Mózg mi ostatnio paruje od nadmiaru pomysłów i energii.
Dziwne to bardzo, bo zazwyczaj w tym okresie popadam w zimowy letarg.
Już sobie nawet pomyślałem, że na imprezę sylwestrową ubiorę takie cacko na łeb, na szczęście okazało się, że mam wtedy nocny dyżur w pracy ;DDD
Pozostaje wypalanie mózgownicy przełożyć na karnawał ;)
Tymczasem dam sobie prawicę uciąć, że pewna złośliwa małpa, specjalnie pogrywa na mych rozedrganych nerwach ;]
Dopiero co nasz rozwód stał się faktem, a ten skurkowaniec śmiga piętnastominutowe szkice a la Miszczu Gregory i tak od niechcenia wspomina, że rysunkowa fabuła jest jego cichym marzeniem.
Jak tak dalej pójdzie, to jeszcze będę się musiał z paskudą przeprosić ;/
Do tego kobitka, która zazwyczaj robi szydełkowe zwierzaki, nagle również przejawia komiksowe ciągoty.
Życie chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać ;DDD
pamiętaj- nigdy nie mów nigdy...
OdpowiedzUsuńfakt, że pokazałeś mi ogon (zimny draniu) i nasze relacje się ochłodziły do miłego bloggerowania, nie zmienia faktu, że kooperacje będzie można reaktywować- chociaż powiada się, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki- ale paradoksem jest też inne stwierdzenie- że do trzech razy sztuka- tylko wtedy moje emocjonalne serducho tego nie wytrzyma zapewne ;]
wcale nie jest to złośliwe- ale raczej świadome wybieranie ścieżek- jak sam stwierdziłeś we wcześniejszym wpisie w komentarzu- z kim się zadajesz takim się stajesz- więc styczność z Tobą (komiksiarzem) utwierdziła mnie w przekonaniu tworzenia historii ilustracyjnych :)
więc inspiracja była czerpana na każdym możliwym froncie...
ale o tym chyba w pożegnalnym ,,Pinku" pojutrze ;]
strój jak zwykle godny podziemnego bóstwa i chyba niczym mnie nie zdziwisz po tym co i ile razem przeszliśmy ;)
Ewa zawsze ,,komiksowała"- słabo Jej bloga śledziłeś ;]
Przyznaję się bez bicia, że historii bloga Ewy nie przeglądałem ;) Natomiast odkąd obserwuję, to dopiero teraz wrzuciła coś takiego.
OdpowiedzUsuńGadki o "włażeniu do rzeki" i "trzech razach" przemilczę, chociaż powiedzenie "nigdy nie mów nigdy" to ode mnie zerżnąłeś ;P
Mimo wszystko, ten dagowy szkic piętnastominutowy, zrobił na mnie niesamowite wrażenie.
Już się nie mogę doczekać pożegnalnego Pinka, żeby wreszcie kropka nad i zaistniała ;]