niedziela, 13 maja 2012

Into The Wild...


 List do...
(fragmenty)

 ,, [...] Wycieczka wgłąb siebie to duże wyzwanie, ale jak najbardziej pochwalam, sam na taką się obecnie wybieram- tylko że u mnie (jak już wiesz) jest to na zasadzie popatrzenia na swoje emocje z boku, głębokiego dystansu, na moją relację, która mogłaby nadal trwać- jednak nie podołałem, moja słabość emocjonalna, braki, niedowartościowanie, smak porażki i samotności dały o sobie znać, a niedojrzałość i strach przeszyły od samego czubka głowy po palec u nogi (zbyt długa historia, o której nie mam prawa opowiadać- nawet sił mi zabrakło). Bycie z samym sobą- odbić się niczym w lustrzanym zwierciadle, zobaczyć rzeczy za, rzeczy przeciw, docenić to co ma prawdziwą wartość i jaką wartość ta relacja mi wniosła (a wniosła więcej niż bym potrzebował)- bez zbędnych czynników zewnętrznych, zmierzyć się z tym uczuciem, swoim własnym ja- niczym Wojownik stoczyć walkę z samym sobą, zwierzyną która również drzemie w środku- nie do końca upolowaną i oswojoną- z przeszłością, która dość wiele zrobiła- niekoniecznie dobrego- ale ma swój udział aż po dzień dzisiejszy... 

Czas w końcu stanąć na nogi- niekoniecznie w materii doczesnej, namacalnej- ale tej ponad wymiar, dalekiej, głębokiej...
 ,,ponad"...

Nie spotykam się z aprobatą mojego wyjazdu, który większość traktuje jako ucieczkę- nie wiem... To nie jest przecież tak (a wiem, że dokładnie rozumiesz o co mi chodzi)
albo to strach przed byciem oko w oko w własnym ego, albo fakt izolacji, sprawia w nich poczucie niesmaku? niezrozumienia? tęsknoty?
Staram się ich zrozumieć- sami widzą jak miotam się w swoich emocjach, chcą dobrze- pytają- ja już nic nie odpowiadam- milczę, bo każde słowo wyrzucone w eter nie ginie, a ja jednostronnie mogę tylko wyrządzić krzywdę swojemu sercu, któro ciągle jest zamieszkałe.
Pytają: 
,,Jak powrócisz za tydzień, dwa, trzy, miesiąc, pół roku... to coś zmieni? 
Wrócisz do rzeczywistości, w której będziesz musiał żyć... 
Wiele może się zmienić- jednak to z naszej strony. 
Czy to my będziemy czekać?
Będziesz oczekiwał czegoś więcej? Odpowiedzi? 
Przy klaskania, że dobrze zrobiłeś paląc za sobą mosty?"

Nie traktuje tego w ten sposób, jednak mam już dość tłumaczenia się z tych decyzji
...
Błędem było mówienie o tym, tym najbliższym...
Boją się o mnie.

Myślisz, że jest to jedyne rozwiązanie? 
Jedyna droga?
Jeśli tak- i Ty wierz w nią... i idź.
Po prostu idź- i nie patrz do tyłu.

Po wypadku, gdy śmierć zaglądnęła mi przez ramię- zacząłem doceniać każdy dzień, każda chwilę- i tak jak mówisz- dopiero teraz, kiedy wiesz, że mogłeś przez życie wiele zrobić (akceptować wiele ponad swoje możliwości), dopiero jesteś przepełniony determinacją i odwagą, że przecież wystarczy tylko chcieć- chcieć to móc i nigdy nie mówiąc nigdy! Serce, któro się odzywa, nawala- również nie jest dla mnie łaskawe- a ja nigdy nie mówię, że ciągle mi wibruje, czując się jak nadziewanym widelcem. Życie jest delikatne i kruche, nie warto zatrzymać się na etapie, który jest tak na prawdę ,,pusty duchowo", bez marzeń i działań... bez miłości, której poszukujesz...
Miłości, którą ja odnalazłem- krzyczała... prosiła... milczała...
Głód...
To jest głód miłości...

Teraz mój stan emocjonalny jest jaki jest, trwa dość długo (bałem się sam tego nieustannego smutku i tęsknoty, kilka miesięcy to jest ewidentnie sporo czasu)- ale może tak ma wyglądać prawdziwa miłość? Widzę w tym wiele dobrego- przełomowego w sobie samym. Jest to potrzebne- właśnie teraz- jest to dobry czas na dojrzewanie. Obumarcie ziarna- by wydało plon... Przestanie byciem Piotrusiem Panem... Czas na walkę tego Wojownika z tym zwierzęciem, któro trzeba poznać, oswoić, być z nim obok- lub je zabić...
Walka jest walką.

Strach ma tylko wielkie oczy- sam czasem się boję...

Nie myśl o porażce- nie przyciągaj negatywów- jeśli się nie uda, będziesz miał świadomość, że zrobiłeś co było w Twojej mocy- ile nadzieja wsparcia Ci dała. Wiele rzeczy, sytuacji i spraw trzeba przyjąć, pokornie przyjąć i nic na to się nie poradzi. Jestem jednak pozytywnej myśli i nadziei, że mimo wycieńczenia fizycznego, wrócisz zupełnie innym człowiekiem- tylko wróć.

Chętnie posłucham Twojej historii...

Mam nadzieję, że i Ja powrócę... [...]"

(fragment listu do P.


Biała Dama dzień przed moim wyjazdem w głąb serca, również odeszła- Książę Ciemności nadal wibruje mi nad głową- pchając się teraz późną nocą do monitora- pewnikiem też odejdzie na dniach (nocach). Noc duszy... Ciemna noc wewnętrzna...
Ćmy stały się moim symbolem, mam tylko nadzieje, że w momencie gdy ,,zamknę" się na kilkanaście dni w Bieszczadzkim lesie (i nie tylko), nie przyniosą mi innego zwiastuna.


Do tej wyprawy przygotowywałem się od lutego- w końcu dopiąłem swego: 
teraz...
samotnie jadę.

Życzę sobie owocnej walki...
Tym razem to nie klasztor karmelitów bosych staje się mym erem, do którego uciekłem kilka lat temu- gdy dostałem drugie życie.
Tym razem to natura, las, jeziora, rzeki, strumienie, góry stają się dla mnie azylem na najbliższych kilka tygodni, odzianym w mały plecak, złotówką w kieszeni i czotką w dłoni.





Tam mnie znajdziecie.

Na łąkach, polach i głuchej ciszy podczas blasku księżyca- nocą kiedy budzą się wewnętrzne mary.


13 komentarzy:

  1. Ładnie napisane ;)
    No to jedź i powiedz, coś tam zobaczył, w zewnętrznym wnętrzu zwierza!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne :)
    Życzę powodzenia i pozytywnych przemyśleń, które pozwolą podjąć odpowiednie i dobre decyzje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Doro wyjęła mi z ust...
    może te przemyślenia kiedyś znajdą się w książce;)
    odpoczywaj z księżycem, goń słońce i koniecznie notuj to wsio!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. no to pojechał :-(
    Uważaj na siebie i wracaj szczęśliwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. POWODZENIA... NAH

    OdpowiedzUsuń
  6. KIMonie nieźle jesteś zakręcony i pogubiony

    OdpowiedzUsuń
  7. Obyś znalazł to czego szukasz.
    Wracaj zdrów i nie zapominaj jaka była końcowa konkluzja filmu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy ciepłe majciochy zabrał? Czy ktoś go spakował? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ję, ze znajdziesz to, czego szukasz.Powodzenia i wracaj zdrowy, Roma

    OdpowiedzUsuń
  10. Powodzenia K.I.M :) Jestem z Tobą ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapakowałem Kimona do walizki i nadałem przesyłką konduktorską. Początkowo piszczał, że się dusi, ale w drodze na dworzec ucichł, więc chyba mu dobrze. Majciochy, skarpetki, buciki, kurteczki spakowane razem z białym sweterkiem (nie wiem kto będzie wywabiał plamy po trawie uff...) Pociąg odjechał punktualnie i chociaż nie machałem białą chusteczką było pięknie jak na filmach.
    P.S. Chata wolna, parapetówa w weekend HURA!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Hurrraaaaa!!!! Juz się pakuję ;DDDDDDD

    OdpowiedzUsuń