam za sobą dopiero 3 dni całodziennej pracy :)

miło było powitać kolegę Tomka (razem studiowaliśmy na AW) w pracowni (dostał się na malarstwo), który od czasu do czasu pojawi się w pracowni wklęsłodruku w ramach zajęć dodatkowych :)
pisałem o nim tu i tu :)

muzycznie ;]
dawno dancehallu nie było...
zatem i jest ;P



czas wyzwolić swą nadpobudliwość i w tańcu ;]

zatem już od dziś mogę oddawać chrabąszcze w eter w większym nakładzie ;]
se se se

ktoś chce hds'a?

pląsaaaamy :)

sobota, 15 października 2011

Saturday Zbok Fever 66 - Pink Friday 14 Edition


Już po raz drugi dostąpiłem zaszczytu poprowadzenie cyklu Saturday Zbok Fever na owym poletku... Z racji, że ostatnio cały czas coś przeszkadza początkiem weekendu (czytaj piątku), mój cykl Pink Friday zazwyczaj uchodzi boczkiem...

Znaleźliśmy kompromis wraz z hds'em ;]

jak wiadomo podczas SZF oprócz fotografii, pojawiaj się szkice, które freak zdobywa podczas komiksowych wypraw ;]
można je zobaczyć np. tu, tu czy tu :D

ale mam nadzieje, że się poprawię i w kolejny piątek będę mógł ,,zaszaleć" ;]

na wstępie pojawił się ,,Sensitivity & Freak'in Beauty", którego właściciel poletka nie za bardzo lubi ;]



Skoro mówimy już o rysunku, modelowaniu, pozowaniu i akcie, muszę się pochwalić, a może raczej uwiadomić samego hadesa oraz czytelników (podglądaczy), że Jego facjata wyjdzie nieco poza ramy mojego prywatnego dziobania i poleci na salony Krakowa ;]

Otóż z racji, że posiadam modela, który zrobi dla mnie wszystko podczas pozowania, nie zważając na niedogodności czy niemożliwe pozy, profesorowie z ASP pozwolą to sobie użyć i wykorzystać, dając mi wiele swobody w samym studiowaniu ;]

co to znaczy?

Otóż rysowany akt podczas zajęć niczego ciekawego nie wnosi, jak tylko dziobanie starszego pana, bądź starszą panią, którzy stoją w kontrapoście, siedzą, bądź leżą rozłożeni jak lukrecja...
można pobawić się fakturą, kadrowaniem, lub po prostu krechą...

a co ze stylizacja która jest ostatnio dla mnie charakterystyczna?
czy zamknięcie się w ,,normalnym" akcie nie będzie mnie w jakiś sposób ograniczało?
no właśnie ;]

i tu pojawia się rozwiązanie...
,,...dziobaj swoje, ubieraj, a my zaczniemy się przyglądać Twojej pracy i po prostu będziemy mówić czy jest to dobre czy nie..."




Również w pracowni grafiki warsztatowej (Wklęsłodruk), na zaliczenie semestru powstanie duży tryptyk portretowy nikogo innego jak samego hds'a ;]
technika (akwaforta, akwatinta, mezzotinta, sucha igła) jeszcze nie została wybrana, z racji, że ogarniam powolutku każdą z technik...
zapewne zostaną połączone :)

i w taki oto sposób powstało ,,nasze" pierwsze dziecko w rycinie :)
portret Freaka (na podstawie szkicu ,,Dusty") w akwaforcie, który niebawem ujrzy światło dzienne...

chyba ta facjata w moim portfolio nie mogła przejść obojętnie- chyba Dziaduszek faktycznie ma coś w sobie, co nie tylko ja dostrzegam ;]
ale to chyba oczywiste ;]

Z racji, że w SZF wypada kolej na panów, chciałbym uchylić rąbka tajemnicy przed szkicem, o którym zostało powiedziane dość dużo- ale chyba jeszcze nie czas na jego publikację (jeszcze trzeba poczekać mimo wszystko)
zatem jako preludium seria szkiców wstępnych, które były przyczyną powstania bardziej szczegółowego szkicu (powstały dawno dawno temu), który będzie kontynuowany na większym płótnie :)









a na zakończenie fragment szkicu, który sam za siebie wiele mówi, co będzie tłem obrazu ;]
w końcu hades... to Hades :D



muzycznie
(musiałem ha ha ha)



chociaż dziś powinno być raczej to poniżej z racji diabolicznych dwóch cyfr SZF & stylizacji bóstwa podziemi ;]

Kimuszka zazdrości Kimuszce, że potrafi tak ładnie się bujać na...
wielkim ptaku ;P
ha ha ha



zatem życzę w imieniu swoim oraz Dziaduszka miłego weekendowania :)

jesteśmy w taczu :)

K.I.M.

P.S. nie lubię malin...
chociaż czasem przebłyski mi się pojawiają ;P