Żeby jakoś wszystkie moje twory podpisywać, musiałem sobie znaleźć jakiś chwytny pseudonim artystyczny i wykombinować ładny plastycznie podpis do niego.
Najprościej było kombinować coś wkoło inicjałów.
Pierwsza myśl była komiczna, bo wyszło DEHA ;D
Sorry bardzo za deskę nie będę robił ;)
Drugie podejście było strzałem w dziesiątkę, bo wystarczyło przestawić szyk literowy, dodać jeszcze jedną, żeby nadać całości sens i tak narodził się:
HaDeS
Wszyscy zadają durne pytanie, skąd to nieszczęsne S?
Zawsze spieszę z równie głupią odpowiedzią: od SuperStar ;)))
Odtąd wszelkie elektroniczne listy (do znajomych) podpisuję po prostu: hds.
Również moje nicki na różnych portalach tak wyglądają. Chyba że ktoś przede mną już taki zarezerwował, wtedy posiłkuję się kolejną w szeregu liczbą.
Nawet tytuł tego bloga jest przewrotnym rozwinięciem tego skrótu.
Na potrzeby ręcznego podpisywania, połączyłem drukowane literki H, D, S w jedną zgrabną całość.
Tak są podpisywane listy odręczne i grawerowane wszelakie rękodzieła.
Nie chcąc być gorszym od Prince'a, który przez pewien okres twórczości kazał się zwać Symbolem, również stworzyłem graficzny, oficjalny symbol, do którego jeszcze dopisałem ideologię ;D
Literka H powstała z płynących w przeciwnym kierunku ryb (mój znak zodiaku) przebitych sarmacką szablą.
Cała reszta to Ognisty Wąż, czyli mój znak zodiaku w chińskim horoskopie.
Taki znaczek znajduje we wszystkich miejscach, gdzie udało się go wcisnąć.
Przykładowo posiadacze któregoś z 550 egzemplarzy pożegnalnych albumów Tadeusza Baranowskiego, bez trudu odnajdą go na ich wewnętrznej wyklejance.