Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rękodzieło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rękodzieło. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 4 marca 2014

Cernunnos

  
Cernunnos - rogaty bóg Celtów noszący torques oraz przedstawiany ze zwierzętami (dorosłym jeleniem, grzechotnikiem rogatym, bykiem, psem i szczurem).
  
 
Uczeni często opisują go jako Władcę Zwierząt, Władcę Dzikich Stworzeń.
Rogi mają symbolizować agresywną siłę, genetyczny wigor oraz płodność.
Prawdopodobnie był bogiem natury i płodności.
 
 
Jako Cernach w wyspiarskiej odmianie języka celtyckiego, rozumiany jest jako przydomek o szerokim polu semantycznym – „kościsty, zwycięski, niosący znaczący rozwój”.
 
 
W wicce i innych formach neopogaństwa odzwierciedla pory roku w corocznym cyklu życia, śmierci i odrodzenia.
 
Udział w kiczowatej instalacji wzięli:
- nieukończony "chrabąszcz" Kimonka, wchodzący w skład dyptyku "Deer in the rut";
- połamane poroże jelenia, wyłowione z Wisły w okolicach 4donu, podczas projektu "ADO";
- ptasia czacha, przywleczona z Helu;
- suszona żaba, znaleziona wiosną zeszłego roku;
- długotrwale moczone fajki odyńca

środa, 12 lutego 2014

Yellow Muff

"Yellow Muff"
akryl na kartonie
50x40

To już ostatni "chrabąszcz" z kolorowego tryptyku HamKidowego.
Pierwszy był Red Nose, drugi Blue Bird, a teraz Yellow Muff.
Więcej nie będzie!
<iframe width="450" height="253" src="//www.youtube.com/embed/BOA15qs179w" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

czwartek, 9 stycznia 2014

Blue Bird

Już jutro premiera pierwszej części "Nimfomanki".
To najlepsza okazja do zaprezentowania kolejnej odsłony HamKid'owego cyklu graficznego.
"Blue Bird"
akryl na wytatuowanej skórze
40x40

 "Red Nose", czyli pierwsza grafika z cyklu składał się z 5 odbitek. Trzy na kartkach, jedna na kimonkowej grafice jako jej uzupełnienie (od początku uważałem, że jest niekompletna) oraz jedna na jego czarnym brzuchu.
Minęły 3 miesiące i w miejscu gdzie narodził się Ofelion, powstała druga kalografia i jednak wbrew obawom skończyłem ze smerfnym ogonkiem.
Niestety tym razem brak trwałych odbitek dzieła.
Pozostało tylko kilka zdjęć zrobionych w pięknych okolicznościach przyrody.
Nie znacie dnia ani godziny, gdy HamKid znowu zaatakuje swoimi durnymi pomysłami!
<iframe width="450" height="253" src="//www.youtube.com/embed/i3-qr8wSD-E" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

niedziela, 21 lipca 2013

Red nose

"Red nose"
akryl + tusz na kartce
21x30

Z K.I.M. przystajesz takim się STAJESZ!!!
To przysłowie ma sporo sensu w odniesieniu do HamKid'owych działań.
Jak we wszystkim, tak i w tej materii czas iść do przodu, ewoluując z bezwolnego tworzywa w Tfurcę, a dokładniej w graFIKA (oj fika fika niczym maupa na palemce).
Może technika niezbyt wyszukana, bo zwyczajna kolagrafia, czyli coś czym urozmaicają sobie przedszkolaki czas na zajęciach plastycznych. Jednak wyszedł z tego baaardzo udany autoportret, bezpośrednio powiązany z najbliższym mi obrazem i po części z moją wersją "Malinowego sputnika".

Robi się takie cuś niezwykle łatwo.
Farbą malujemy przedmiot, który będzie służył nam za wypukłą matrycę.
Następnie przykładamy papier przytwierdzony do twardego, płaskiego podłoża.
Dociskamy mocno i gotowe.
Najfajniejsze jest to, że nigdy nie będziemy mieli dwóch takich samych odbitek.
W przypadku "Red nose" powstało ich aż 5, z czego trzy na zwykłych kartkach formatu A4, jedna na wcześniejszej grafice autorstwa Kimona oraz jedna na niezwykle nietrwałym materiale, zatem istnieje już tylko w postaci zdjęć.

Podkreślmy to jeszcze raz.
 Jestem clownem, pijakiem, zboczuszkiem i ogólnie CHUJ-luj-zbój! 
Wstydzę się tego, jednak swojej natury nie zmienię!
O!!!

Mam nadzieję, że nie skończę jako smerfny... tata posiadający sinoniebieski ogonek :D

środa, 14 grudnia 2011

Wieśniacki artycha - Kościany pseudonim

Stali obserwatorzy bloga wiedzą, że ten symbol jest moim oryginalnym podpisem.
Zatem pewnie nikogo nie dziwi, iż oprócz tatuażu w tym kształcie, zrobiłem sobie również malusieńką (około 1 centymetr) zawieszkę z kości.
W podstawowej koncepcji, za literkę H, robią dwie zwrócone w przeciwnym kierunku ryby, przebite szablą. Jednak zanim dorobiłem do symbolu całe ideolo, powstała właśnie ta zawieszka. Dlatego tutaj, zaszczytną H-rolę, grają kości z kości ;)


Wcześniej nie pokazywałem tego wytworu, bo najzupełniej w świecie o nim zapomniałem, gdyż uległ nieodwracalnemu zniszczeniu.
Na powyższym przykładzie widać, jak delikatnym (wbrew pozorom) i kruchym materiałem jest kość.
Wystarczy chwila nieuwagi, uderzenia kościanym przedmiotem w coś twardego i przedmiot pęka, najczęściej w najcieńszym miejscu.
Dobrze, jeżeli to cienkie jest w miarę grube, to można jakoś spróbować skleić. Niestety tej zawieszki już się nie da zreanimować, a jedynie ładnie złożyć do zdjęcia ;D

wtorek, 13 września 2011

Wieśniacki artycha - Kociornica

Podczas jednego z Pink Friday'ów, Kimon wygadał się przed oficjalną prezentacją, że podarowałem mu własnoręcznie wydzierganą małpkę.
Byłem w wielkim szoku, gdy zachwyt nad nią, okazała Doro ze Starego Sadu.
Od słowa do słowa, ugadaliśmy się na transakcję wiązaną, czyli ona robi mi cynamonowo-labradorytowy naszyjnik, a dla niej będzie zawieszka w podobnym klimacie.
Kolejny szok nastąpił, gdy zażyczyła sobie... ośmiornicę, bo spodziewałem się kotka (odrobinę przeprojektowałbym małpkę, zmieniając uszy oraz ogon i robota z głowy).
Głowonóg to już poważna sprawa.
Jednak nie byłbym sobą, gdybym nie zrobił maleńkiego psikusa, zatem morski mięczak, zmutował razem z sierściuchem w Octopussycat, zwaną swojsko Kociornicą.

Czasu na takie robótki mam niewiele, ale dzięki temu mogłem prezentować Wam kolejne tajemnicze etapy tworzenia (tutaj oraz tutaj).

Małpka jest szybkim i bezbolesnym dzieckiem (owocem jednego, upojnego wieczoru), natomiast drapieżna Kociornica, rodziła się w bólach i mękach (te wszystkie zawijasy, kropeczki, otwory - masakra).
Ostatecznie jestem dumny z kolejnego bachora, tym bardziej że cudnie podkreśla zjawiskową urodę, płomiennowłosej właścicielki.
Uroczysta wymiana, nastąpiła podczas artystycznych warsztatów, w których miałem przyjemność uczestniczyć pod koniec lipca, przy okazji osobiście poznając masę fantastycznych ludzi.
Chyba mam jakąś chorobę mózgu, bo strasznie miły się zrobiłem ;D

Być może w nieokreślonej przyszłości, skrobnę kilka zdań na temat tego: co, jak, dlaczego, po co, z kim się tam działo?
Natomiast obszerną relację, możecie sobie przeczytać w tych kilku wpisach, zamieszczonych na blogu organizatorki.

Na zakończenie prezentuję jeden z dorowych prezentów zwrotnych.
Na zdjęciu smaży się na plaży, z kolei dumnie prezentuje się na mojej brudnej szyi, w towarzystwie wisiorkowych zwierzaków na ichnich właścicielach, na jednym ze zdjęć w tym wpisie.

Jeszcze smutna wiadomość.
Czarny Marian urwał niedawno kościanej małpce ogon i gdyby nie zaokrąglone uszy, to wyglądałaby jak kot.

poniedziałek, 9 maja 2011

Wieśniacki artycha - Zwieszona małpka


Przy okazji ostatniego, piątkowego wpisu, gadatliwa Małpa wypaplała "mimowolnie", że po kilku latach przerwy (sic!) ponownie zmierzyłem się z kościaną materią.

Po pierwsze chciałem sprawdzić czy jeszcze potrafię, po drugie razem z Fafikiem jechaliśmy do Krakowa, a że mieszka tam pewien znajomek z bloga ;) to nie wypadało spotkać się na kawie z pustymi rękami ;]

Czasu przed wyjazdem było mało, zatem poguglałem odrobinę za jakimś sensownym wzorem (bywam only odtwórczym rzemieślnikiem) i doskonały na tą okazję, okazał się naskalny wizerunek małpy w Nazca.
Pozwoliłem sobie odrobinę go zmodyfikować, łącząc ze sobą łapki, żeby można było wisiorek za nie wieszać, ale równie dobrze nadaje się do tego zakręcony ogon.

Uzbrojony w obrazek, poszedłem do tatowego warsztatu i z kotem na kolanach zabrałem się do pracy.
Po dwóch godzinach powstał surowy bibelot.
Niestety zabrakło czasu (była już noc, a rano wyjazd) na dopracowanie szczegółów, wygładzenie kancików i końcowe szlifowanie z polerowaniem ;/

Zdjęcie otwierające ten wpis, wykonane zostało przez obdarowanego.
Małpka zawisła na pięknym w swej prostocie naszyjniku, wykonanym przez Doro.
Muszę przyznać, że nieźle się razem komponują na szyi właściciela;)

Jednak dopiero dzisiaj ujrzałem go w najpiękniejszej oprawie ;D

Oddajmy głos specjalistce, która skomplementowała śliczną modelkę w tym wpisie.
Naszyjnik Hadesa bardzo pięknie podkreśla urodę loków, sam będąc zakręconym. Wszystko jest zakręcone, frędzle chusty też! I słychać śmiech wirujący, jak glisando.

Z wprawy chyba nie wyszedłem, a że mam zamówienie na ośmiornicę, to czym prędzej pędzę do wujka Googla i do roboty ;DDD