PRZEMYŚL TO DZIURA...
To nie jest tylko moje zdanie o tej uroczej mieścinie.
Powiedziała to jedna z tubylczyń, dodając że pod nietypowym, pochyłym rynkiem, ciągną się podziemia, w których "tuptają masoni".
Zresztą z obserwacji czysto geomorfologicznych ewidentnie widać, że Przemyśl dziurą jest i basta, gdyż znajduje się w naturalnym zagłębieniu terenu.
Widać to chociażby na poniższym zdjęciu, gdzie po oberwaniu chmury, w kierunku centrum spływa rzeka błota.
Trafiłem tutaj zupełnie przypadkowo, po skończonych warsztatach Panka w Łańcucie.
Spodobało mi się. Jednak służbowe zobowiązania Panka, nie pozwoliły nam pozostać tutaj dostatecznie długo, żeby wnikliwie zapoznać się z wszystkimi atrakcjami.
Zatem w ekspresowym tempie jednego dnia, liznąłem zaledwie wspomniany Rynek, na którym stoi fontanna niedźwiedzia (zwierzę herbowe tego miasta), który wygląda jak wielka... świnka.
W drodze na najwyższe wzgórze, minąłem kilka kościołów, klasztorów, zamek, jakieś klimatyczne kamienice i to wszystko.
Nad miastem góruje olbrzymi Krzyż Zawierzenia na wzgórzu Zniesienie, z którym wiąże się pewna anegdota, o której wiedzą tylko nieliczni.
Otóż krzyż ten, miał obejmować swoimi opiekuńczymi ramionami, znajdujące się pod nim miasto. Niestety podczas stawiania do pionu, budowniczowie postawili go... odwrotnie, zatem statua stoi w pozie "King of the World".
Dzięki znajomościom mojego przewodnika,
mogłem obejrzeć od środka, remontowany obecnie, neobarokowy Dworzec PKP, o którym pracujący tam konserwator zabytków, wypowiedział się krótkim zdaniem - "Jest różowy, chujowy i tak ogólnie".
Na sam koniec prezentuję przemyską anomalię przyrodniczą.
Miasto na tyle mi się spodobało, że postaram się tam jeszcze wrócić na dłużej.
Przy okazji pochodzę po niedalekich Bieszczadach, gdzie jeszcze nie miałem okazji hasać.
:D ha ha ha nic dodać, nic ująć ;]
OdpowiedzUsuńzapraszam ponownie, jest jeszcze tyle do zobaczenia :)
słyszałem, że Twój panek kamienice chce kupić w mej mieścinie...
to plotki??? bo tubylcy tak powiadają z ogródków piwnych ;]
oby tym razem słonko górowało ;*
Hahahahah, zdechłam przy ocenie dworca ;DDD
OdpowiedzUsuńPanie Kimonku, też słyszałem o kupnie jakiejś przemyskiej kamienicy, ale to podobno WIELKA tajemnica miała być.
OdpowiedzUsuńZ zaproszenia z rozkoszą skorzystam.
Pani Doro, mam nadzieję że zdech był tymczasowy.
Wciąż konam ;)
OdpowiedzUsuńW Łańcucie byłam raz, w Przemyślu też, ale po tej Twojej relacji Fafiku mam ochotę pojechać raz jeszcze :)
OdpowiedzUsuńPani Doro, jak mawia klasyk - izi, izi.
OdpowiedzUsuńPani Czekoladko, wielce raduje mnie fakt mobilizowania czytelników do podróży, po lekturze Fafik's travels.
Przemysl- Pani mowi ze jest spoko:) czekam Fafiku az skoczysz w Bieszczady, tez osobiscie jeszcze nie bylem, ale juz sie tyle opowiesci nasluchalam, ze bardzo chcialbym tam pojechac.
OdpowiedzUsuńwszystko, co NEO, jest "różowe, chujowe i tak ogólnie". byłam kiedyś w Przemyślu na targu ruskochińskim i na podstawie tego dawnego acz charakterystycznego wspomnienia się przychylam do Twoich tez ;d
OdpowiedzUsuńale co tam, podróże wszak kształcą :D
Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńCzytając Twoje wypowiedzi,pojawia się uśmiech,a psiak na zdjęciach przechodzi sam siebie :)
a jednak zaoponuję (sic, tfu)! Różowość matrixa może dosłowną nie jest a symoliczną, ale jak inaczej rozumieć powszechny fenomen nim fascynacji/jego popularności (szczególnie u panów wszelakich)? Jest ch. i tu obserwuje się 2 teorie: politycznie poprawną i masońską - ta druga wspominała o wyposażeniu panów okołopierwszoplanowych. Co do "tak ogólnie", stwierdzenie owo jest kwintesencją filmu tego treści, poprawka: "treści".
OdpowiedzUsuńNaciągnięte ładniej zapewne niż stringi na Kaliszu x] i z tymi niesmacznie obruszającymi słowy na ustach pozdrawiam ;d
... Panie fafik rottweiler hds!;]
OdpowiedzUsuńLafle - skoro zostałem przywołany do tablicy w fafikowym wpisie, to muszę przyznać, że obrona swoich racji jest godna niejednej sali sądowej ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli mogę tłumaczyć się za pluszaka, to wydaje mi się, że matriksowego Neo dał jako przykład w sensie dosłownym, czyli że jest BLACK (a dokładniej, że ma ciuch i gadżet w tym kolorze), choć wygląda jak wielki, czarny chuj i tak ogólnie ;D
Natomiast sam film, a dokładnie pierwszą część, jestem skłonny bronić jak lew, jakem mężczyzna (chyba) ;)))
Oczywiście jedynkę postrzegam jako nowoczesną BAJKĘ dla dorosłych, natomiast kolejne części trylogii są bardziej skierowane do dziecięcej (infantylnej) widowni.
Jeszcze małe wyjaśnienie. Generalnie Fafik & moi są osobnymi, blogowymi bytami, których poglądy czasami mogą lecz nie muszą być sprzeczne ;)
Pozdrawiam cieplutko ;-*
Pani Moniu, dziękuję za odwiedziny i śliczny komplement.
OdpowiedzUsuńPani Lafle, potwierdzam to co napisał Panek. Chodziło tylko o ogólny wizerunek matrixowego Neo, a na końcu wypowiedzi było duże mrugnięcie okiem, jednakże w odróżnieniu od Panka staram się nie używać emotikonów.
Uściski.
okeeej ;) pozdrawiam Was obu w każdem razie ;D
OdpowiedzUsuńDobrze, że wszystko jasne.
OdpowiedzUsuń