piątek, 20 maja 2011

Pink Friday 5


Pierwsza styczność z blogiem Freak’a, która nastąpiła w zeszłym roku, wywołała we mnie reakcję- ,,łomatko…”. Z racji podglądania i podlinkowania go przez Doro, od czasu do czasu pozwalałem sobie na ukradkowe, anonimowe wejście - starając się rozgryźć tą dziwaczną osobowość, która mimowolnie przyciąga do siebie muchy różnorakie… Po moich pierwszych blogowych urodzinach pojawił się od niego oficjalny sygnał, że jednak jestem od czasu do czasu i przez niego podglądany ;] okazało się, że mój pierwszy obserwator, to właśnie był ,,Fafik” i w taki oto sposób nawiązała się relacja werbalna, która potoczyła się jak się potoczyła, a efekty można oglądać na tym, moim i na innych blogowych poletkach ;] pozytyw gonił pozytyw, a amok wibracji dał się odczuć chyba nam obojgu, co rozkręciło ślinotok słowny nie tylko nam, ale i innym pipulom, tworzącym autonomię bloggową- odkładając na plan dalszy bariery słowne, rozpoczynając misje wysyłania uśmiechu i pozytywnego podejścia do siebie, życia i relacji z odbiorcą- czy jak kto woli z czytelnikiem.

Tyle smutku dookoła, a wejście do takiego luźnego światka, potrafi porządnie naładować bananem na nie jednej gębie :) dlatego dzieje się tak jak się dzieje :)

Bezpośrednie poznanie HaDeSa wcale mnie nie zdziwiło, wręcz odwrotnie- jest kapitalnym człowiekiem, z wielkim dystansem do siebie, elastycznym podejściem do życia, przyciągającego do siebie ludzi, którzy lgną do niego nie tylko za wieczny uśmiech na gębie, z żartem na ustach i sarkastycznymi ripostami, ale również za szczerość, otwartość, prostotę i wielkim pokładem ciepłych emocji, mimo, że stara się robić minę zimnego drania - który w jego wykonaniu przyprawia o jeszcze większą słabość. To w jaki sposób pokazuje się na blogu, jest tylko kroplą w morzu, bo sposób życia jaki prowadzi, pogląd który przekłada na realizację, praca, uczucia i podejście do drugiego człowieka, jest nie za często spotykane w ,,szarych” masach społecznych. Indywidualność… Zawsze szanowałem sobie to w człowieku, który nie biegnie za tym co mu na tacy podadzą… Właśnie takimi ludzi się otaczam, którzy są perełką nad perełkami, których wyjątkowość jest przeznaczona do pielęgnacji i napajania się osobowością, aż do bezkresowego poznania ich twierdzy wewnętrznej.

Mam nadzieję, że jest to dobry początek naszej znajomości, relacji która zacznie przynosić różnorakie owoce - nie tylko artystyczne - bo jak już wiadomo powstała między nami kooperacja ,,muza-artysta”, która w pierwszym stadium była tylko zabawa słowną, co przerodziło się do konkretów ;] a na te efekty nie będzie trzeba już długo czekać- a ja chyba powinienem tylko podziękować, bo jednak rozkręciło to niesamowitą machinę twórczą, która w końcu zaczyna przynosić owoce…

Miłego weekendowania ;]

K.I.M.


P.S. pozdrowienia dla JIM ;] bezpośrednie stanięcie oko w oko, było dla mnie przyjemnością… mam nadzieje, że będzie nam dane wymienić jeszcze słów kilka, i to nie raz - bo ostatnim razem czasu było jednak mało na bliższe poznanie…

no i pozytywnie muzycznie- tym razem śmiesznie.

Czyli Kimi wybiera się na podbój miasta:

10 komentarzy:

  1. A ja na Hadesowe poletko i do "ciemni" Kimiego trafiłam przypadkiem, i tak sobie wkręcam słowne śrubki od czasu do czasu. No jestem ciekawa, jak będą wyglądać owoce tej Waszej mieszanki wybuchowej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmmm...
    Po słodziutkiej laurce, zwieńczonej stwierdzeniem, że otaczasz się indywidualistami, następuje prezentacja... pleców ;D oraz wyrażenie nadziei poszerzenia relacji ;)))
    ...
    Zrobiło się mocno dwuznacznie hahaha

    Dla mnie bomba!!! lol

    OdpowiedzUsuń
  3. KIMI ja nie znając HDS-a doszłam w niektórych z poruszonych tu kwestii do podobnych wniosków.

    Bombą to zdaje się WY OBAJ jesteście :)

    Też na te Wasze blogowe włości trafiłam przypadkiem a właściwie to ta moja podróż po tych 2 blogach zaczęła się od KIMONKOWEGO CANDY "znalazłam"go u EVE i pomyślałam że mi dosłownie z nieba "spada" bo akurat buszowałam po necie szukając kogoś kto odrobi za mnie zadanie domowe :) czyli namaluje obraz za który potwornie nie chciało mi się zabrać poza tym ja bym go nigdy tak cudnie nie namalowała.Obraz już mam przewędrował po kilku dekoracjach i wrócił na ścianę do mojego saloniku poczeka tam do następnego maja...Ale to jeszcze nie koniec obrazowania bo czekam na następne .

    OdpowiedzUsuń
  4. Również na większość z czytanych blogów trafiam przypadkiem... przez bloga Doro ;)))
    To u niej jest wielkie śmieciowisko tych internetowych pamiętników, w których można grzebać do woli i wynajdywać perełki ;D

    Chcę taki niebieski kombinezon, jaki nosi ten marchewkowy Pan pod koniec teledysku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. byłeś niegrzeczny i wujek Witek czarodziej Ci nie uszyje ;]

    OdpowiedzUsuń
  6. Moi była niegrzeczna???
    Chyba ludzi pomyliłeś ;-P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja Ci dam śmieciowisko!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. :D uwaga :D
    Doro z cukinią nadchodzi :D
    będzie się działo ;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Co Doro krzyczy?
    Kocham śmietniki i grzebanie w nich, bo są jak przepastne skarbce ;DDD

    Kimon, niech nie straszy dorową cukinią ;-P

    OdpowiedzUsuń