,,Descent Into Hades..."
dyptyk
ołówek na kartonie + czarny akryl
2 x 100x70
(całość 100x140)
więc wstępny szkic do obrazu mam już za sobą... który ukazuje pierwiastek czego można spodziewać się dalej... sam dyptyk na płótnie niewiele różnic się będzie od układu na szkicach, zamieniając kontrastowe tło na zlanie się dwóch przestrzeni- równoległych światów...
zstąpienie do piekieł...
czyli drugi obraz z serii ,,Passion Of The K.I.M."...
więcej na temat stylistyki, pytań i odpowiedzi ,,dlaczego", obrony emocjonalnej obrazu pojawi się gdy wrzucę ukończoną prace...
Doro wczoraj zapaliła mi kolejną lampkę, by jak w przypadku ,,Verdict", nie popełnić tego samego błędu i nie zostawić wrzuconej pracy na forum publiczne przed jej osobistym wywleczeniem, rozkładając na czynnik pierwszy treści zawartej...
odbiór osobisty jest tak różny, indywidualny, więc bez osobistej riposty się nie obejdzie...
choć nie ukrywam, ze posłuchanie tego jak postrzegać ją może odbiorca bez mojej refleksji bardzo mnie ciekawi...
jednak człowiek uczy się na błędach, niekontrolowanych upadkach...
a świadomość twórcza i tego co chce powiedzieć, krzyknąć w stronę Niebios, w końcu nabiera wyrazu i kształtu...
to czego nie rozumiem, to co jest niedopowiedziane, to co gniecie wewnętrznie...
dojrzewam, trawie i nabieram odwagi by móc w końcu szczerze wyrazić siebie i tego co chce powiedzieć poprzez malarską formę... zawalczyć i przełamać bariery, które czas zacząć dekonstruować...
a to dopiero początek drogi, która mimowolnie nie będzie usłana różami i niekoniecznie spotka się z aprobatą...
mimo, że dzieje się to tylko i wyłącznie w gronie mojej autonomii, jest to dla mnie przełom wewnętrzny- a ostatni rok, który z perspektywy czasu uważam za błogosławiony, a tak się go bałem, przyniósł owoce- nie malarskie, ale życiowo- funkcjonalne...
tak oto sobą można podnosić drugiego... swoim doświadczeniem, bliskością, dobrym szczerym słowem płynącym z najskrytszych zakamarków pochowanych po katach serca podnosić... podnosić i dodając wiary we własne możliwości... wystarczy powiedzieć ,,chce", wystarczy złapać dłoń, popatrzeć, zerknąć i promieniować uśmiechem, sobą całym...
to nie jest utopia... to nie jest inny świat- to rzeczywistość, która ciągle jest obok- wystarczy zmienić sposób patrzenia, postrzegania i czucia...
bycie obok, nawet nieświadomie może być niesamowitym fundamentem i siłą...
zejście niżej... uniżenie... wyciągniecie ręki... oddanie się nagiego swymi emocjami...
to jest zejście do piekieł! To jest zejście do smutku!
smutku, który w niewyobrażalny sposób ciągle jest obecny... człowiek ma moc zmieniania rzeczywistości... rzeczywistości w miłości...
;] nagadałem się- mogę iść pracować ;]
dziś w twórczy amok swym spokojem na ustach porywa piękny głos- nie pytajcie czego dotyka i łechta jej głos z przepony w mym organizmie:
keep calm and carry on...
ciekawa jestem obrazu i kiedy się pojawi, wtedy powiem więcej
OdpowiedzUsuńAle fajowo szkice się zetkły ;)
OdpowiedzUsuńPatrząc na całość, teraz rozumiem co oznacza ten wielki, biały półksiężyc.
To takie olbrzymi diabelskie rogi, na których spoczywa Twoje umęczone ciauo ;D
Droga usłana różami często sprowadza na manowce.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na obraz:)
Czekam na obraz!
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że jestem tu choć nieczęsto komentuje i gdy tylko mam wolną chwilę czytuję Cię namiętnie bezustannie uwielbiając Twój słowotok ;)
No to jest dopiero napięcie! :)
OdpowiedzUsuńKimciu, masz we mnie wiernego kibica. O dobru ludzkości już gadaliśmy, więc nie będę po próżnicy wyrabiać klawiszy ;) Albo dobra wyrobię: moim zdaniem to nie są tylko Twoje osobiste piekłozstąpienia.
Z kwestii detalicznych: tak się ładnie symetrycznie skomponowały Waszeci pokrzywione ramiona.
Jakoś nie zassałem o co chodzi z tym zstępowaniem do piekieł.
OdpowiedzUsuńCo do szkicu to podzielę postawę Patki i po prostu poczekam na efekt finalny. I zgadzam się z Doro lepiej wyłożyć kawę na ławę i nie ryzykować domysłów i wymysłów.
No tak, ale weźcie pod uwagę, że póki można wyjaśniać i objaśniać, to można. A tymczasem nasz młody przyjaciel szykuje się do wypuszczenia swoich chrabąszczów w szerszy świat. Gdzie będą musiały objaśnić się same ;)
OdpowiedzUsuńTrochę nie kumam: obrazek ma mieć instrukcję obsługi w postaci książki?
Może to i jest myśl ;D
;] lubię jak coś mądrego piszecie ;P
OdpowiedzUsuńciesze się też, że czekacie na obraz ;]
miłe to ;P
chciałbym by kiedyś obrazy mówiły za siebie i były integralną częścią mej osobowości...
Ja, tytuł i obraz... bez tłumaczenia...
ale czasem jedna zła interpretacja przez obserwatora jest niczym plotka- raz posiana w eter krąży i krąży i spokoju zaznać nie może... mącąc w głowach dookoła aż prawdy zazna- co wymaga później wiele wiele czasu do naprawienia... dlatego droga tłumaczenia należy do tych zachowawczych i bezpiecznych...
a może pozostawić obrazy bez słowa? jedynie w momencie krytycznym stanąć do walki???
wlewając wody w usta samoobroną...
Nie znam się na sztuce, wiec pewnie wyjdę na głupiego i pustego, jednakże uważam, że wszystko co robimy narażone jest na krytykę, dlatego myśle, że jedna zła interpretacja wśród miliona pochlebstw z dzieła kiczu nie czyni.
OdpowiedzUsuńnie trzeba się na czymś znać, by obiektywnie ocenić sytuacje i to co się widzi ogarniając kilka aspektów jednocześnie nie zamykając się na własnych wrażeniach ;]
OdpowiedzUsuńświęte słowa- które dotyczą dzieła, właśnie- dzieła- które same w sobie się bronią...
tutaj mówię o sobie... jestem jeszcze za młody, za mało doświadczony i uzdolniony by coś takiego uczynić ;] na to potrzeba wiele lat, cierpliwości, spokoju ducha i... pokory, której mi brak ;]
Interpretacja artysty znacznie ukróca zbyt daleko idące wnioski. Tak jak "Wielką Fugę" Beethovena omawia się zawsze w kontekście tego, co on sam powiedział o swoim dziele, nie ma miejsca na snucie andronów, a interpretacja jest czysta i nieprzesadzona.
OdpowiedzUsuńArthi, pozwalam sobie nie zgodzić się z Tobą w tym dosyć elementarnym sporze ;)
OdpowiedzUsuńDzieło w kontekście życia autora, dzieło z komentarzem autora - tak, ja tak lubię patrzeć :) Ale
Najczęściej autor do końca nie wie co czyni, wytwór go przerasta w sensie przekracza granice jego świadomej osobowości - i tak lubię jeszcze bardziej ;D
Nie wiem, nie jestem znawcą, być może Bach akurat dokładnie wiedział co czyni swą fugą ;)
Aha, i jeszcze dochodzi inny punkt widzenia, a mianowicie prywatne uczucia odbiorcy wobec autora - np. że ktoś komuś coś obiecał... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was oby serdecznie, chłopaki :)
Jeżeli cokolwiek zmieniłbym w kwestii prezentowania Kimonich chrabąszczy, to dawałbym je w jednym wpisie, począwszy od szkiców, poprzez objaśnienia artysty, a kończąc na obrazie finalnym ;)
OdpowiedzUsuńNatomiast w powyższym dyptyku, odrobinę zmodyfikowałbym tytuł: "Descent into Hades".
Byłby bardziej... dwuznaczny ;D
Chodziło mi o to, że komentarz autora daje pewną osnowę, na której buduje się dalsze, osobiste interpretacje, nie wychodząc jednak zbyt daleko poza zarysowane przez niego ramy. Właśnie po to aby uniknąć błędnych interpretacji, nadać kierunek zrozumieniu dzieła i złapać za cugle wybujałą wyobraźnię. Jeżeli ktoś będzie chciał to i tak zlekceważy opinię autora i wymyśli coś swojego.
OdpowiedzUsuńJak rzekłby Kimon "Kochajmy się, powiedziałby HaDeS" :D
OdpowiedzUsuńSodomia i gomoria, Paaanie! Machnąłby petem rolnik ;)
Arthi, w sensie, że dzieło jest formą komunikacji autora z odbiorcami?
OdpowiedzUsuńNo też racja. W takim sensie można wykazać dobrą wolę i postarać się zrozumieć co autor miał na myśli.
;] kocham Was :)
OdpowiedzUsuńcałą trójcę ;]
Aneto :*
nic nie muszę mówić :* wręcz odwrotnie- coraz bardziej nie mogę się doczekać spotkania z Tobą :*
Arti ;) niczym lew obrońca :*
HaDeS ;P
jakoś nie mam zamiaru zstąpić w Ciebie ;]
chyba że Twój obraz już nie będzie dyptykiem, a samoistna formą przekazu- beze mnie ;]
a co do mojej facjaty w tym dyptyku na płótnie- moja postać (wyraz twarzy i gest) zmieniła swoje oblicze ;]
pod sumując:
Aneto- 1:0 dla Ciebie :*
Ty dobrze wiesz za co- rozumiemy się bez słowa :*
Ja osobiście wolę spojrzeć na dzieło bez objasnień artysty, bez komentarza, rozważyć sobie kierunki interpretacji, a dopiero później zapoznać się z zamysłami autora. Muszę się najpierw napatrzeć, nasłuchać, naczytać czy cokolwiek, a później dopiero zaznajomić się z historią, powstawaniem i tym, co sam autor miał do przekazania.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas odbiera sztukę po swojemu, nawet jeśli będzie się kierować lub nie będzie, komentarzem autora.
Mnie teraz bardzo wystraszyliście tymi fugami, mam do wymiany płytki w przedpokoju, bo się podłoga zapada, jak to zrobić bez odkuwania? ;( Fugi wpadły do środka Ziemi.
OdpowiedzUsuń:DDD
OdpowiedzUsuńDoro, a próbowałaś wywoływać ducha Bacha? Mistrz fugi, coś by poradził ;)
Kimciu,ja tam nic nie wiem, mogę się pewnych spraw domyślać jako życzliwy obserwator :) Powtarzam - nie ja podprowadziłam żelazko ;D
Masz rację, trzeba pogadać :)
*DORO Na odpowiednim materiale możesz na stare płytki założyć nowe :)
OdpowiedzUsuń*Komentarz autora dzieła jest czasem ważnym naprowadzeniem co nie znaczy że ma zabić naszą własną interpretację sztuki...
Nie masz za grosz wyczucia chwytliwych tytułów dla swoich obrazów ;P
OdpowiedzUsuń;] nie do wszystkiego człowiek ma smykałkę...
OdpowiedzUsuńa ,,chwytliwy" (?) tytuł to nie wszystko...
;] no dobrz... no dobrz...
OdpowiedzUsuńnastępnym razem skonsultuje z Tobą pracę i tytuł- może w końcu będą miały ręce i nogi ;]
a jednak oprócz pozowania do czegoś jeszcze będziesz przydatny ;PPPPP
zastanawiam się tylko co będę musiał dać od siebie za tą całą pomoc twórczą?
Zastanowię się nad ceną ;>
OdpowiedzUsuń