niedziela, 22 września 2013

Cisza...



Powróciłem po intensywnym urlopie...

nabrałem sił przed przeprowadzką na północ i nadchodzącymi zmianami...







piątek, 20 września 2013

Bizarre bite 8 - Grillowany pstrąg w sosie malinowym

Oj zapuściłem trochę bloga pod względem kulinarnym, bo od ostatniego Bizzare Bite'a minęło ponad 1,5 roku!
Sezon grillowania już za nami, jednak postanowiłem podzielić się z Wami, przepisem na rybę z grilla w wersji jesiennej.
Z góry przepraszam za dość marnej jakości zdjęcia, ale danie było przygotowywana przed zmrokiem, w miejscu gdzie brak sztucznego oświetlenia.

GRILLOWANY PSTRĄG W SOSIE MALINOWYM
Podstawą całego dania jest oczywiście pstrąg, o złowienie którego poprosiłem Pana Opheliona.
05.07.2013.
Składniki:
1 pstrąg,
1 twarde, kwaśne jabłko,
2 marchewki,
2 średnie buraki,
garść malin,
2 gałązki świeżego lubczyku,
olej rzepakowy,
ostra papryka i cukier.
Czas przygotowania: 1 godzina.

Sposób przygotowania:
Rybę patroszymy, a do brzuszka wkładamy lubczyk oraz ćwiartki jabłka. Tak spreparowane truchełko zawijamy w folię aluminiową.
Umyte, nieobrane, całe buraki oraz obraną i pokrojoną w talarki marchewkę również ładujemy do osobnego amelnium.
Ryba wędruje na ruszt, a warzywa do żaru (ogień na zdjęciu jest celowo, żeby było cokolwiek widać).
Warzyw nie ruszamy, a pstrąga pieczemy po 15-20 minut na każdym boku.
Do rozgrzanego małego garnuszka lub głębokiej patelni wlewamy odrobinę oleju i wsypujemy maliny.
Gdy owoce się rozbełtają, a płyn ulegnie redukcji, dodajemy paprykę oraz cukier (wedle upodobań smakowych).
Upieczoną, a właściwie uduszoną rybę wyjmujemy z folii, oddzielamy mięso od ości i skóry (odchodzi bezproblemowo).
Buraki obieramy ze skórki, kroimy w plastry.
Wykładamy na półmisek, razem z marchewką i jabłkami z brzucha.
Całość polewamy sosem oraz dorzucamy kilka malin (zapomniałem dodać do zdjęcia) w celach dekoracyjnych.
Et voila!

W przygotowaniu oraz konsumpcji dzielnie pomagała mi Pan Kimonek.
Dziękuję z całego serduszka!

Jeśli ryba nam zostanie, albo jeszcze lepiej jesteśmy w posiadaniu wędzonej, to na śniadanie można zrobić takie pyszne kanapki.

ADO...


,,ADO"

czyli





akryl na kartonie

100x70





dedykowany rzecz jasna ;*








a poniżej zatopiona Kimuszka...




akryl na kartonie
100x70





poniedziałek, 2 września 2013

2/3 ADO

06.07.2013.
Niesamowite jak czas zapierdziela, gdy człowiek sumiennie dzień w dzień realizuje założenia ofelionowego projektu!
Szast-prask!!! I zostało mi ostatnie 4 miesiące udawania nagiego topielca.
Niestety najlepszy okres na tego typu igraszki właśnie mija, bo znów nadchodzą deszcze, wiatry, śnieg i mróz. Dałem radę na początku, to czemu teraz nie mam dać, choć muszę z przykrością stwierdzić, że częste przebywanie w wilgotnym środowisku delikatnie zaczyna odbijać się na kondycji organizmu.

W połowie drogi w spektakularny sposób miałem możliwość pozbycia się zarostu twarzy.
Z jednej strony bardzo się cieszę, bo w żaden sposób tego nie pielęgnowałem, zatem stawało się to coraz bardziej uciążliwe, szczególnie podczas posiłków. Z drugiej strony trochę szkoda tych sześciu miesięcy hodowania sierści, bo mógłbym w grudniu spokojnie dorobić jako Święty Mikołaj.
Przy okazji mogłem znów wygolić resztę ciała, pozostawiając w spokoju włosy na głowie, jako jedyny znak mijającego czasu.
16.08.2013.
Statystyki podam tylko częściowo, a całościowe podsumowanie znajdzie się na koniec roku.
Najczęściej otwieranymi dniami są obecnie:
- dynamiczne święto trzeciego maja - 92 kliknięcia;
- mroźny pierwszy dzień wiosny - 68 kliknięć;
- zeszłomiesięczny wpis informacyjno-urlopowy - 67 kliknięć.

Otwieranie zakładek prezentuje się następująco:
- comiesięczna golizna - 394;
- performance - 377;
- info o projekcie - 368.

Kraje, z których zaglądacie na bloga, to oprócz oczywistej Polski, Rosja, Stany Zjednoczone i Niemcy.
Tak wysforowały się do przodu, że raczej nie przewiduję zmian w tej kwestii.

Łącznie kliknięto w bloga nieco ponad osiem tysięcy!
Moim zdaniem całkiem sporo, jak na stronę tak właściwie o niczym.

O źródłach ruchu póki co jeszcze pomilczę, a tylko wspomnę o jednym intrygującym zdaniu kluczu - "i live all day naked blog".
No niby staram się codziennie latać na golasa jak najdłużej, ale bloga o tym interesującym aspekcie swojego życia jeszcze nie prowadzę.
W lipcu ponownie projekt dostał rekomendację od Muzeum Sztuki Erotycznej, a dokładniej narcystyczny występ na kimonkowym wernisażu, za co serdecznie dziękuję.

Na ten ostatni kwartał odrobinę przeprojektowałem stronę, dodając etykietową statystykę.